Krzysztof Rogalski Krzysztof Rogalski
1156
BLOG

Gdzie Bruksela, gdzie Krym, a gdzie Naddniestrze

Krzysztof Rogalski Krzysztof Rogalski Polityka Obserwuj notkę 12

 

Zgodnie z przewidywaniami chyba każdego, kto ma pomiędzy uszami coś więcej niż listek pierwotnej ektodermy, „Republika Doniecka” „ogłosiła” „niepodległość”. Tak ogłosiła rzecz jasna, jaka niepodległość, zwłaszcza, że chyba ich 50-ciu tych ogłaszaczy było. Niezależnie jednak od tego, czy owi „niezależni separatyści” osiągną swój cel czy nie, spokojnie można przyłączyć Naddniestrze. Zwłaszcza, że Europa, a raczej niemieccy i francuscy politycy, nagle zobaczyli z której strony chlebek jest posmarowany. I że nie można Władimira Władimirowicza za bardzo krytykować ani antagonizować bo się może skończyć kryzysem energetycznym, albo przynajmniej jakimś zachwianiem lekkim rynku, co może przeszkodzić w ponownym wyborze na stołek.

I chociaż może się okazać, że „inicjatywy”, zarówno doniecka jak i charkowska, zostaną po prostu spacyfikowane jak to się należy tego rodzaju bandyckim zagraniom, widzimy, że kolega Ławrow dzwoni do swojego ukraińskiego kolegi, Deszczycy, i mówi tamtemu co mu wolno i co nie wolno, w najlepszym sowieckim stylu.

Charakterystyczna jest też wielce, reakcja tzw. Zachodu. Nie mówię tu o politykach, ale o tzw. normalnych ludziach, znaczy się o takich bardziej obytych, oczytanych i wykształconych. Ci z kolei zaczynają (przykład Brytyjczyków, z którymi obecnie pracuję) paplać coś, o tym, że skoro Ukraina nie potrafi utrzymać jedności i spójności wewnętrznej, a i rząd ma wątpliwą legitymacje, to może i putinowska „korekta granic” ma jakiś walor słuszności. Szczególnie, że granice określił wujaszek Stalin, w więc czy są one de facto słuszne? No nie mogą być, bo Stalin, bo brekekekeks ….

Polakowi, oczywiście, włos się na takie dictum jeży na głowie, bo jako żywo przypomina sowiecka argumentacja z 17 września 1939 r., tylko tym razem słyszy ją od rzekomego sojusznika. Co prawda Brytyjczycy „świetnie” zawsze się spisywali, jako polski sojusznik lub gwarant, począwszy od 1815 r. (na Kongresie Wiedeńskim wzięli na siebie rolę gwaranta konstytucji i praw Królestwa Polskiego, jak się z niej wywiązali to nawet Armand Ryfiński pewnie by potrafił powiedzieć).

Wniosek stąd jest jeden, ale za to podstawowy. Fukuyama ma szczęście, że zdążył odszczekać brednie o końcu historii, bo jedyne, co się po końcu zimnej wojny dokonało, to totalne rozbrojenie Zachodu.

Jednocześnie, te same państwa, ten sam Zachód, z uporem godnym lepszej sprawy, stara się nie zauważać, że konwergencję da się osiągnąć tylko poprzez przymuszanie (nie trzeba daleko patrzeć, Unia Europejska jest wspaniałym przykładem), że procesy (postulowane przez Ulricha Becka) kreolizacji i indygenizacji są rzeczywiste i dzieją się na naszych oczach – właśnie przekonuje się o tym Ukraina.

Ani Unia, ani NATO nie zrobi nic by pomóc Ukrainie i niewiele, aby zabezpieczyć własne interesy. Mieli niemal ćwierć wieku od rozpadu Sojuza, żeby zbudować mechanizmy ochrony i działania właśnie na takie wypadki, woleli robić nic. W tej sytuacji mamy wymuszany i wytęskniony przez agresywną Rosję powrót do poprzedniej polaryzacji świata. Czy to się uda, zobaczymy za lat kilka lub kilkanaście. Czynnikiem sprzyjającym powrotowi zimnowojennej polaryzacji jest rzecz jasna, rozpad strefy euro i Unii Europejskiej. Dlatego też Rosja prawdopodobnie będzie próbowała ugryźć kawałek Estonii, licząc na jednoczesny rozpad i Unii Europejskiej i strefy euro i NATO. To oczywiście będzie ryzykowna gra i ów rozpad nie nastąpi natychmiast po przyłączeniu do Rosji tych kilku nadgranicznych okręgów z rosyjską większością, ale na pewno rozpocznie się. Bo po cholerę być w NATO, skoro nic to nie daje militarnie, po cholerę być w strefie euro, skoro jedyne, co z tego powodu dostaliśmy to podatność na szoki asymetryczne i możliwość wybicia monety z papieżem, etc.

I teraz, właśnie teraz, trzeba wyciągnąć wnioski z wydarzeń i ze słów (wbrew temu, co Rosjanie chcieliby nam wmówić, również ich słowa są ważne, nie tylko czyny) – Rosja, mówiąca o złamaniu przez NATO niepisanej umowy z 1992 r., o polskiej prowokacji na Majdanie (słynne „szkolenie snajperów w Polsce”), zaciera rączki widząc potrząsanie przez Tuska szabelką (które, jak doskonale wiedzą, skończy się po wyborach i kilku przekrętach na kontraktach na dostawę sprzętu wojskowego). Tego rodzaju zachowanie znieczula i odwraca uwagę od obecnego zagrożenia.

A przypomnijmy, sobie, bo przypominanie tzw. politykom nic nie da, że Sowiety praktycznie odpuściły Polskę w 1981 r., bo zdawały sobie sprawę z własnej słabości. I że konsekwentnie teraz budują swoją siłę. I że przyjdzie taki moment, że znów poczują się silni. Jeśli w tym momencie również zaświta im pomysł ponownego posiadania wspólnej granicy z Niemcami, to ciekawe, kto ich od tego pomysłu będzie odwodził. Kanclerz Niemiec? Czy może polscy europarlamentarzyści? Przyjdzie Tomasza Adamka wysłać. Ten, co prawda czwarty dzień „w polityce”, ale jak powiedział „już zaczyna się orientować”.

Na razie, polska polityka zagraniczna podporządkowana jest polityce wewnętrznej i jest nie tylko krótkookresowa, ale i krótkowzroczna. Będzie tak, dopóki podstawową misją dwu partii rządzących i dwu „opozycyjnych” jest niedopuszczenie do władzy tej piątej. Tylko, że aby tak się stało musi nastąpić co najmniej jedna z dwu rzeczy:

 wyjęcie przez „przedstawicieli Narodu” głowy z dupy

wyjęcie przez ów Naród głowy z tego samego miejsca i pozbycie się partyjniackich debili.

Inaczej, wiekopomnymi słowami pewnego blogera, będziemy dalej głosować „za prostytutkę, zawodnikiem sumo”. I po raz kolejny będzie nas potomstwo Wikingów „cywilizować”.

 

Krzysztof Rogalski

 

PS. Godz. 15:30. Zauważyłem właśnie, iż dzięki jakimś gremlinom nie moge komentować pod własną notką (ale jak widać edytować mogę). kiedyś się pewnie odchwaści, wtedy odpowiem, na razie dzięlując pp. Martinez0 i Imelman-owi za komenty.

 

 

 

Krzysztof Rogalski

Widzę, że trzeba jaśniej napisać 1. Dyletant to nie to samo co ignorant. Tylko ignorant tego nie wie. 2. Ponieważ podpisuję się imieniem i nazwiskiem, jestem TY tylko dla tych, którzy mnie znają z realu. 3. Pewnie, że banuję, również zdalnie. Nie ze wszystkimi chcę rozmawiać. 4. Stosuję maść na trolle, więc niech notoryczni zadymiarze nie będą zdziwieni, ze drzwi zamknięte.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka