Jeśli potwierdzą się wiadomości o przenosinach obchodów do Krakowa, jeśli to nie kolejna wyłącznie medialna zagrywka ekipy Tuska, to mamy do czynienia z kretynizmem najwyższych lotów.
Żadne inne miejsce nie zasługuje na uroczystości jak Gdańsk. Żadne. Można - i należy spierać się o Bolka, ba można mieć wątpliwości co do samego 4 czerwca, ale to Wybrzeże zasłużenie stało się symbolem przemian prowadzących w Polsce do upadku komunizmu.
Kraków to piękne miasto, ale nie umywa się do Gdańska (w tym znaczeniu oczywiście). Co może zaoferować? Nową Hutę, Birkuta? Wybaczcie sarkazm i pisanie oczywistych oczywistości. Obchody nie w Gdańsku, to nie obchody, a spotkanie grupki polityków. Niech się bawią ... Sami... No i jak w takim razie wypromować markę Gdańska, jako miasta w którym (a nie w Berlinie) rozpoczął się demontaż ZSRR?
Dobra, porażajacy nius traktuję jako plotę - próbę nacisku na stoczniowców (i nie tylko) by odpuścili. Na razie. Inaczej byłaby to ogromna KOMPROMITACJA Tuska. Nikogo innego.
Choć...
Nawet jeśli się nie potwierdzi, nie wystawia dobrego świadectwa Tuskowi. Facet od dobrych dwóch-trzech miesiecy gra WYŁĄCZNIE na wybory prezydenckie. Nie przypominam sobie decyzji/wystąpienia z tego okresu, w których by nie pobrzmiewało w tle pytanie: jak na to zareagują słupki poparcia? I - obawiam się - to samo ma na celu dzisiejszy nieoficjalny wyciek do Zetki. Tusk umywa ręce...
Znowu. Ta strategia robi się coraz bardziej irytująca. I w pewnym momencie się wyczerpie. Można być miłym dobrym sympatycznym, w starciu z PiS to zreszta najlepsza strategia, ale co pewien czas trzeba pokazać jaja. I to jest akurat ten moment.
