Adam Wielomski Adam Wielomski
172
BLOG

Marek Jurek prezydentem?

Adam Wielomski Adam Wielomski Polityka Obserwuj notkę 16

Coraz częściej i coraz głośniej szepcze się po prawicowych kręgach, że w najbliższych wyborach prezydenckich wystartuje Marek Jurek. Wszyscy, którzy czytują moją publicystykę wiedzą, że nie należę do fascynatów byłego Marszałka Sejmu. Nie chcę tu jednak wylewać przysłowiowego „kubła pomyj”; bardziej interesuje mnie politologiczna analiza problemu.
   
Po pierwsze: czy Marek Jurek ma jakiekolwiek szanse? Na zostanie Prezydentem Polski nie ma oczywiście żadnych i gdyby doszedł do drugiej tury to – jako kandydat „ciemnogrodu” - przegrałby z każdym kontrkandydatem. Ja to wiem, wiedzą to Czytelnicy, wie to i sam zainteresowany.

Nie o zwycięstwo tu chodzi. Plan jest prosty, logiczny i w sumie słuszny. Główna walka rozegra się pomiędzy Lechem Kaczyńskim a Donaldem Tuskiem. Kaczyński występuje w roli „kandydata katolickiej prawicy”, ale wszyscy wiemy, że to ani kandydat katolicki, ani prawicowy. Co więcej, jest bardzo prawdopodobne, że nie otrzyma on poparcia od środowiska radio-maryjnego. Oznacza to, że w nadchodzących wyborach elektorat toruński nie będzie miał na kogo oddać głosu. Jeśli RM nie nakaże zagłosować na Lecha Kaczyńskiego – co jest prawdopodobne – to słuchacze RM albo nie pójdą na wybory w ogóle, albo „zaciskając nos” pójdą zagłosować na „mniejsze zło”. I na tym polega pomysł Marka Jurka: po prawej stronie powstanie luka, pojawia się tak ze 6-7% elektoratu katolickiego, który nie ma na kogo głosować. Jeśli dodamy do tego wielu rozczarowanych prezydenturą Kaczyńskiego, to można zebrać z 8-10% głosów. Nie da to oczywiście drugiej tury, ale stanowić będzie zaczyn dla powstania nowej formacji politycznej na prawicy, której naturalnym liderem byłby Marek Jurek.

Po drugie: dlaczego Marek Jurek może zdecydować się na taką zagrywkę, zamiast uzgodnić swoją linię polityczną z innymi ośrodkami prawicy niepisowskiej? Z powodu banalnego: na prawicy nikt nie chce uprawiać polityki wraz z Markiem Jurkiem. Nie stanowi on w żadnej mierze alternatywy programowej dla PiS. Jurek bezustannie występuje w TVN24, gdzie ma okazję prezentować swoje poglądy. Określiłbym je mianem „superpisiackich”. W istocie ma on do PiS dwa zarzuty: 1/ PiS jest za mało wyrazisty w kwestiach światopoglądowych; 2/ PiS jest zbyt umiarkowany i nie realizuje własnego programu w takich kwestiach jak lustracja i rusofobia w polityce zagranicznej. O ile w punkcie 1 podzielam opinię byłego Marszałka Sejmu, o tyle punkt 2 oznacza krytykę PiS z pozycji „PiS idealnego”. A więc Marek Jurek nie stanowi dla PiS żadnej alternatywy; jest raczej „pisiakiem zradykalizowanym”. Jeśli miałaby na prawicy powstać nowa formuła, to nie po to, aby powielić PiS, ale aby stworzyć na jego miejsce coś sensownego. Być może, że dochodzą do tego jeszcze kwestie personalne (Marek Jurek nigdy nie był tolerancyjny dla odmiennych poglądów, widząc w tym „szkodnictwo” i „agenturalność”), czego skutkiem jest sytuacja, że kompletnie nikt na prawicy nie chce z nim współdziałać.

Były Marszałek nie ma możliwości działania bez innych podmiotów, gdyż nie posiada żadnej siły politycznej. Jego partia – Prawica RP – to byt wirtualny, gdzie nie ma ludzi i pieniędzy i gdzie panuje powszechne zniechęcenie. Nawet najbliżsi współpracownicy zmądrzeli, przestali wierzyć w geniusz polityczny Marka Jurka i zajęli się czymś pozapolitycznym, woląc udzielać dobrych rad innym (Ten o którym tu myślę czytuje moje teksty i na pewno zrozumie aluzję…).

W tej sytuacji Markowi Jurkowi został jeden jedyny polityczny atut: własne nazwisko. Niezdolny do współpracy, pozbawiony zaplecza ma tylko nazwisko znanego katolickiego polityka i byłego Marszałka Sejmu. Wybory prezydenckie to dobre miejsce na wykorzystanie tego ostatniego atutu i dokonania ostatniej szarży na zasadzie: albo teraz albo polityczna emerytura.

Czy Markowi Jurkowi uda się zdobyć 8-10% i stworzyć ruch wokół własnej osoby? Przeciwko niemu działają liczne czynniki: 1/ radykalna polaryzacja na zwolenników PO i PiS w czasie wyborów prezydenckich. Zapewne Marek Jurek ma szanse na dobre wyniki w sondażach, ale poparcie będzie topnieć w oczach wraz ze zbliżającymi się wyborami; 3/ kompletny brak pieniędzy i zaplecza medialnego poza „Rzeczpospolitą” (o ile nie zostanie do tej pory kupiona przez nowego inwestora, o czym się mówi); 3/ możliwość pojawienia się innego prawicowego kandydata, którego podstawową zaletą będzie to, że nie będzie „superpisiakiem”, ale czymś odmiennym niż PiS. Hasła PiS coraz bardziej się przejadają i coraz mniej ludzi w nie wierzy. Czy „superpisiak” będzie więc wiarygodny? Śmiem w to szczerze wątpić…

Adam Wielomski
 

www.konserwatyzm.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka