Facet pełni ogromną rolę w moim życiu i może dobrze że nic o tym nie wie. Czasem dopada mnie wątpliwość, nocami spać nie mogę i myślę, ciężko myślę... a może jednak serce bije po prawej stronie? Jakie piękne idee! Głosować czy nie głosować?
I wtedy z pudełka medialnego wyskakuje polityk w stylu sir Richarda, często gęsto sam Richard. Pewny siebie, wyszczekany, z Jezusem na sercu i Maryją w głośniku, prawicowy buc. Prawdziwek. No cóż, oddam głos na złodziei, tyle że mniej ideowych w gę(m)bie. Może skreślę nazwisko taktycznie? Znowu? Po co w ogóle wyłazić z łóżka, za oknem pada...
A tytularny bohater? Robi swoje. I będzie robił do ... śmierci. Koledzy nie pozwolą zginać. Choćby zakochiwał się w naszej Bydgoszczy, pływał Padem w Hiszpanii, walił w bębny pytaniami na kartce lub publikował refleksje podróżnicze. Bo czyż można zapomnieć o człowieku, który stworzył najlepszą koalicję?