Wyczytałem dziś o "ciekawym" pomyśle we Wroclawiu, a mianowicie o podyplomowych studiach dla proboszczów. Już jakiś czas temu słyszałem że jakość kształcenia w seminariach pozostawia wiele do życzenia, ale bardziej jak poziom nauczania zdumiała mnie tematyka owych studiów.
Mianowicie proboszczowie mają się uczyć: jak zarzadzać budżetem i podatkami, jak wziąć kredyt, jak pozyskać środki z Unii - to z finansów. Oprócz tego będą: techniki mediacji, zarządzania konfliktem (na Boga jak to się robii ?), negocjaji i perswazji (!). Najciekawej zapowiada się część rozrywkowa: nasi czczigoni proboszczowie będą się uczyć technik relacjacji i sposobów spędzania wolnego czasu, jak wspłpracować w zespole i grać na afrykańskich bębnach.
To szykuje się chyba rewolucja w Kościele., bo zamiast ściepy na organy - będzie na bębenki. Ciekawi mnie jak będzie wygładała ta perswazja i zarządzanie podatkami ?
Boże jakim cudem Kościół przetrwał te dwa tysiące lat. A nasunął mi się jeszcze jeden kierunek - dla wikarych - "Jak zostać proboszczem".
Pozdrawiam