AdaWu AdaWu
362
BLOG

Babska solidarność jajników i … ja cię nie mogę

AdaWu AdaWu Rozmaitości Obserwuj notkę 16

Wszystko takie wpierw dzikie, a dopiero potem dziwne. Myślałam, że ja to potrafię ogarnąć wszystko i ze wszystkim sobie poradzić. I z tym „Ada potrafi wszystko” funkcjonowałem od lat.
Ale Ada, znaczy ja, jest tylko kobietą i doskonale zdaję sobie sprawę, że czasami bywa, że aż kobietą zwłaszcza w sytuacjach damsko męskich, kiedy samiec stara się zaliczyć kolejny dołek.

W przypadku takich samców szukających zaliczenia, prawie każda kobieta w ich oczach staje się „aż”.
Napisałam, że prawie każda, bo przyznam, że nie wiem, jak większość facetów postrzega swych byłych kolegów, którym zapragnęło się być kobietą.
Nasi koledzy i przyjaciele, kiedy ich podpytywałyśmy o tę sprawę, oficjalnie optowali za oryginałem kobiety, nawet gdyby taka była mniej atrakcyjna, ale za to z pewnym certyfikatem oryginału.
A kiedy prowokacyjnie rozcierałyśmy im wizję, że oto cud malina, piękne włosy, buzia, biust w obfitym dostatku, wcięcie w tali jak u osy, długie nogi i ten cud leży u ich boku, a oni napaleni jak w kominku na Boże Narodzenie, i czy oni w takiej okoliczności po stwierdzeniu, że to tylko niesamowita podróbka, jak zegarek ministra Nowaka, pójdą na całość, czy..?
Jak jeden mąż zadeklarowali, że do takiej sytuacji nigdy by nie dopuścili, a gdyby się tak stać miało, to oczywiście, że odskoczyliby jak oparzeni.
Pamiętam, że kilku z nich nas nie przekonało. W czasie, kiedy roztaczałyśmy wizję, niektórym dość niezdrowo podskoczyło ciśnienie i już  sam opis „cud maliny” sprawił, że się podniecili. Więc, „mowa trawa”…
Ja się przyznam bez zbędnej krępacji, że wiem jak  bym się zachowała, gdyby do damskiej toalety dajmy na to wszedł Bęgowski w babskich szmatkach. Wyszłabym i tyle.
Poglądy owszem, zmienić można. Płeć? A po jakie licho przy niej kombinować? Moja tolerancja w  temacie zmiany płci, najprawdopodobniej wysmażyła się na gorących piaskach polskiego wybrzeża i w kuchni, przy tzw. garach.

Ale żeby nie było, że tylko niektórzy faceci są … inni, to dla równowagi dodam to, co mnie z tej równowagi lekko wyprowadziło. Otóż jedna z moich dobrych koleżanek, która mnie uważa za swoją przyjaciółkę, któryś raz mnie do siebie zniechęciła swoim zakłamaniem.
Rozumiem kobiety, które się zakochują, kobiety, które zostały zdradzone i porzucone po czasie traumy zbierają się i biorą za bary z życiem i decydują się, albo na mega wolność, albo na nowego partnera.

Nie rozumiem takich, które, jak Grażka, mają kochającego męża, dobry bezpieczny dom i wszystko, co się należy, a mimo to nie potrafią tego uszanować i wikłają się w nowe romanse lub przelotna znajomością, tylko po to aby zaliczyć. No nie, no cholera jasna, jak można w jednym liście pisać o dwóch nowych facetach i o tym, że w Andrzejki ona z mężem będą obchodzić jego imienny i trzydziestą rocznicę ślubu, na której będzie cała kochająca rodzina, krewni i dobrzy znajomi.
Spojrzała w lustro i zapytała sama siebie: Ada, potrafiłabyś tak? Nie – odpowiedziałam sobie – tak nie potrafiłabym!

Już któryś raz prosiłam mówiąc: „Grażka, proszę nie podsyłaj mi takich listów z takimi informacjami i detalami, szczegóły twoich pozamałżeńskich przygód naprawdę mnie nie interesują. I weź pod uwagę, że kiedyś może to ujrzeć światło dzienne, sprawa się wyda i po twojej karierze, po małżeństwie i zanim się pozbierasz, to nic już nie zostanie z radości życia. Nie pisz o tych sprawach, nie wysyłaj listów, bo zdarzy się, że któryś trafi w niepowołane ręce. Już raz miałaś nauczkę. Mało ci?”

Przytaknęła mi, ale zaraz dodała, że to takie intrygujące, że musiała się podzielić swoim szczęściem.
Nie dotarło i raczej nie dotrze. Do diaska, kobieta wykształcona, na stanowisku: marzeniem niejednej jest aby wskoczyć na jej miejsce. W końcu ile jest dyrektorów placówek oświatowych i to całkiem niezłe pieniądze i spore możliwości. O tych możliwościach tez jej mówiłam aby się nimi nie chwaliła z innymi, bo czasy takie, za otrzymane kwiaty i wręczona bombonierkę można trafić do gazet, a potem to już wiadomo, co i jak dalej. Prokurator, sąd płacz i wstyd.

Poczułam się źle, poczułam wstyd i dziwne zażenowanie, zupełnie jakby to mnie dotyczyło, jak bym to ja dźwigała jej ciężar. Pomyślałam, że udam się na to nabrzeże, że wyciągnę tego faceta z barki, że nagadam i postraszę, że poinformuje jego żonę, jeśli natychmiast nie zerwie z Grażką.  
Jednak szybko się zreflektowałam, że to nic nie da, że nawet gdyby ten marynarz słodkich wód zerwałby tę znajomość, to ona dalej będzie szukać, bo taka jej natura.
Przecież ma jeszcze tego Wojtka, a wspominała o odnowieniu znajomości z kolejnym kolegą z lat szkolnych.
Smutne to jakieś i cholernie dziwne, niepokojące. Intryguje mnie ten nasz okres przejściowy i zadaję sobie pytanie, czy zdecydowana większość kompensuje sobie okres przekwitania zaliczaniem kolejnych facetów, czy tak mają tylko niektóre z nas? Wyszło mi, że na szczęście, tylko niektóre.
Ale wyszło mi też, że tej z naszej paczki babeczki, które zajmują samodzielne stanowiska, zwłaszcza w oświacie, są cholernie podatne na rozmaite pokusy.
Doprawdy nie wiem, czy to wszystko bardziej dzikie, czy dziwne?   

AdaWu
O mnie AdaWu

Interesująca

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości