"(...) To właśnie w Meksyku tamtejsza partia "dominująca" odnotowała 40-lecie utrzymania się u władzy. Te same twarze od 4 dekad nieprzerwanie zdobiły meksykański firmament polityczny. W kraju narastało przekonanie, że kolejne wybory są po prostu fałszowane przez rządzących z partii PRI. Dopiero w 1999 r. PRI po raz pierwszy przegrała wybory prezydenckie od momentu jej założenia w 1929 roku.
Podobnie jak i w Polsce po wyborach samorządowych w 2014 r., 2 lipca 2006 r. w Meksyku odbyły się wybory prezydenckie- z podobnym jak w Polsce rezultatem w postaci debaty o prawidłowości zliczania głosów. Po ich zakończeniu w kraju rozgorzała fala dyskusji o prawidłowości liczenia głosów, podobna jak po zakończonych w Polsce w 2014 roku wyborach samorządowych. Inne były jej skutki: w Polsce nie przeliczono wyborów ponownie, nie było tez ulicznych demonstracji pozaokupacją PKW, zaś w Meksyku, dn. 9 sierpnia 2006, gdy fala protestów i aktów obywatelskiego nieposłuszeństwa nadal przybierała na sile, urzędnicy dokonali ponownego liczenia głosów na polecenie Federalnego Trybunał Wyborczego (Tribunal Electoral del Poder Judicial de la Federación).(....)
wg http://www.poselska.nazwa.pl/wieczorna2/wolna-mysl/czy-takze-w-polsce-ta-sama-partia-ma-szanse-utrzymac-sie-przez-40-lat-u-wladzy
