Barack Obama pośmiertnie uhonorował Jana Karskiego Prezydenckim Medalem Wolności, najwyższym cywilnym odznaczeniem państwowym w USA. Podczas uroczystości w Białym Domu amerykański prezydent powiedział, że Karski, zanim trafił na Zachód, został przemycony do warszawskiego getta i "polskiego obozu śmierci", by "zobaczył na własne oczy zagładę Żydów".
- W wystąpieniu prezydenta Obamy, skądinąd bardzo wyważonym i ciepłym dla Karskiego i Polski, znalazły się słowa, które są trudne do przyjęcia. Są one w moim przekonaniu wyrazem niskiego profesjonalizmu tych ludzi, którzy w Białym Domu takie przemówienia przygotowują - powiedział były minister spraw zagranicznych Adam Daniel Rotfeld, który odbierał pośmiertne odznaczenie Karskiego. - Oczekujemy przeprosin - podkreślił.
"Biały Dom przeprosi za oburzający błąd. Premier Tusk rano zajmie stanowisko" - napisał w nocy na Twitterze szef MSZ Radosław Sikorski. "Szkoda, że doniosłą uroczystość przyćmiła ignorancja i niekompetencja" - dodał.
- Polska wrażliwość na takie sytuacje znaczy więcej niż tylko poczucie narodowej dumy - powiedział premier Donald Tusk, komentując wpadkę prezydenta USA. - Jestem przekonany, że stać dziś naszych amerykańskich przyjaciół na reakcję mocniejszą i bardziej dobitną niż samo sprostowanie i ubolewanie. - Jeśli ktoś mówi "polskie obozy śmierci", to tak, jakby nie było nazistów i Hitlera - dodał.
Tommy Vietor, rzecznik Narodowej Rady Bezpieczeństwa w administracji Baracka Obamy, tłumaczył potem, że słowa prezydenta to było "przejęzyczenie".
W stenogramie z wystąpienia Obamy, rozesłanym mediom w kilka godzin po uroczystości w Białym Domu, słowa "polski obóz śmierci" zostały zastąpione słowami: "nazistowski obóz przejściowy w Izbicy", zgodnie z prawdą historyczną.
Przemówienie Obamy było jednak bezpośrednio transmitowane przez kilka ogólnokrajowych stacji telewizyjnych, m.in. CNN i C-SPAN.
Komentarz premiera Donalda Tuska do słów prezydenta Baracka Obamy:
