Ja muszę przyznać, że chwilę musiałem wytężyć mózgownicę. A i nawet
wtedy nie byłem pewien imienia, zgadywałem... I nie trafiłem.
Sam nie wiem czy to plus czy minus. Pewnie plus ujemny. W
poprzednich pięciu latach minister sprawiedliwości, kto by nim nie
był, gwarantował największy show medialny ze wszystkich naszych
politykierów. Wcześniej SLD, AWS próbowały grać znanymi nazwiskami.
A teraz? Na razie - po fali wspominkowych artykułów - w sumie cisza. To oznaka normalności czy
nienormalności? Czy ministra sprawiedliwości powinno być pełno w
mediach, media powinny o nim codziennie donosić (tak, to jest to
słowo) na pierwszych stronach dzienników i w pierwszych dżinglach w
dziennikach radiowo-telewizyjnych?
Czy w ostatniej zwłaszcza dekadzie rzeczeni politycy i wspomiane
media zwyczajnie wyprały nam wszystkim mózgi?