Adam Laskowski Adam Laskowski
1778
BLOG

PR 3% + SPZZ 4 % = 2 % dla PiS

Adam Laskowski Adam Laskowski Polityka Obserwuj notkę 21

 ”Kolejny życiowy paradoks, gdy największych wrogów zespala wspólny obiekt nienawiści, a największych przyjaciół rozdziela wspólny obiekt miłości” Cytat ten idealnie oddaje atmosferę towarzyszącą ostatnim doniesieniom o hucznej akcji zjednoczenia polskiej prawicy. Nic bowiem nie jednoczy lepiej niż wspólny wróg, lub wspólna przeszkoda.

Wypada zadać pytanie czy w omawianym przypadku impulsem do podjęcia rozmów przez liderów Polski Razem i Solidarnej Polski z Prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim była rzeczywista chęć odbudowy silnej prawicy mogącej realnie myśleć o odsunięciu od władzy równie nieudolnego co skutecznego Donalda Tuska czy strach przed kolejną kompromitacją wiążącą się z koniecznością weryfikacji planów politycznych dla wielu tuzów prawej strony.

Wyborcy, którzy jeszcze na dobre nie otrząsnęli się z gorączki wyborczej do Parlamentu Europejskiego mają prawo przecierać oczy ze zdumienia, bowiem po buńczucznych i odważnych wypowiedziach członków partii i partyjek składających się na obraz polskiej prawicy, w których własnej niezależności i autonomii gotowi byli bronić do ostatniej kropli krwi, okazuje się, że po ogłoszeniu wyników głosowania ich zapał i asertywność uległa znacznemu ostudzeniu, uwalniając tym samym drzemiące w nich głęboko pokłady kompromisu.

W sukurs planom zjednoczenia prawicy przyszła niepowtarzalna okazja od losu, którą przyniosły „taśmy prawdy” ujawnione przez Tygodnik „Wprost” pozwalające realnie myśleć o uderzeniu w Platformę Obywatelską na tyle mocno, by brak zaufania do partii rządzącej był silniejszy niż strach przed ponownymi rządami Prawa i Sprawiedliwości, co pozwoliłoby na przebicie „szklanego sufitu” chroniącego przez ostatnie lata rząd przed zakusami opozycji.

Podążając za logiką stosowaną przez liderów PiS, SP, oraz Polski Razem rachunek zysków jawi się nad wymiar optymistycznie 3 % PR + 4 % SP =7 %, czyli mniej więcej tyle ile brakowało PiS do samodzielnego rządzenia, bez konieczności oglądania się na inne ugrupowania. Liderzy i prominentni członkowie SP, oraz PR w ramach wdzięczności mogliby liczyć na koleje 4 lata spokoju, a co niektórzy nawet otrzymać ministerialne teki czy realne szanse na zwycięstwo w wyborach samorządowych. Problem w tym, że polityka rządzi się swoimi prawami co sprawia, że 3 % PR + 4 % SP dadzą PiS-owi dodatkowe 2 %...

Nie wierzycie? Proponuje spytać np. Janusza Palikota, który na własnym przykładzie wyjaśni Wam zawiłości i reguły takiego działania, oraz zapewne przyzna, iż po raz kolejny nie zdecydowałby się na „toksyczny romans” z Ryszardem Kaliszem, oraz Aleksandrem Kwaśniewskim. Wyborcy co by im( NAM) nie zarzucać, być może mają gdzieś program gospodarczy czy plany polityki zagranicznej partii, lecz bezbłędnie potrafią wyczuć leżące u fundamentów „sztuczność” i zgniliznę kompromisów, których jedynym celem jest objęcie władzy, oraz wejście w buty poprzedników.

Dlaczego zatem tylko 2 % skoro wszelkie badania wskazują co innego? A no dlatego, że poza najwierniejszymi( ok 1%), pozostała część wyborców Polski Razem dołączy do bandy Janusza Korwina Mikke. W przypadku Solidarnej Polski, Ci którzy nie akceptują powrotu synów marnotrawnych do PiS czeka prawdopodobnie zostanie w domach zasilając powiększającą się grupę ludzi „ olewających wybory”

Zmierzanie SPZZ i PR do PiS różni się jednak tym, że w tej pierwszej partii chce tego partia, a lider średnio, a w drugiej na odwrót. O ile podążanie Solidarnej Polski do PiS jest jak najbardziej naturalne i zrozumiałe z uwagi na przeszłość i poglądy członków tego ugrupowania, to genezą powstania PRJG było stworzenie alternatywy zarówno dla PiS jak i Platformy Obywatelskiej.

Pierwszym sprawdzianem dla zjednoczonej prawicy, będą prawdopodobnie jesienne wybory samorządowe. Zapowiedzi wspólnych list do sejmów wojewódzkich wszystkich trzech ugrupowań, a właściwie czterech bo pewnie da znać o sobie Marek Jurek jest w praktyce nie tylko wątpliwe, co dla każdego kto interesuje się polityką również w wymiarze lokalnym stanowi polityczne „sience fiction”. Nie od dziś wiadomo, że w szeregach Prawa i Sprawiedliwości kolejka zasłużonych i wyposzczonych brakiem władzy i stanowisk działaczy jest na tyle długa, że wejście przed szereg osób z zewnątrz groziłoby poważnym kryzysem wewnątrz ugrupowania przed kluczowymi wyborami do Sejmu i Senatu.

Tygodnik „Wprost” zapowiedział nowe taśmy, których moc ma odbić się echem co najmniej takim silnym jak nagranie rozmowy Sienkiewicza z Markiem Belką. Problem w tym, czego dowodem są dotychczasowe komentarze polityków, publicystów, a przede wszystkim wyniki sondaży przeprowadzone po ujawnieniu taśm pokazujące, iż ich moc jest ograniczona i nie na każdego oddziałuje w jednakowy sposób. Jeśli trend utrzymujący PO na poziomie ok 20-25 procent zostanie utrzymany, zaś pozostałe ugrupowania osiągną wynik zbliżony do prognozowanych 10 % dla SLD, oraz KNP Jarosław Kaczyński przeżyje polityczne deja vu z tą różnicą, że tym razem plany samodzielnych rządów pokrzyżuje mu facet w muszce zamiast biało-czerwonego krawata.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka