AJ EM PECET AJ EM PECET
68
BLOG

Miejscowe skojarzenia

AJ EM PECET AJ EM PECET Polityka Obserwuj notkę 13

 

Już dawno głupota nie została tak błyskawicznie ukarana. Mianem skrajnej głupoty określam absurdalną walkę z reklamowym banerem oraz jej sztandarowe hasło: „bo mi się źle kojarzy”. Nie zamierzam tutaj przytaczać wszystkich argumentów na dowód nonsensowności i całkowitej jałowości sporu o „zimnego Lecha”, bo temat był już wałkowany do obrzydzenia. Podam ten jeden, moim zdaniem najważniejszy. Na tyle istotny i uniwersalny, że zwalniający mnie zupełnie od dywagacji na temat ewentualnych intencji ludzi, którzy krucjatę przeciw „kontrowersyjnej” reklamie rozpoczęli. Albowiem bez względu na to, czy kierowały nimi najszlachetniejsze pobudki – ta wielokroć podkreślana „elementarna wrażliwość” ( a nieco dokładniej, pewien rodzaj przesadnego wyczulenia - moim zdaniem oczywiście), czy wręcz całkiem przeciwnie – wyczuli okazję i postanowili zbić na tym „skandalu” polityczny kapitał, wszyscy popełnili ten sam idiotyczny błąd:
Zarówno w swoim prawym sprzeciwie, jak i wyrachowanym oburzeniu za „kamień obrazy” uznali nie tyle konkretne hasło reklamowe, co konkretne miejsce, w którym owo hasło został umieszczone.
 
Nikt nie oburzał się zatem na oblepiony reklamami „browarowy tabor” docierający ze swymi produktami do najdalszych zakątków kraju. Europoseł Czarnecki nie piętnował ostrymi słowy reklam bezczelnie wiszących w jego okręgu wyborczym. Poszło głównie o to, że „naprzeciwko Wawelu”, „w sąsiedztwie grobu” i „jak się wychodzi, - pierwsze, co się rzuca w oczy”. Innymi słowy poszło o „ kontekst czasoprzestrzenny”, jak to zgrabnie określił Pan Sowiniec. I z tego cały klops. Z „czasoprzestrzeni”.
 
Spróbujmy bowiem dokładniej się przyjrzeć temu sformułowaniu. „Czas” zapewne oznacza w tym przypadku „czas tuż po smoleńskiej tragedii”. I już nam definicja nieco mętnieje, bo słówko „tuż” dla każdego, co innego znaczy. Przypuszczam, że i sami autorzy protestów mieli by spore kłopoty, w ustaleniu terminu, od którego „źle kojarząca się” reklama mogłaby wreszcie na wprost Wawelu zawisnąć. Podejrzewam również, że istnieje całkiem spore grono osób, które zgodnie z hasłem „póki pamięć trwa” – odpowiedziałyby: „Nigdy”. Czyżby zatem czas nie miał tu jednak nic do rzeczy?
 
Z „przestrzenią” na pozór jeszcze większy kłopot. Bo gdzież to dokładnie jest - „na przeciw Wawelu , czyli miejsca wiecznego spoczynku śp. Prezydenta”? Na pierwszy rzut oka – chodzi o całkiem spory kawał miasta. W notce, z której pochodzi cytat, Sowiniec dostrzega niestosowność wieszania źle „kojarzącej się” reklamy w pobliżu wszelkich miejsc „kojarzących się” z tragicznie zmarłym. Skojarzenia się mnożą, jak króliki.
 
W końcu jednak zbiegają się wyraźną wiązkę i wskazują jeden konkretny punkt. Jest nim największa, najatrakcyjniejsza i najlepiej widoczna (jak nas przekonuje nie tylko reklamodawca, ale i protestujący przeciw niemu blogerzy i europosłowie) przestrzeń reklamowa w Krakowie. To, że właśnie o ten i tylko o ten „ogromny billboard o powierzchni 200 metrów kwadratowych na budynku dawnego hotelu Forum” chodziło, potwierdzają ostatecznie liczne notki, w których odtrąbiono sukces, bo zdjęli "Zimnego Lecha".
 
Triumfalny ton tych artykułów świadczy o czymś jeszcze: Ci, którzy „aferę” nagłośnili i najmocniej zaangażowali się w „protesty”, najwyraźniej zupełnie nie zdają sobie sprawy, iż tym samym, niejako „przy okazji”, całkiem konkretną i do tej pory „neutralną” przestrzeń wpisali w kontekst śmierci Lecha Kaczyńskiego i smoleńskiej tragedii.
By się o tym przekonać, wystarczy zacytować kilka haseł reklamowych z ostatniej dekady: „... doda ci skrzydeł”; „Nareszcie pełna klapa”; „Stać Cię na więcej”; „Nie dla idiotów”; „Wygrane padają od kul, a mi to lotto” itd. itp.
Prawidłowa odpowiedź na pytanie „Czy to się Panu/Pani kojarzy?” brzmi następująco:
No teraz już tak!”
Śmiem zatem twierdzić, że nawet w zupełnie obojętnych „znaczeniowo” „No to Frugo” czy „Ojciec prać” może się ktoś obecnie doszukać jakiejś głęboko ukrytej aluzji. Pomyśleć, że całą tę rozrywkę zawdzięczamy europosłom Migalskiemu i Czarneckiemu, którym do łba nie przyszło, że skoro już raz postawiło się tezę, iż jakaś reklama narusza godność miejsca prezydenckiego pochówku, to naruszy ją prawie każda inna. I większość można będzie uznać „w tym miejscu” za całkowicie niestosowne. Od reklamy damskiej bielizny po prażone chipsy o dowolnym smaku, że o liniach lotniczych nie wspomnę. Miejsce reklamowe uzyskało więc własny „kontekst czasoprzestrzenny” i nawet promocja w tym miejscu pisma „Gość Niedzielny” zaowocuje natychmiastowym skojarzeniem.
 
Nie mam żadnych wątpliwości, że reklama „O żyj i zwyciężaj” jakiegoś bliżej mi nieznanego napoju energetycznego cynicznie i celowo ten kontekst wykorzystuje. Nie dziwi również oburzenie posła Migalskiego, który natychmiast uznał, że jakaś firma licząc na kolejny skandal usiłuje „zarobić na śmierci bylego prezydenta i jego małżonki”. To jednak tylko część prawdy. Przemilcza bowiem wstydliwie rzecz całkiem oczywistą. Tym razem w ów „czasoprzestrzenny kontekst” reklamy został wpisany również i sam Migalski. Oraz wszelkiehisteryczne reakcje - pełne sztucznego nadęcia i niekontrolowanej głupoty .
 
PECET
AJ EM PECET
O mnie AJ EM PECET

Udomowiony Komputer Osobisty Klasy Średniej. Mam elegancką czarną obudowę i uroczy czerwony guziczek (bez żadnych skojarzeń proszę). Współpracuję z kilkoma urządzeniami peryferyjnymi. Ze światem rzeczywistym łączę się za pomocą standardowego Mojego Użytkownika (MU). Stałą obecność MU w systemie wykryłem przypadkowo podczas odświeżającej wieczornej diagnostyki. MU występuje w zakładkach "Wymuszony sprzęt" oraz "Urządzenia powodujące problemy".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka