Aleksander.Twardowski Aleksander.Twardowski
350
BLOG

A jednak się gwałci?

Aleksander.Twardowski Aleksander.Twardowski Polityka Obserwuj notkę 4

Problem z Korwinem-Mikke polega na tym, że zbyt często trzeba wyjaśniać "co poeta miał na myśli", a ponieważ jego język barwny, a często i kontrowersyjny, szybciej i łatwiej zdobyć się na dezaprobatę, niż przemyśleć i rozebrać na czynniki pierwsze co powiedział.
To oczywiście kłopot głównie Korwina, bo dzięki temu, a raczej przez to, nie będzie nigdy rządził i jedyne, co mu grozi, to kilkuletni, śmieszny epizod w PE. 

W kwestii kobiet jednak, jeśli przyjąć gwałt nie dosłownie, lecz jako, "przymuszanie, czy nakłanianie do czynności wbrew czyjejś woli", Korwin nie mija się dramatycznie z prawdą. Przecież nikt nie zakłada, że miał na myśli krępowanie rąk sznurem i grupowy gwałt na żonie, z kolegami w lesie.
Co więc mówią na ten temat badania?

Amerykańscy badacze wskazują,  że 70 proc. panów deklaruje, że seks pełni ważną rolę w ich życiu. U kobiet odsetek ten spada do 57 procent. Różne badania pokazują zapewne różne wartości, ale co do jednego chyba nie ma sporu - większość badań potwierdza, że seks jest kobietom bardziej obojętny niż mężczyznom. Jest więc taka grupa pań, i jest ona większa niż analogiczna grupa u panów, która akurat nie ma ochoty, ale pójdzie do łóżka, bo boi się, że sprawi partnerowi przykrość, dla świętego spokoju, czy po prostu (uwaga) ponieważ jest od męża zależna ekonomicznie.

Nie ulega wątpliwości, że jednym z dóbr, jakie partnerzy wnoszą do małżeństwa, jest seks. Obok pieniędzy, bezpieczeństwa, wsparcia emocjonalnego etc. Związek dwóch osób to rodzaj umowy społecznej, w której jesteśmy ze sobą dla pewnych, obopólnych korzyści. Seks, oddawanie się partnerowi, jest tu jedną z "walut", którym odpłacamy, odwdzieczamy się partnerowi za to, że np. opiekuje się nami, wspiera, etc. Jeśli więc mężczyzna, na którego utrzymaniu jest żona, idzie do łóżka z tą właśnie kobietą, która akurat nie chce tego, ale czuje, że "należy", to jest ona w istocie przymuszana (bądź sama się przymusza). Nie chce, nie ma ochoty, ale skoro on tak nalega... Na prawdę nie zdarza sie meżczyznom, że tak właśnie to wygląda? Nie czujemy wówczas, że partnerka jest do seksu nakłoniona/zmuszona?

Są badania (przeprowadzone przez lekarzy ze Szpitala Uniwersyteckiego w Hamburgu), które potwierdzają, że wraz ze wzrostem poczucia bezpieczeństwa w związku, u kobiety spada znacznie popęd seksualny. Po 20 latach bycia z partnerem tylko 20 proc ankietowanych pań miało wciąż regularną ochotę na seks (spadek z aż 60% na początku!). Tak, nie ulega wątpliwości, ze kobiety najchętniej wnoszą swój wkład w postaci seksu w związek wtedy, gdy dopiero o niego walczą, lub nie są pewne, że mają to, czego chcą, zagwarantowane i na zawsze. Tak długo, jak kobieta musi walczyć o dobra materialne (nie mówię o pieniądzach "dla siebie", ale ogólnie, o domowy budżet, aby np. mąż starał się i zarabiał jak najwięcej), o naszą niepodzielną atencję, o posiadanie nas, meżczyzn na wyłączność, tak długo seks traktuje w jakiś sposób instrumentalnie - jako nadzędzie, doskonałe i skuteczne, pozwalające przejąć nad nami kontrolę. Konieczność walki o swoje cele sprawia,  że w istocie kobieta zmusza się do seksu, a więc gwałci sama siebie. Gwałci, nie dosłownie lecz postępując wbrew swojej woli, świadomie decyduje się na seks nawet wtedy, a że tak bywa to już wiemy, kiedy nie ma na to ochoty.

Przytoczone na początku badania amerykańskich uczonych opisują jeszcze jedno - prawie 75% badanych kobiet przynaje się do uprawiania seksu oralnego z partnerem, z czego 40% twierdzi, że wolałoby nie, ale dają się namówić partnerowi. 

Więc jak, może jednak troszkę się gwałci?

 

 

 

 

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka