Krzysztof Rogalski Krzysztof Rogalski
457
BLOG

A Schumpeter znowu miał rację...

Krzysztof Rogalski Krzysztof Rogalski Polityka Obserwuj notkę 4

Joseph Schumpeter nie za bardzo dawał się lubić, jako persona. Wyobraźcie sobie dwudziestosześcioletniego świeżego habilitanta, pojawiającego się na zebraniach rady wydziału w butach do jazdy konnej i hełmie, już w trzecim czy czwartym tygodniu tenury na uniwersytecie w Czerniowcach bohatera pojedynku, kobieciarza i skandalistę (chociaż trzeba tu przyznać, że pojedynkował się z uniwersyteckim bibliotekarzem o… możliwość wypożyczania przez studentów książek). Najmłodszego profesora ekonomii w monarchii habsburskiej, który po objęciu katedry w Grazu nie krył niesmaku i niskiej opinii o pracowitości tamtejszych studentów, a upomniany przez ministra i premiera prowincji o swoich powinnościach, jako nauczyciela i mentora, argumentuje, że prowadzi najlepszy kurs ekonomii na świecie, i samo to studentom powinno wystarczyć.

 

 

Wyobraźcie sobie kogoś, kto woli brylować na publicznych odczytach, niż siedzieć na uniwersyteckim dyżurze, człowieka, który odseparowany od swojej żony Wielką Wojną i kanałem La Manche po siedmiu latach uznaje się za „nieżonatego”.  Kogoś, kto usiłuje uzyskać posadę rządową mówiąc premierowi, że mu, po pierwsze nie ufa, po drugie nie ufa, po trzecie nie wierzy. I nawiasem mówiąc, zostaje ministrem finansów w jego gabinecie.

Czy ktoś taki może dojść do rzeczywistej wielkości, akceptacji, poważania graniczącego z bałwochwalstwem?

Oczywiście tak, pod jednym wszakże kardynalnym warunkiem: że będzie miał zawsze, lub prawie zawsze, rację.

Joseph Schumpeter miał rację, co do wyniku I wojny światowej. Został guru i prorokiem innowacji i innowacyjności, chociażby dlatego, że przewidział, iż innowacja i jej wdrażanie stanie się nieodzownym składnikiem wszystkich systemów ekonomicznych. Co prawda, uważał również, że dzięki temu (innowacyjności) właśnie upadnie i zniknie kapitalizm, zastąpiony socjalizmem, jednakże patrząc na rozbuchane keynesowskie zadęcie europejskich ministrów finansów i, oczywiście, na skalę tego co nazywa się „zdobyczami socjalnymi” czy też Welfare State, nietrudno zauważyć, że wszystkie rozsądne i znaczna część nierozsądnych postulatów niemieckich socjalistów epoki fin de siècle zostało zrealizowanych. I faktem jest, że nie nastąpiło to drogą krwawej rewolucji, raczej bezkrwawego Gleischaltungu.

O ile poglądom Schumpetera na temat źródeł innowacji poświęca się (co najmniej deklaratywnie) wiele uwagi, o tyle jego poglądom na temat ewolucji demokracji już nie. Być może dlatego, że znowu miał rację.

Schumpeter, mianowicie, odrzuca ideę demokracji jako procesu, dzięki któremu elektorat identyfikuje „swoją” ideę „dobra powszechnego”, a politycy realizują postulaty swoich wyborców, po to aby zostać ponownie wybranymi.

Zamiast tego argumentuje, że sytuacja taka jest nierealistyczna, z uwagi na powszechną ignorancję i powierzchowność przekonań i poglądów demonstrowanych przez ogół wyborców. Owa ignorancja i powierzchowność oznacza, iż łatwo jest ludźmi (wyborcami) manipulować, i ze to politycy realizują swoją agendę, a nie działają zgodnie z „wytycznymi” wyborców. Powyższe czyni „rządy ludu” koncepcją nierealistyczną, wręcz niemożliwą do zaistnienia.

Zamiast tego (tu powołuje się na prace Maxa Webera), rację bytu ma tylko model minimalistyczny, w którym demokracja jest formą gry rynkowej pomiędzy liderami politycznymi kraju. Od czasu do czasu, oczywiście, odbywają się wybory, których jedyną rolą jest uwiarygodnianie agendy liderów politycznych jako „głosu ludu”. W tej sytuacji rola pojedynczego obywatela, zarówno w zakresie egzekwowania czynnego jak i biernego prawa wyborczego jest mocno ograniczona.

Schumpeteriańska wizja jest, znowu niestety, prawdziwa. Co więcej, daje możliwość stosowania mechanizmów przemieniających demokrację parlamentarną w demokrację totalitarną (co opisał z kolei J. L. Tobin, o czym przypominam tutaj). I dokładnie tak samo jak to było np. z Schumpetera planem naprawy finansów publicznych Austrii z roku 1919, pozornie wszyscy doskonale się w sytuacji orientują, jednakże wszystkie propozycje naprawy są torpedowane.

W Polsce przykładem niech będą dyskusje na temat „szkodliwości” systemu prezydenckiego i jednomandatowych okręgów wyborczych oraz kompletny brak w „przestrzeni politycznej” dyskusji na temat demokracji lokalnej, co w rezultacie skutkuje zabetonowaniem klasy politycznej, powszechnością zjawiska BMW oraz stopniowym orbitowaniem systemu politycznego w kierunku bohatersko wyznaczanym przez Indie, czyli quasi-dziedziczenia stanowisk politycznych.

Jak zawsze, gdy rozum śpi – budzą się demony.

Krzysztof Rogalski

Korzystałem z:

  1. T.K. McCraw „Prophet of Innovation. Joseph Schumpeter and Creative Destruction”, 2007
  2. J. Schumpeter „The Theory of Economic Development: An inquiry into profits, capital, credit, interest and the business cycle”, 1911 trans. 1934
  3. J. Schumpeter „Capitalism, Socialism and Democracy”, 1942
  4. Joseph Alois Schumpeter (1883-1950 ) na: www.econlib.org

Widzę, że trzeba jaśniej napisać 1. Dyletant to nie to samo co ignorant. Tylko ignorant tego nie wie. 2. Ponieważ podpisuję się imieniem i nazwiskiem, jestem TY tylko dla tych, którzy mnie znają z realu. 3. Pewnie, że banuję, również zdalnie. Nie ze wszystkimi chcę rozmawiać. 4. Stosuję maść na trolle, więc niech notoryczni zadymiarze nie będą zdziwieni, ze drzwi zamknięte.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka