Krzysztof Rogalski Krzysztof Rogalski
443
BLOG

George Friedman i jego „Flashpoints” – szczypta soli.

Krzysztof Rogalski Krzysztof Rogalski Polityka Obserwuj notkę 1

Nie, to nie jest recenzja.

Książki George’a Friedmana są zwykle pozycjami interesującymi, choćby ze względu na rozmach z jakim autor kreśli strategiczne perspektywy i tło swoich prognoz i analiz. Sięga daleko w przeszłość i wybiega daleko w przyszłość. Niewątpliwie jest to zaleta, w stosunku do większości pojawiających się w sieci, w programach telewizyjnych czy nawet w mniej lub bardziej poważnych periodykach enuncjacji rozmaitych „autorytetów”.  Tym niemniej Friedman jest tym, kim jest – nieodrodnym dzieckiem Poli-Sci, nie za bardzo widzącym inne, poza politycznymi płaszczyzny na których toczy się historia.

Dlatego też wcale nie zatrzęsłem się ze zgrozy, gdy zabrał się do analizowania tworu politycznego zwanego obecnie Unią Europejską, jego pochodzenia i jego inherentnych słabości i ograniczeń. Wiadomo było, że nie wszystkie zobaczy. Słabością organizmu Unii Europejskiej nie jest jego wewnętrzna niespójność polityczna, czy takież właśnie, polityczne, dążenia odśrodkowe, dywergencyjne nacjonalizmy. Jest nią przede wszystkim egoizm ekonomiczny,praktykowany na poziomie państw – członków, w dodatku krótkowzrocznie. Tym niemniej, jest on faktem niezaprzeczalnym.

Pamiętają Państwo, jak to w zeszłym roku Austriacy postanowili koniecznie zapełnić lukę powstała ich zdaniem na rynku półtusz świńskich, po wprowadzeniu przez władze Federacji Rosyjskiej embarga na produkty z Polski i z Litwy? Ręczne dopisywanie na certyfikatach pochodzenia „made in EU” – „z wyjątkiem Polski i Litwy” to działanie małego Jasia, próbującego nawpychać się jak najwięcej cukierków zanim mu zabiorą torebkę, łamanie solidarności gospodarczej, i w ogóle działanie na szkodę Unii – takiej Unii, jaka dzisiaj istnieje. Unii miliona regulacji, nierzadko wzajemnie sprzecznych przepisów, które zamiast kreować wolność przepływu kapitału i ludzi, komplikuje to, co z zasady skomplikowane jest – wymianę międzynarodową.

Unia Europejska, czy też jej „pierwotny pierwowzór”, Rada Europy i Europejska Wspólnota Węgla i Stali, powołane były, jak słusznie przypomina Friedman, pod hasłem „Nigdy Więcej”, a więc ściśle wzdłuż linii wzajemnego bezpieczeństwa i współpracy w celu powojennej odbudowy Europy, dzisiaj jednak zasada ta zostałą zastąpiona przymusem administracyjno – politycznym, który w mało zdecydowany sposób bierze pod uwagę uwarunkowania ekonomiczne – vide przykład Austrii.

George Friedman, przy całej swej błyskotliwości i bystrości, nie bierze pod uwagę, iż w przeciwieństwie do uwarunkowań politycznych, geopolitycznych, przymierzy, sojuszy i tym podobnych, prawa ekonomii pozostają niezmienne i naginanie ich, tak jak się to dzieje w tym momencie w trójkącie Bruksela – Berlin – Strasburg, kończy się niedobrze – zazwyczaj dezintegracją politycznych organizmów zbudowanych po to aby były „too big to fail”. Ciekawe jest, że politycy jeszcze na to nie wpadli.

A sama książka George’a Friedmana jest o znacznie większej ilości zagadnień niż to jedno drobne opisane wyżej. Dobre, rzeczowe, argumenty, właściwie dobrane paralele i przykłady, kilka interesujących tez (jak ta o przesuwaniu się granicy konfliktu ku wschodowi i ta o przegranej przez Europę drugiej wojnie trzydziestoletniej). Gdybyż jeszcze wiedział coś o makroekonomii...

 

Krzysztof Rogalski

 

George Friedman, „Flashpoints: The Emerging Crisis in Europe”(2015) Doubleday, ISBN 0-385-53633-X

Widzę, że trzeba jaśniej napisać 1. Dyletant to nie to samo co ignorant. Tylko ignorant tego nie wie. 2. Ponieważ podpisuję się imieniem i nazwiskiem, jestem TY tylko dla tych, którzy mnie znają z realu. 3. Pewnie, że banuję, również zdalnie. Nie ze wszystkimi chcę rozmawiać. 4. Stosuję maść na trolle, więc niech notoryczni zadymiarze nie będą zdziwieni, ze drzwi zamknięte.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka