Adam Laskowski Adam Laskowski
1396
BLOG

Rzeczy, które nie miały prawa się wydarzyć w 2014 roku

Adam Laskowski Adam Laskowski Polityka Obserwuj notkę 4

Patrząc na wydarzenia z przestrzeni ostatnich 12 miesięcy rzec by można, że Polska i świat były świadkami zdarzeń, które na trwałe odcisnęły swe piętno na nie tylko na kartach kończącego się 2014 roku, lecz swój oddźwięk mieć będą także w przyszłości. Rzeczy, które pomimo iż nie miały prawa wydarzyły się w 2014 roku.

Zajęcie Kymu przez Rosję i de facto jego aneksja

W XXI wieku, tuż przy granicy Unii Europejskiej i NATO jedno państwo za pomocą „zielonych ludzików” zajmuje część drugiego nie tracąc przy tym specjalnie na reputacji międzynarodowej,  unikając przy tym zdecydowanej reakcji militarnych potęg czy organizacji . Nie to nie jest scenariusz gry strategicznej lecz rzeczywistość. Czy ktoś pamięta jeszcze o Krymie? Wydaje się, że troska Zjednoczonej Europy o integralność półwyspu Krymskiego minęła niczym letni przebój zostawiając swój ślad gdzieniegdzie w głowach kilku polityków, którzy przy okazji dbając o czystość swego sumienia delikatnie upomną się o jego prawa w sposób jednak tak subtelny, że ich głos jest słyszalny jedynie w gronie tych, którzy mogą i chcą go słyszeć. Obecne trwa proces oderwania od Ukrainy ziem Donbasu, ale to zostawmy na wydarzenia, które nie mają prawa się wydarzyć w 2015..

Zaginięcie samolotu Malaysia Airlines 370

Gdy zginie wam np. telefon komórkowy możecie być niemal pewni, że przy próbie jego użycia prędzej czy później zostanie namierzony stwarzając tym samym  szansę na jego odzyskanie, tymczasem lecący z Kuala Lumpur do Pekinu samolot Boeing 777-200ER należący do Malaysia Airlines zniknął z radarów nad Morzem Południowochińskim. Do tej pory pomimo sprzecznych doniesień nikt nie jest w stanie stwierdzić co stało się z samolotem i jego pasażerami. W dobie wszechpanującej inwigilacji prowadzonej za pomocą urządzeń GPS, kamer, oraz satelit ogromny samolot z blisko 250 pasażerami rozpłynął się w powietrzu nie pozostawiając po sobie  śladu. Rząd malezyjski ogłosił, że najprawdopodobniej doszło do katastrofy, której nikt nie przeżył.

Zwycięstwo w konkursie Eurowizji kobiety z brodą

Choć ranga Eurowizji, od dawna nie wiele przewyższa konkurs  piosenki radzieckiej w Zielonej Górze, to w ostatnim roku doszło do zdarzenia precedensowego nawet jak na standardy tego festiwalu. Wygrała Austria, którą reprezentował Thomas Neuwirth, bardziej znany jako Conchita Wurst, na dodatek nieogolony. Pal licho tego dziwaka, o wiele bardziej niepokojące  jest, że do głosu dochodzą przedstawiciele tzw. cywilizacji śmierci i zatarcia granic moralnych przed którymi tak bardzo ostrzegał przez cały swój pontyfikat Jan Paweł II( tak ten sam, którego w 2014 obwołano świętym)

Spotkania polityków w restauracji „Sowa & Przyjaciele”

Rzecz jasna politycy jak każdy z nas mają prawo spotykać się z kim chcą i gdzie chcą, z tą różnicą że nie wszędzie i nie o wszystkim powinii tam rozmawiać. Łatwe zamiecenie pod dywan afery hazardowej, gdzie jej główni bohaterowie chcąc załatwić mniej lub bardziej legalne interesy spotykali się na stacjach benzynowych, cmentarzach lub przy śmietnikach na tyle uśpiły czujność prominentnych działaczy Platformy Obywatelskiej a nawet Prezesa NBP, że do uprawiania kuchni politycznej wystarczyło im zacisze zaprzyjaźnionej restauracji. Treść tych rozmów jest na tą chwile na tyle powszechna, że nie ma sensu ich przytaczać. Niektóre z cytatów na stałe weszły do klasyki tego gatunku. Poznaliśmy dzięki nim poziom kultury osobistej i prawdziwe zapatrywania na losy kraju tak ważnych osób jak Minister MSWiA Bartłomiej Sinkiewicz, Minister Sławomir Nowak, Prezes NBP Marek Belka, czy w końcu Minister MSZ Radek Sikorski. Dlaczego napisałem, że to spotkania były rzeczą która nie powinna się zdarzyć? Ponieważ przy pomocy „niezależnych” mediów bohaterom tych taśm udało się skupić uwagę na tym kto ich nagrywał, nie zaś na tym co wtedy mówili, a co gorszę jakie były tego konsekwencję dla kraju. Trudno bowiem mówić o konsekwencjach dla samych polityków, gdyż te nigdy tak naprawdę ich nie spotkały i pewnie już nie spotkają. Najlepszym przykładem jest Radek Sikorski, który na pomimo oczywistej kompromitacji swojej osoby, jak również polskiej polityki zagranicznej został……

….został Marszałkiem Sejmu, choć nie powinien

Pisząc ten tekst bogatsi jesteśmy już o nowe przygody Radka Sikorskiego. Wiemy jak słabą ma pamięć co do okoliczności i tematów spotkań, nawet gdy jednym z ich uczestników jest Prezydent Rosji Władimir Putin. Wiemy już też, jak bardzo Pan Radek upodobał sobie podróżowanie po swoim okręgu wyborczym starym Volkswagenem Golfem dając odpocząć pilnującym go 24 godziny na dobę oficerom BOR. Zastanawiam się jak mocno musi być wyśrubowana granica kompromitacji politycznej, skoro  pozwala się temu gentelmanowi wciąż pełnić funkcję drugiej osoby w państwie i patrzeć co dzień w oczy pozostałym posłom i ludziom, dla których winien on być strażnikiem praworządności i dobrych obyczajów. O tempora, o mores !!!

Wtargnięcie funkcjonariuszy ABW do redakcji tygodnika „Wprost”

Wydawać by się mogło że czasy PRL-u, cenzury i ingerencji władzy w niezależność prasy już dawno minęły, minęła nawet IV RP, a tymczasem w następstwie ujawnienia jednej z największych afer ostatnich lat do redakcji tygodnika „Wprost” wkroczyli agenci ABW i prokuratorzy, by zabrać komputery zawierające głośne nagrania z kompromitującymi rozmowami czołowych polityków koalicji, które ukazały społeczeństwu prawdziwy obraz państwa i poziomu osób sprawujących najważniejsze funkcję w państwie. Do dziś nikt, ze zleceniodawców tego zajścia nie poniósł realnych konsekwencji. Taśmy finalnie i tak zostały przejęte przez ABW, zaś z zarejestrowanych 61 nagrań światło dzienne ujrzało jedynie 6, na których ujawnienie zdecydował się red. Sylwester Latkowski. Reszta materiałów schowanych na razie w zakamarkach ABW, może stanowić creme de la creme kampani parlamentarnej 2015, z tą różnicą że dania serwować będzie nadzorujący tą służbę Donald Tusk a nie niezależni dziennikarze. Bez znaczenia jest fakt, iż Donald Tusk nie jest już formalnie premierem, po tym jak na tym stanowisku zastąpiła go Ewa Kopacz, która…

…..która nigdy nie powinna nim zostać, a jednak została

Po tym jak Donald Tusk przez blisko 8 lat obiecywał, że zrobi wszystko by Polacy masowo wracali z emigracji, a wszelkie działania jakie podejmuje jego rząd mają ich do tego przekonać, raptem sam postanowił wyemigrować. Rzecz jasna były już premier jako wytrawny gracz polityczny nie zostawił losów zarówno Platformy Obywatelskiej, jak i rządu komuś do kogo będzie miał przekonanie, że godnie go zastąpi lecz wybrał osobę, co do której miał pewność że po pierwsze będzie mu całkowicie lojalna, a dwa, że z pewnością sobie nie poradzi w nowej roli. Donald Tusk jak każdy z Nas lubi mieć pewność, że nawet po brukselskiej przygodzie będzie miał, gdzie wrócić, a w między czasie nikt nie rozpanoszy się na tyle, by Polacy przestali za nim tęsknić. Wdzięczność rodaków może mu się przydać za kilka lat, rozegra się walka o miejsce pod sławetnym żyrandolem

Obiad na Sali obrad sejmowych Prof. Pawłowicz

Nie będę wnikał czy wypada, co jadła i gdzie Pani Profesor. Zostawiam to jej sumieniu i poczuciu dobrego smaku. Smutne jest to, że mała sałatka wystarczyła do tego przy przykryć głosowanie nad budżetem w środku nocy i próbę zmiany Konstytucji RP, celem prywatyzacji Lasów Państwowych. Zarówno Pani Poseł Pawłowicz, jak i bagatelizujący tę sprawę działacze PiS muszą wiedzieć, że sałatka zjedzona na Sali obrad będzie się im odbijać aż do przyszłorocznych wyborów.

Trzej muszkieterowie z PiS w Madrycie

Tak jak w przypadku bohaterów afery posłuchowej, posłów PiS zgubiła ich pycha i brak jakiegokolwiek poczucia barier moralnych. Pierwsze oznaki, tego że zwłaszcza Panowie Hoffman i Kamiński są niczym dr doktor Jekyll i Mr Hyde mogliśmy się przekonać przy okazji nagrań z imprezy PiS czy doniesień o grubiańskim odnoszeniu się Panów w stosunku do otoczenia. Nie przeszkadzało to im rzecz jasna, bez pardonu krytykować innych stwarzając pozory cenzorów moralnych klasy politycznej.  Skoro takie sygnały docierały do przeciętnego obywatela, to co musieli wiedzieć spin doktorzy partii rządzącej. Rzeczą oczywista jest, że to nie sławetni trzej muszkieterowie byli celem operacji, jak też nie od nich zależało czy próba wyłudzenia kilku „stów” przy okazji wizyty służbowej wyjdzie na światło dzienne, czy po raz kolejny im się uda. Celem była porażka PiS w wyborach samorządowych, zaś afera i cały jej anturaż został już dawno przygotowany, w oczekiwaniu na kolejny wyskok trzech pożytecznych idiotów. Nie do końca się jednak udało…

PiS wygrał wybory samorządowe

Tak wiem wynik minimalnie lepszy od Platformy Obywatelskiej, a mandatów w Sejmikach Wojewódzkich nawet mniej lecz nikt już nie będzie mógł powiedzieć, że Jarosław Kaczyński po raz kolejny przegrał wybory. Stało się to co w opinii wielu stać się nie tyle nie powinno, co nawet nie mogło. Nawet pomimo maksymalnie napompowanego wyniku PSL , Prawo i Sprawiedliwość odnosi zwycięstwo na przekór koncernom medialnym, dużego elektoratu negatywnego i „podgrzewanej” niczym świąteczny bigos aferze madryckiej. Rok 2015 pokaże czy był to początek marszu czy raczej nagroda pocieszenia dla Jarosława Kaczyńskiego, który w przypadku porażki będzie musiał pogodzić się z emeryturą polityczną.

A Wam Życzę Szczęśliwego Nowego Roku, by był ciekawszy i lepszy od tego który za kilka godzin pożegnamy

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka