Pomóżmy uratować ją i jej synów przed utratą mieszkania, wszystkiego, co mają.
Dwa dni temu dowiedziałam się, że Anna znalazła się w potrzasku. Jej mieszkanie, w którym mieszka z dwoma synami – obaj się uczą zaocznie – zostanie za tydzień zlicytowane przez komornika, a ona z synami trafi na bruk.
Kilka lat temu mąż Anny odszedł. Zostawił ją i troje ich dzieci. Została sama z jego długiem wpisanym na jej hipotekę. Z tego co mi wiadomo była to jakaś pożyczka od lichwiarza, której nie byli wtedy w stanie razem spłacić.
Wiem również, że Anna długo starała się o kredyt, aby spłacić hipotekę lichwiarzowi i ustanowić na niej zastaw bankowy. Nie udało się.
Wiem też, że synowie pani Anny od wakacji pilnie poszukują pracy. Ale o pracę w tym mieście trudno.
Zdobyłam numer telefonu do pani Anny. Bez jej wiedzy decyduję się ten numer podać z nadzieją, że ci, którzy zechcą się z nią skontaktować, uczynią to.
Ja również to zrobię. Wpierw jednak obejdę moich znajomych, których poproszę o wsparcie.
Szkoda, że tak niewiele czasu zostało.
Z tego co się dowiedziałam, wiem, że rodzina ta przeszła wiele, jak na moje, zbyt wiele. Teraz czeka ich kolejne wyzwanie – bezdomność.
Zdaję sobie sprawę, że nie ma już czasu na wielkie akacje. Wiem, że mój głos, póki co, jest zbyt słaby, dlatego proszę tych, którzy korzystają z rozmaitych komunikatorów o pomoc w przekazaniu tej informacji jak najszerszej liczbie czytelników i użytkowników witryn i portali.
Numer telefonu: +48 726 413 798
Dlaczego to robię? Mnie kiedyś też pomogli dobrzy, bezinteresowni ludzie. Znalazł się ktoś, kto uznał, że warto pomóc. W ten sposób, nie pierwszy raz, staram się odpłacić. Tyle.