Kto teraz pamięta o takim epizodzie z początku 2009 r. jak to rząd Tuska na wyścigi z Afganistanem uznawał niepodległe Kosowo. Nie przedstawili żadnych argumentów aby to państo uznać. Uznali je bo przeciw temu był Śp. Lech Kaczyński. Małostkowość Tuska była w tej kwestii rekordowo wysoka. Obecnie fakt ten skutkować może tym, że polityczny sojusznik PO, niejaki RAŚ najpierw zarząda autonomii (przecież "A" w nazwie to autonomia i o to im chodzi), a w dalszej konieczności niepodległości. Tego przecież wykluczyć nie można. W Kosowie Albańczycy nie liczyli się ze sprzeciwem mieszkających tam Serbów. RAŚ uznał marionetkowe państewka takie jak Abchazja czy Płd. Osetia. Być może liczy na rewanż z ich strony w swoim czasie.
Prezydent Kaczyński był dość przenikliwym politykiem i był w stanie przewidzieć pewne zagrożenia, stąd jego sprzeciw w tej sprawie. Miał na ten temat takie samo zdanie jak Zapatero czy Putin, z których poglądami dzieliły go lata świetlne.
Jeżeli kiedykolwiek problem autonomii Śląska wyjdzie poza hasła i zmiany kolorów krzesełek na stadionie śląskim to winnym tego stanu rzeczy będzie tylko Tusk i jego Platforma.
Można było nie lubić L. Kaczyńskiego, ale robić coś co może być sprzeczne z polską racją stanu tylko na złość Prezydentowi to nie jest tylko zdrada to przede wszystim głupota.
