Rząd PO chwali się dobrym wynikiem polskiej gospodarki podczas kryzysu, ponoć wzrost jest wyższy o 0,6 proc od oczekiwanego,bo wynosi "aż" 1,1 proc. Powinniśmy być wdzięczni za ten względny spokój powodowany odpowiednimi działaniami rządu. Prawda wygląda jednak nieco inaczej, prawdopodobnie kryzys dotknął polski w mniejszym stopniu niż inne kraje europejskie dlatego , że rząd ten nie zdołał podjąć działań antykryzysowych. Dlaczego,jednak karmieni jesteśmy taką propagandą sukcesu polski i skuteczności obecnego rządu ? Przyczyn jest kilka.
Pierwsza to przyzwolenie na przeprowadzenie licznych niezbyt popularnych reform przy jednoczesnej ofensywie żądań organizacji "pracodawców". Zapewne, polityka braku konfliktów posłuży w tym przypadku do wyłożenia nam sytuacji: pracownicy domagają się swojego a pracodawcy swojego - musimy ustąpić. Wiadomo jednak , że ustępstwa te nie będą w stronę pracowników. Kilka miesięcy temu mówiono nam, trzeba przyjąć euro - to jedyny sposób,by uchronić polskę przez gwałtownym spadkiem. Dzisiaj słyszymy, iż jednym z czynników wpływających na obecną sytuacje gospodarczą polski to własna waluta. Cel przyjęcia euro byłby jeden: w razie kłopotów możliwość zadłużenia (pożyczki) i udawanie - kryzysu nie ma możecie spokojnie na nas głosować. Polska to kraj, w którym liberalizm dopiero się rozwija. Sfera publiczna, mimo iż bardzo mała i tak wypada lepiej na tle reszty europy. Publiczna opieka zdrowotna, edukacja, firmy państwowe i o własności mieszanej to wszystko czynniki ograniczające fale kryzysu. Dziś mami się nas cudownymi wynikami rządu PO w celu zdobycia społecznego przyzwolenia na przeprowadzenie reform, które zaostrzą objawy kryzysu odbijając się przede wszystkim na sytuacji materialnej pracowników. Sytuacja jest więc jasna, okłamano nas co do działań antykryzysowych a teraz pod tak obiecującym hasłem sprzedaje się nam jeszcze więcej kryzysu, którego słabsze uderzenie zawdzięczamy jedynie brakowi realizacji tychże reform.
