Adam Wielomski Adam Wielomski
109
BLOG

Wałęsa na koniu

Adam Wielomski Adam Wielomski Polityka Obserwuj notkę 15

Udział Lecha Wałęsy w kongresie Libertas w Rzymie wywołał wstrząs u wielu demoliberalnych i lewicowych „autorytetów”, które od pewnego czasu kreowały go na ikonę walki z „kaczyzmem”. Próbowano tę wizytę sprowadzić do kwestii finansowych. Warto jednak zwrócić uwagę na ciekawy wywiad z Romanem Giertychem w „Dzienniku”, w którym postawiono interesującą tezę.

Roman Giertych mówi: „Zauważę tylko, że Wałęsa być może czuje przekwitanie Platformy. On już na kongresie EPL czuł się zobowiązany, aby przemówić w obronie stoczni. Moim zdaniem Lech Wałęsa czeka na jakąś propozycję jak kania dżdżu. Może więc stanie na czele demokratycznych zmian w Europie? (…) Mam wrażenie, że książka Cenckiewicza i Gontarczyka, na którą Wałęsa oczywiście się złości, w specyficzny sposób go uwolniła. Jego niczym nie można już szantażować. On jest wolny. Bo co mu mogą zrobić? W moim przekonaniu jego związek z salonem oparty był na strachu przed ujawnieniem papierów „Bolka”. Ten motyw znika. (…) Moim zdaniem wyjazd do Rzymu to świadomy wybór Wałęsy, zerwanie z salonem. On by już dawno spróbował współdziałać z PiS, ale nienawiść Kaczyńskich odpychała go od tej formacji. On jest z natury ludowy, katolicki, antybiurokratyczny”.

Nigdy nie ukrywałem, że bardzo krytycznie oceniałem prezydenturę Lecha Wałęsy skupioną na podpieraniu „lewej nogi”. Problemem prawicowych obserwatorów jest, że nigdy nie zadali sobie pytania dlaczego „Wałęsa zdradził prawicę?”. Zamiast analizy dominowała sugestia, że Lech Wałęsa zdradził, gdyż był uwikłany we współpracę z SB, więc albo był przez ludzi dawnych służb szantażowany i musiał zdradzić, albo wprost „zaprzedał się” służbom. Gdzieś między wierszami chodziła sugestia, że właściwie od lat 70-tych Wałęsa – jako TW „Bolek” – był na pasku SB i swojego „oficera prowadzącego”, czyli Mieczysława Wachowskiego. Książka Gontarczyka i Cenckiewicza jakby zobrazowała rozmiar tej domniemanej agenturalności.

Jestem skłonny zgodzić się z Romanem Giertychem, że być może prawda była nieco inna. W moim przekonaniu Lech Wałęsa przeszedł na stronę wroga nie z powodu gróźb szantażu czy jawnie prowadzonej agenturalnej działalności, ale z powodu zacietrzewienia naszych rodzimych „lustratorów” i zawodowych antykomunistów. Rząd Jana Olszewskiego – z upadku którego środowiska te uczyniły prawdziwy kult – przestał istnieć z powodu błędu politycznego: po co Antoni Macierewicz wpisał na listę domniemanych agentów Wiesława Chrzanowskiego (przez co rząd utracił poparcie ZChN), Leszka Moczulskiego (utrata poparcia KPN) i Lecha Wałęsę (przejście Prezydenta na stronę lewicy)?

Istnieją dwie odpowiedzi i nie wiem która z nich jest bardziej straszna dla naszych niepodległościowców: albo byli takimi politycznymi idealistami i kompletnie nie rozumieli polityki, albo jednym ciosem chcieli dokonać przewrotu w koalicyjnych ZChN, KPN i obalić Prezydenta. W wersji pierwszej mamy polityczny infantylizm, w wersji drugiej szaleńczą próbę zamachu stanu dokonanego za pomocą… kartki z listą nazwisk domniemanych agentów.

Ciekawe co by się stało gdyby Olszewski z Macierewiczem poszli do Lecha Wałęsy i powiedzieli mu tak: „Mamy na Ciebie Lechu taaaką teczkę, ale ta teczka nigdy nie ujrzy światła dziennego, a Twoje nazwisko nie znajdzie się na żadnej liście. Rozumiemy, że będziesz Lechu popierał nasz rząd?”. Ciekawe co odpowiedziałby wtedy Lech Wałęsa? Moim zdaniem popierałby przez całą swoją kadencję antykomunistów i wtedy obóz ten mógłby dokonać „przyśpieszenia”, które zakładali Kaczyńscy (cokolwiek by to miało znaczyć).

Co więcej, jest całkiem możliwe, że Wałęsa popierałby antykomunistów nie tylko ze strachu, ale i z przekonania. Giertych ma przecież rację, że były Prezydent kompletnie nie pasuje do salonu Adama Michnika. Pamiętacie jeszcze Państwo jak w środowiskach „michnikoidalnych” traktowano Wałęsę jak wioskowego głupka, który odebrał im prezydenturę? Pytanie: która ocena Lecha Wałęsy jest prawdziwa u „michnikoidalnych”: analfabety czy zasłużonego dla Polski symbolu i największego autorytetu?

Tak, Lech Wałęsa nie pasuje do środowisk liberalnych i lewicowych, wolnomyślicielskich, laickich, antyklerykalnych, europejskich, postępowych, aborcyjnych, homosiowych itd. Zapewne znalazł się w tym świecie kompletnie przez przypadek.  Nie wepchnął się tam sam, lecz został wepchnięty z powodu czy to politycznej głupoty czy radykalizmu środowisk „niepodległościowych”. Jeśli ta interpetacja jest słuszna, to faktycznie publikacja Cenckiewicza i Gontarczyka uwolniła go od przeszłości i zwróciła polityczną wolność, pozwalając mu spojrzeć w prawo, ku prawicy niepisowskiej.

Adam Wielomski
 

www.konserwatyzm.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka