W Dzienniku skończyli się dziennikarze. Krasowski właśnie rzucił swój ostatni atut w wojence z internetem czyli Michała Karnowskiego. A ten do rozmowy zaprosił, zgaduj zgadula, Azraela. Kto chce, niech czyta:
Mi przyszło to z trudem. Prosty chłop ze mnie, gdzież mi do finezji Majora czy pracowitości Kataryny, więc prosto będzie: skurwysyństwo.
Nie obchodzi mnie, że - w teorii - Azrael ma sporo racji. Po prostu nie obchodzi. Taka miła intelektualnie, o wolności w necie i w ogóle wolności, pogawędka byłaby na miejscu tydzień temu. Dziś jest jedynie spóźnionym akcesem do nagonki. Sankcjonuje butowanie.
PS Kto to jest Azrael? Gdzie nazwisko pod wywiadem? Z anonimami gadacie? Państwo Dziennikarze z koziej d..y, bądźcie konsekwentni!