Adam Wielomski Adam Wielomski
86
BLOG

Narodowo-kosmopolityczny „Libertas

Adam Wielomski Adam Wielomski Polityka Obserwuj notkę 7

Przeglądając prawicową prasę czy portale internetowe, dosyć często można spotkać się z wypowiedziami kwestionującymi sensowność Libertasu, zbudowanymi wedle następującego schematu: trzon polskiego Libertasu stanowią narodowcy związani obecnie czy historycznie z Ligą Polskich Rodzin. Tymczasem Libertas – protestując przeciwko Traktatowi Lizbońskiemu – w gruncie rzeczy jest partią proeuropejską, kosmopolityczną, która protestuje nie przeciwko samej zasadzie Unii Europejskiej, lecz tylko przeciwko jej konkretnej realizacji przez socjalistów z Brukseli.

Nie ma najmniejszej wątpliwości, że zarzuty tego rodzaju nie są pozbawiona racjonalnego jądra. Libertas nigdy nie była i nie jest partią negującą sens integracji europejskiej, co więcej, partia ta nawet chce ją pogłębiać, min. przez stworzenie instytucji „prezydenta europejskiego” wybieranego przez wszystkich obywateli Europy w głosowaniu powszechnym. Nie miałem nigdy okazji rozmawiać z Declanem Ganley’em, ale ci „libertasowcy” polscy, którzy taką okazję mieli, opisywali jego poglądy jako „chadeckie”. Z całą pewnością więc Libertas nie jest klasyczną „suwerenistyczną” partią konserwatywnej czy narodowej prawicy. Nie jest to więc żadna partia z naszych marzeń, która sprzeciwia się integracji, gdyż widzi w upadku suwerennych państw świętokradczy zamach na stwierdzenie św. Pawła, że „wszelka władza pochodzi od Boga”. Co gorsza, konkurujący zażarcie z Libertasem we Francji Front Narodowy bezustannie grzmi, że Ganley popiera przyjęcie pogańskiej Turcji do Unii Europejskiej – trudno nie kryć zdziwienia i zbulwersowania takimi poglądami.

Mimo to uważam, że człowiek prawicy w Polsce musi patrzeć na Libertas przychylnie. Nie, nie dlatego, że zmienił zdanie na temat unifikacji Europy, lecz dlatego, że sytuacja polityczna jest taka a nie inna. W polityce nie zawsze gra się tymi kartami, którymi by się chciało – często gra się taką talią, jaka akurat jest. A prawda jest taka, że po wypadnięciu LPR z parlamentu w 2007 roku i stracie przez to ugrupowanie dotacji budżetowej, PiS jeszcze długo może panoszyć się po prawej części sceny politycznej, wykorzystując gigantyczną przewagę finansową nad „prawicowym planktonem”, zapewnioną tej partii z racji dotacji budżetowej. W tej sytuacji prawica pozaparlamentarna posiada same niskie karty, podczas gdy PiS gra asami i królami. Nagłe pojawienie się w polskiej polityce Ganley’a i Libertasu to coś na kształt jokera karcianego. Gdy scena polityczna została „uporządkowana”, za pomocą systemu medialnego i finansowania budżetowego stworzono infrastrukturę dla powstania partyjnej oligarchii („bandy czworga”), to przełamanie tego impasu być może możliwe jest tylko z zewnątrz. Pamiętajmy, że Ganley – o czym donosiły media – pożycza na konta polskiego Libertasu tylko ok. 1 miliona złotych. Ktoś powie: „No tak, ale jak to, tak za pieniądze z zagranicy ma się odbudować prawica polska? Obrzydliwe!”. Ale te same media podają, że PO i PiS przeznaczają na kampanię do europarlamentu po 9 milionów złotych – a pieniądze te pochodzą z kieszeni nas wszystkich, czyli podatników. Nie będę głosował ani na PiS, ani na PO – a jednak muszę zapłacić za kampanię Bielana i Hubnerowej, choć widok twarzy obydwu tych osób mnie mierzi w równej mierze.

Czy poparcie Libertasu nie jest jednak zdradą idei Polski jako państwa suwerennego, skoro partia ta domaga się pogłębienia integracji europejskiej? Nie wiem jakie są rzeczywiste cele i idee Ganley’a i – prawdę mówiąc – nie bardzo mnie to obchodzi. Dla prawicy polskiej Libertas jest wyłącznie narzędziem, windą, środkiem lokomocji aby wrócić na scenę polityczną. Nie stoimy przed dylematem: Libertas albo coś innego. Stoimy przed dylematem: zużytkujemy Libertas albo nas nie ma!

Zwracam także uwagę jeszcze na jeden szczegół: mam wątpliwości czy Libertas rzeczywiście popiera integrację europejską.  Cały pomysł na Unię Europejską – jaką od kilkudziesięciu lat budują demoliberalne i bezbożne elity – polega na tym, aby „dąć na maxa” w trąby z napisami „demokracja”, „tolerancja”, „prawa człowieka” i pod sztandarem tejże demoliberalnej ideologii i politycznej poprawności zbudować autentyczną europejską tyranię rozmaitych komisji europejskich, parlamentów europejskich i całej tej oligarchii, która przez nikogo nie jest wybierana, nikogo nie reprezentuje i przed nikim nie odpowiada. Z punktu widzenia filozofii klasycznej (Platon i Arystoteles), tyrania jest najgorszym z ustrojów, gorszym nawet od demokracji. Jeśli więc naprzeciwko tyranii unijnych komisarzy Ganley proponuję nam demokrację, to ten obrzydliwy ustrój i tak jest krokiem w dobrym kierunku.

Ja jednak zupełnie inaczej to postrzegam. Uważam, że pomysł na Libertas oparty jest na genialnym manewrze „oskrzydlenia” eurokratów. Czy można bardziej ośmieszyć eurooligarchię jak tylko odwołując się do pierwotnych zasad demokracji, czyli tych samych haseł, którymi oligarchia ta legitymizuje swoje istnienie? Mówicie „demokracja” – dobrze, więc chcemy aby Unia Europejska była demokratyczna i aby jej władze pochodziły z autentycznych demokratycznych wyborów, a nie z ustaleń w rządowych salonikach, gdzie popija się słynne ostatnio „małpki”. Skoro wy dmiecie w trąby z napisami „demokracja”, to my wyciągniemy jeszcze większe trąby z napisem „chcemy prawdziwej demokracji”.

Czy towarzysze unijni kiedykolwiek zgodzą się na demokratyzację Unii? Oczywiście, że się nigdy na to nie zgodzą, gdyż celem Unii nie jest wcale triumf „demokracji”, ale personalna władza i dobre zarobki „biegłych w demokracji i w prawach człowieka”, którzy nie mają zamiaru poddawać się jakimkolwiek demokratycznym procedurom! No bo przecież nie muszą, skoro są inkarnacją demokracji i debatują o prawach człowieka  na „agorze im. Bronisława Geremka”! Żądanie aby „suwerenny lud” kontrolował i mógł odwołać „biegłych w demokracji” jest więc bezczelne i świadczy o tym, że zwolennicy tej idei „nie dorośli do demokracji” (jak mawiał klasyk). Paradoksalnie więc, odwoływanie się do demokratycznych idei UE może okazać się bardzo skuteczną ideą antyunijną.

Adam Wielomski
   
   
 

www.konserwatyzm.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka