Pan Toyah popełnił tekst, z którym się zgadzam nawet jak się nie zgadzam. A może nie zgadzam jak się zgadzam? - nie wiem, zawsze mi się myli.
Słowa, słowa... Jedna z tysiąca nauczek XX wieku potwierdza, że słowa nie tylko są niebezpieczne, ale i sankcjonuje prawo, że im ich więcej, tym większe podłości z reguły skrywają. Więc może jednak nie warto się tak użalać nad spłyceniem przekazu i nadmierną skrótowością dzisiejszych komunikatów? Rzecz jasna nie można przesadzić w drugą stronę, wtedy dyskurs sprowadza się do wywrzaskiwanych komend i wysykiwanych rozkazów. Szokujące, że nadal są amatorzy obu rodzajów porozumiewania się...
Nixona rzeczywiście żal. To nie był zły prezydent, tylko trochę - jeśli tak można powiedzieć o polityku - miał w życiu pecha. W końcu w radio wygrał z samym Kennedy'm, który z kolei przywódcą był w rzeczywistości marnym, niegodnym swej sławy. Jednak już za życia przeszedł do historii, a po śmierci stał się z miejsca symbolem. Ha! Czy nie podobny mechanizm działa w przypadku Wałęsy? Choć Bolka - na szczęście? - nikt nie zastrzelił...
Dumam nad inteligencją pop i kolejny raz oddaję się lekturze:
Że nawet jeśli urządzenie do grillowania, kosztuje jedyne 20 złotych, a może i nawet mniej, to całe miliony ludzi w Polsce już nie stać na to, żeby sobie kupić ten kawałek karczku i go zjeść nie z głodu, ale tak dla zabawy. No i sprawa podstawowa. Ja, na przykład, mimo że mnie stać i na grilownicę i na kawałek mięsa ekstra, nie rozstawię grilownicy w kuchni, ani nawet w łazience, tylko po to, żeby dołączyć do czegoś, co Donald Tusk – który z pewnością, jak sobie chce pogrilowac, to może wyjść do ogrodu – uznaje za przeciętne. I jak już będę pisał ten tekst, to zwrócę uwagę na to, jak elity w Polsce fatalnie się znalazły poza głównym nurtem zycia.
I już wiem! To ja nadal tkwię w kontrrzeczywistości. I to w niej termin grillowanie do przestrzeni publicznej wprowadził przed tygodniem Pan Premier Jarosław Kaczyński jako miarę swego - i swojego rządu - sukcesu. W świecie realnym Donald Tusk wyżera Polakom ich ciężko zapracowane karczki, zanim się choćby przyrumienią. No, surowe mięso wpieprza... Chyba wolę wrócić do kojącej otuliny kontrrzewistości, w niej nikt nie odbiera Panu Prezesowi prawa do cieszenia się własnym ogródkiem i grilllem wspólnie z milionami Polaków. Niech obok stoi quad z pełnym bakiem, trzeba korzystać z życia zanim totalitarny rząd dowody rejestracyjne wprowadzi. Niech jeździ, choćby poza nurtem życia głównym, ciężko na to zapracował...
No i zawsze miło odkryć, ze fanklub Redaktora Semki jest całkiem liczny i nie ogranicza się tylko do wykształciuchów.