Adam Laskowski Adam Laskowski
663
BLOG

Europa w ciszy czeka na rozpad Ukrainy

Adam Laskowski Adam Laskowski Polityka Obserwuj notkę 0

Cisza zabija wolność. W ciszy nie słychać krzyku ofiar, płaczu dzieci czy gwaru ulic przepełnionych zgiełkiem walki między ludźmi, którzy jeszcze niedawno mijali się w sklepie czy jedli obiad w jednej restauracji. Cisza w końcu może zabić masy, ponieważ usypia, pozornie ostudza emocje. Tylko pozornie – cisza może również wywołać skrajne poczucie strachu, od którego już tylko jeden ruch do buntu, chęci zobaczenia tego, co jest po drugiej stronie, chęci zaryzykowania spełnienia marzeń-o lepszym państwie. Cisza choć ułatwia racjonalnie zastanowić się nad teraźniejszością nie pozwala wskoczyć w wir stwarzania tej teraźniejszości i odciśnięcia na niej własnego piętna, które będzie widoczne przez lata bez względu na to jakie skutki przyniesie decyzja o podjęciu często trudnych decyzji.

Unia Europejska i NATO stojąc w obliczu największego kryzysu politycznego w Europie na przestrzeni ostatnich lat postanowiły zjednoczyć się w ciszy patrząc niemo na wydarzenia jakie rozgrywają się na terenie Ukrainy w obawie o to by ich słowa, czyny czy gesty nie zburzyły przyjętego w Europie ładu w którym to oni na skutek powojennych paktów znaleźli się po „tej lepszej stronie”, „gorszą” pozostawiając w gestii rosyjskiego imperium, które przez lata umiało je zagospodarować wedle „własnej modły”, i modelu jaki jest według nich najskuteczniejszy. Model władzy oparty na carskiej władzy Putina pozwalający umiejętnie panować i kontrolować emocje,oraz potrzeby ludności prorosyjskiej, która brzydzi się z kolei „lepszym światem” zza zachodniej granicy w jasny sposób dając nam do zrozumienia, że wobec mało czytelnej przyszłości Unii Europejskiej, pozycja wasala Rosji czyni ją bardziej atrakcyjną niż biedna pannę na wydaniu dla Zjednoczonej Europy, która wciąż chwieje się po kryzysie gospodarczym, będącym dowodem na kruchość i słabość idei wspólnotowych, oraz każe zastanowić się jej członkom nad dalszym sensem funkcjonowania UE i NATO w obecnej formie dając sygnał do weryfikacji założeń i celów jakie przyświecały przy ich tworzeniu.

Historia bowiem nie czeka, Ona dzieję się teraz na naszych oczach, za naszą granicą, za naszą cichą zgodą.....za naszym przyzwoleniem na nowy podział Europy, który wymusiła nie wojna światowa lecz aktualna sytuacja gospodarcza na świecie, w którym to pieniądze a nie wojsko czy armaty wyznaczają granicę państw, oraz coraz głębiej przesuwają granicę moralności i praworządności międzynarodowej.

Czy Krym w ogóle ma jakiekolwiek znaczenie? Czy jest naprawdę aż tak istotnym punktem strategicznym, bo rozpętać o niego wojnę w Europie? Czy dotychczas Putin nie miał możliwości kontroli nad nim, którą to gwarantowali mu ukraińscy oligarchowie bez potrzeby posyłania tam wojska czy robienia sztucznego referendum? Czy Krym przypadkiem nie ma za zadanie w planach cara Rosji pełnić funkcję aperitifu przed daniem głównym jakie czeka nas niebawem? Na stół bowiem „wjadą” znacznie wykwintniejsze i apetyczne dania takie jak Donieck, Charków,Ługańsk gdzie  nastroje prorosyjskie są na tyle silne, że wystarczy iskra by wzniecić pożar, na którego zgliszczach utworzy się nowa rzeczywistość, z wyraźnym podziałem Ukrainy na część wschodnią, oraz tę która kosztem utrzymania nowego ładu w Europie zostanie na tacy podana Zachodowi, tak by ten mógł triumfalnie przyjąć ją pod swe skrzydła rozszerzając zarazem obszar handlu i zbytu towarów, na rynku który swą chłonnością przypomina Polskę z lat 90. Takie okazję już się prawdopodobnie nie powtórzą, a walka idzie o być albo nie być UE w obecnej formie, oraz jej zdolność do konkurowania z wzrastającymi gospodarczo Chinami, Brazylią czy krajami tzw „trzeciego świata” których dynamiczny rozwój ekonomiczny podważył z  kolei zasadność tego znaczenia społeczno-gospodarczego.

Czy Europa potrafiła by przełknąć Ukrainę w takiej formie jak dotychczas bez poczucia niestrawności  z całą jej historią, wielkością populacji, nie ukrywaną prorosyjskością, oraz ryzykiem fiaska zmiany mentalności społeczeństwa, które na Europę patrzy z nieufnością i poczuciem dystansu? Nawet okrzyki na Majdanie nie płyną w jednym kierunku, lecz wydają się być dowodem na brak poczucia nadziei dla wielu obywateli Ukrainy na lepsze jutro w obecnym stanie rzeczy. Zbliżenie się do Europy, o którym tak wiele się mówi w naszym kraju może być bowiem diametralnie inaczej rozumiane przez nas, a inaczej ukraińców dla których „zachód” zawsze będzie za granicą. Mentalnie nigdy bowiem w Europie nie byli i być nie chcieli zatem czemu miało by to się nagle zmienić?

Czy zatem musimy się pogodzić z rozpadem Ukrainy i nieuchronnym zwycięstwem Putina w tej międzynarodowej batalii o przyszłość Europy? Czy warto dziś krzyczeć machając zółto-błękitną flagą , czy może wzorem możnych tego świata w ciszy obserwować rozwój wydarzeń stwarzając pozory walki, zainteresowania czy sankcji, które miałby odwieść Putina od swych zamiarów? Czy w sytuacji, gdy ukraińcy liczą która strona okaże się bardziej hojna przy zabieganiu o ich względy nie powinniśmy może zastosować zasady egoizmu gospodarczego dbając o to by nie oberwać w ferworze walki osłabiając naszą pozycję wobec innych krajów patrzących w stronę Ukrainy jedynie przez pryzmat ekonomiczny i gospodarczy.

W ciekawych czasach przyszło nam żyć, mamy szansę na bieżąco obserwować w jaki sposób toczy się walka o wpływy w Europie, kto decyduje w realnym stopniu o jej przyszłości. Świat się zmiena, lecz bez zmian  pomimo upływu lat wydają się być zapędy wielkich krajów dążące do poszerzania obszarów swych wpływów i nie liczenie się z maluczkimi, którzy przy wielkim stole bywają jedynie w charakterze przystawek. Zmienia się też sposób w jaki można tego dokonać, bez angażowania wielotysięcznej armii czy przeznaczania kroci na sprzęt wojskowy. Chcąc zdobyć dany rejon możliwe jest uczynienie tego bez wysłania nawet jednego żołnierza. Od przycisku atomowego o wiele bardziej groźny i wyniszczający dla innego narodu może się okazać kurek z gazem, zaś płomienne przemówienia dawnych przywódców zastępuje wszechobecna cisza.....Bo pieniądze lubią ciszę. Prawda?

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka