Nowak Nowak
542
BLOG

Parada Równości, Parada Wolności

Nowak Nowak Polityka Obserwuj notkę 1

 

   Niedawno w TVN24 odbyła się dyskusja (dyskusyjka) w sprawie „parady równości” czy czegoś w tym rodzaju. „Rozmawiali” – Robert Biedroń i Janusz Korwin-Mikke. Ten pierwszy zaczął od stwierdzenia, że w Polsce żyją dwa milionów gejów (chyba w Warszawie) – ten drugi od uwagi, że nie używa słowa na G, bo mu się „kojarzy z gównem”. Gdyby homodziałacz miał trochę oleju w głowie, powiedziałby coś w rodzaju „a ja nazwę pana głupim konserwatystą – właśnie ze względu na G i K”. I by sobie pogadali. Tymczasem Biedroń poczuł się prześladowany i nazwał niesmaczny żarcioch JKM „homofoniczną mową nienawiści”, co utwierdziło mnie w przekonaniu o paranoicznej (masochistycznej?) nadwrażliwości queerowców (powinni uważnie obejrzeć „Gran Torino”). Potem JKM nadmienił, że ze społecznego punktu widzenia stosunek dwóch homoseksualistów jest jak „stosunek mężczyzny z dziurą w płocie”. Brawo, po prostu szczytowe loty retoryki i erudycji. Do jakiej obyczajowości i tradycji odwołuje się konserwatysta, puszczając w eter tego rodzaju – chamskie, szczeniackie – teksty? I jak można się dziwić, że homoseksualistę dotyka, gdy mówi się o nim „homoś”? Ciekaw jestem, jak zareagowałby JKM, gdyby – dajmy na to – Merkelowa przyjechała do Polski, mówiła o tubylcach per „Polaczki”, a potem z drwiącym uśmiechem dziwiła się: „to przecież pieszczotliwe!”. Inna rzecz, że „Polaczek” i „homoś” są może protekcjonalne, ale na tyle pokojowe i jasne, że Biedroń mógłby nie zgrywać głupa.
   Różnych kłirzystów można zmiażdżyć merytorycznie, ani na krok nie ruszając się z wolnościowych pozycji UPR-u – ani etykiety, która jest integralnym elementem konserwatyzmu. Po cholerę uprawiać te głupie prowokacje? Chyba tylko po to, żeby się skompromitować... Bo nawet ja (było, nie było – zwolennik) czułem się zażenowany takim językiem. Poza tym Korwin wypowiadał się całkiem sensownie – tymczasem Biedroń, swoim zwyczajem, majaczył.
   Ale nie o to chodzi... Jeżeli już nawet JKM przy takiej okazji nie krzyczy – „To paranoja, że urząd interesuje się tym, kto z kim mieszka!” – to ja już, k***********a, mam dosyć. Koniec, kropka – niech to szlag.
   A teraz dziadziuś Nowak będzie sobie mamrotał pod nosem – coraz głośniej – aż przejdzie do starczego wrzasku...
   Z zakresu obrony czy ochrony jakichś mniejszości – interesuje mnie tylko jedna, najmniejsza mniejszość – to znaczy: jednostka. Kilka słów z tej pozycji.
   Wydaje mi się, że socjologia i myślenie socjologiczne to dowód krótkowzroczności i ogólnego przytępienia umysłu. Przykładowo: problem słowa „pedał” nie zasadza się na tym, że jakaś mowa jest „homofobicznie nienawistna”, ale że w ogóle jest – nienawistna; a ściśle (nieemocjonalnie) rzecz ujmując: obraźliwa i wulgarna. Po co liczyć procenty „społeczeństwa”, kiedy rozstrzyga się zagadnienie z zakresu kultury? Czemu słowem „pedał” ustawodawcy mają się zajmować troskliwiej niż „klechą”, „menelem”, „downem” czy „burakiem”? Za każdym razem chodzi o słowa dotykające jakichś ludzi (ludzi właśnie, a nie wirtualne zwierzę, co się zowie „grupa społeczna”). Powiem więcej, z mojego dziwacznego (chyba socjalistycznego – tak się pochrzaniło) punktu widzenia – kwestia słowa „menel” jest najdelikatniejsza. Za jego pomocą gardzi się (a w efekcie – skazuje na wewnętrzne wygnanie!) grupą ludzi strąconych na margines życia. A przecież wielu (nie wszyscy) bezdomnych nazywanych „menelami” znalazło się w swoim położeniu wbrew własnej woli (to co innego iż "włóczykij"). Już nie wspominam o groteskowej (trochę strasznej) niesprawiedliwości – że pobicie kogoś za to, że jest homoseksualistą, miałoby być karane z innego paragrafu niż pobicie kogoś, bo jest bezdomny (wtedy to będzie po prostu – pobicie; oczywiście, o ile jakikolwiek gliniarz przejmie się zgłoszeniem o „leżącym, skopanym menelu”). Co więcej – osoby pozbawione dachu nad głową (słabi, głodni, ubodzy – ale tak często nie pozbawieni honoru i godności!) nie mają pieniędzy, siły, czasu i (dosłownie) zdrowia na wielkie parady, telewizyjne spoty i temu podobne fajerwerki... kto się ich słownym i czynnym krzywdzeniem zajmuje? Kto?!
   I proszę – z Nowaka zrobił się (w końcu) rewolucjonista.
   Poza tym - o ślubach homoseksualistów w ogóle nie mam zamiaru się wypowiadać, ponieważ nie jestem homoseksualistą (ani homofobem – za to na pewno heterofilem – kij Ci w oko, posłanko S.) – mnie to nie dotyczy. Jak ktoś chce swój homoseksualny czy transseksualny związek nazywać „małżeństwem” - proszę bardzo, droga wolna, jego sprawa. Jak ktoś chce nazywać słońce „księżycem”, księżyc „muchozolem”, a muchozol „stułą” – a co mi do tego? Myślę, że konserwowi obrońcy słownika (to dopiero donkiszoteria!) mogliby się skupić na większych zawirowaniach semantyki – choćby w związku z panią Ciccone. Albo jeszcze ciekawiej – niech pogrzebią w etymologii pewnej rodziny karaczanów, którą polska nauka (sic!) nazywa „prusakowatymi” (w bratnim kraju na prusaki mówi się – francuzy). Tak czy inaczej zachowawcy językowi (prawie jak „oralni”) nie zawrócą Wisły kijem – ale zabawa będzie przednia.
   Szczerze mówiąc, krew mnie zalewa, jak widzę ludzi ciągających legislatywę tam i z powrotem – od lewa do prawa – od konserwowej, katolickiej filozofii po jakiś postępowy, oświeceniowy światopogląd.  Każdy chce, żeby ścigano za paragrafy, które jemu jedynemu bogowie, czy Marks, czy de Sade objawili. Ciekawe, że te wszystkie piękne ideologie miałoby wdrażać państwo, które wykazuje się odruchami hieny cmentarnej (podatek spadkowy). A może by tak wziąć się na sposób (tu już zapala się we mnie prawdziwy rewolucjonista) – i dać wielkiego kopa w zad następnemu faszyzującemu urzędasowi, który zacznie nas wypytywać, czy jesteśmy „żonaci”, „mężaci”, czy homo, czy hetero, czy bi, czy nekro, czy Animal Planet? A siusiak ci do tego, wścibska mendo!
PS Sprawa techniczna – chałupniczy spis treści na moim prawym marginesie jeszcze (od pół roku – auć!) nie został przystosowany do nowych adresów „Salonu24”. Ale pracuję nad tym. Archiwalne teksty, póki co, dostępne są przez oficjalne linki nieco niżej.
Łódź, 16/18 VI 2009

 

 

Nowak
O mnie Nowak

14 I 2009 Spostrzeżenia geopolityczne 16 XII 2008 Christmas... Mouse! 10 XII 2008 Christmasy - Skalden 6 XII 2008 Christmasy - Moja Faja 18 XI 2008 Niepowiedzonka 22 XI 2008 Raista? Nein! 22 XI 2008 Em Es Kwadrat 18 XI 2008 Autorytet w proszku 15 XI 2008 Zakompleksiony program 11 XI 2008 To jest tak 5 XI 2008 Salonek bloginy 3 XI 2008 Totalniactwo 26 X 2008 Leopold czterech kultur 21 X 2008 Tereferendum 20 X 2008 Jeszcze raz, nieco jaśniej 6 X 2008 Jak gdyby nigdy nic 30 VI 2008 Cienki Bolek. Finał 28 VI 2008 Płaczę na filmach, gdy… 23 VI 2008 Cienki Bolek. Wspomnienie 22 VI 2008 Rocznica 13 VI 2008 Karny za chamstwo 8 VI 2008 Spontanicznie (2) 20 V 2008 Spontanicznie (1) 10 V 2008 Allen i za co lubię realizm 5 V 2008 Biurofilia 29 III 2008 Nowa stara ignorancja 12 III 2008 Niejasna estetyka 6 III 2008 Człowiek Kultury 11 II 2008 McDonald's a sprawa łódzka 8 I 2008 Scherzo 31 XI 2007 Życzenia staroroczne 22 XI 2007 Ekshumując Gutenberga… 17 XI 2007 Mistrz Andrzej 4 XI 2007 Wszystkich Świętych 2 XI 2007 Liberalizmu nie będzie 21 X 2007 Straszna sensacja! 14 X 2007 Praca domowa z WOS

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka