alergia alergia
451
BLOG

Warszawa czeka już bardzo długo

alergia alergia Rozmaitości Obserwuj notkę 2

Od kilku lat nie jestem już mieszkanką stolicy (przeniosłam się na wieś), ale jej los nadal nie jest mi obojętny. Spędziłam tu blisko połowę życia. Tu pracuję i spędzam większość czasu. 

Pomimo, że najbliższe wybory będę śledzić wyłącznie jako obserwator chciałabym bardzo, aby to miasto dostało wreszcie prezydenta na jakiego zasługuje nie tylko z powodu swojej heroicznej przeszłości.

Chciałabym, aby był to ktoś, kto potrafi docenić jego wyjątkowość i ma wizję jego rozwoju. Ktoś, kto potrafi nie tylko ją zaprezentować i do niej przekonać, ale przede wszystkim konsekwentnie wdrożyć w życie.

Na kogoś takiego miasto czeka od dawna, być może nawet od wojny.

Od momentu, gdy było morzem ruin, a potem odrodziło się na nowo jak feniks.

Dlaczego sięgam tak daleko? Bo w jego wielowiekowej historii był okres, gdy władze miasta, architekci i urbaniści potrafili wspólnie wypracować plan, który na wiele lat wyznaczył jej przyszły kształt. Mam na myśli okres przedwojenny, a konkretnie prezydenturę Stefana Starzyńskiego.
Wiele mówi się o jego heroizmie w czasie obrony Warszawy we wrześniu 1939 roku, a zapomina ile zrobił dla miasta, a zrobił wiele…

To on nadał jej kształt i  wytyczył granice rozwoju ( rezultaty tych działań  można zauważyć nawet dziś ).  Sprowokował  dyskusję nad kształtem miasta, nadal aktualną. Warto to teraz przypomnieć, zwłaszcza w przededniu kolejnych prezydenckich wyborów… A więc  przypominam.

 W swoim krótkim, przedwojennym rozwoju stolica miała prawdziwą instytucję urbanistyczno – pomiarową - Wydział Planowania Miasta, który powstał z inicjatywy Stefana Starzyńskiego i zatrudniał 400 osób. Przy udziale wielu wybitnych architektów i urbanistów powstał wtedy plan, który określił główne kierunki rozwoju.

Nie było mowy o chaosie w kształtowaniu przestrzeni i dyktowaniu warunków przez inwestorów. Miasto miało rozwijać się w oparciu o zasady wolnego rynku, ale na gruncie obowiązującego prawa.

 W planie zagospodarowania regionu warszawskiego z roku 1932 znalazły się m.in. takie zapisy: „Zjawisko ekspansji Warszawy jest naturalne i uzasadnione, ma jednak cechy żywiołowości i dlatego nie ujęte w karby planu rozwojowego doprowadziłoby niewątpliwe do skutków katastrofalnych. Już dziś widzimy bardzo liczne osiedla przypadkowo rozproszone wokoło Warszawy; w przyszłości groziłoby to miastu uduszeniem go nieprzerwanym pierścieniem osiedli zlewającymi się bezpośrednio z zabudowanymi obszarami miasta.” 

Zgodnie z tym planem miasto miało  stanowić funkcjonalną całość, a nie sumę oddzielnych funkcji. Wytyczał on ramy, którym musieli podporządkowywać się wszyscy - architekci i inwestorzy. Takie wartości jak ochrona panoramy miasta, czy też utrzymanie właściwej skali budynków były wartością nadrzędną.

Jednym z głównych celów polityki Starzyńskiego było m.in.  zbliżenie miasta do rzeki. W wywiadzie prasowym z 27 czerwca 1936 roku mówił: „ Zasadniczym błędem przeszłości, z którym chcemy definitywnie zerwać, jest fatalna zabudowa pobrzeża Wisły, która sprawiła, że Warszawa, miasto nadrzeczne w ciągu dziesiątków lat odsunęła się niejako od rzeki, bagatelizując ten wspaniały akcent urbanistyczny”.

Od tej pory Wisła była główną osią urbanistyczną miasta. W 1938 powstały  bulwary nad Wisłą - Wybrzeże Gdańskie i Gdyńskie, które połączyło się z Wybrzeżem Kościuszkowskim.

Zaprojektowano również dwa nowe mosty (w tym również siekierkowski). Wykorzystano walory widokowe skarpy warszawskiej, na której urbaniści zaproponowali budowę dwóch reprezentacyjnych alei na Skarpie i Pod Skarpą – w przyszłości głównych traktów spacerowych.

 Nie zaniedbano również drogowej infrastruktury. Rozpoczęto budowę dwóch wielkich arterii - wlotowych i przelotowych, z których najważniejsze miały być trasy Północ – Południe, Wschód – Zachód i wielkie arterie nadwiślańskie –(późniejsza Trasa Łazienkowska i Wisłostrada.) Ówczesny plan Warszawy wyznaczył też funkcje poszczególnych jego części - w centrum miała znajdować się dzielnica biur, banków i handlu z dziesięcioma różnymi strefami zabudowy. A wokół tzw. „super dzielnice” oddzielone klinami zieleni ( tzw. klinami napowietrzającymi likwidowanymi stopniowo po wojnie pod potrzeby deweloperów ), dobrze skomunikowane z śródmieściem.

Każda z nich – (Żoliborz, Wola, Ochota, Mokotów, Grochów, Targówek i Bródno) miała mieć własne centrum administracyjne i usługowe skupione wokół kilku placów. Główną zasadą planu komunikacyjnego w centrum była z kolei decentralizacja ruchu i częściowe wyłączenie Śródmieścia z ruchu kołowego.

Przewidziano również budowę metra (pierwszy odcinek zaprojektowano na północ miasta z Młocin do Śródmieścia).

Rozpoczęto też budowę Alei Niepodległości, w tym celu miasto wykupiło wiele nieruchomości i zburzyło kilkadziesiąt budynków.

W centrum miasta powstało wiele reprezentacyjnych gmachów, które zaprojektowali wybitni architekci, m.in.  siedzibę Urzędu Patentowego w Alejach Niepodległości, Ministerstwo Komunikacji przy ulicy Chałubińskiego, Bank Gospodarstwa Krajowego w Alejach Jerozolimskich i gmach Ministerstwa Oświaty w Alei Szucha. 

Przytaczam tylko fragmenty tego co wówczas zrealizowano i zaplanowano. Przypominam je po to, aby skontrastować je z obecną rzeczywistością. W której nie ma burzliwych dyskusji na temat wizji rozwoju, nie ma spójnej wizji rozwoju. Miasto niczego nie narzuca. W rezultacie każdy buduje jak chce. Paradoksalnie w tej sytuacji najwięcej do powiedzenia mają dziś nie urbaniści, czy architekci, ale konserwator zabytków.  

 Czy Warszawa wreszcie doczeka się prawdziwej, merytorycznej dyskusji na temat jej dalszego rozwoju? Mam taką cichą nadzieję.

 

alergia
O mnie alergia

Teoretycznie dziennikarką, ale reprezentuję wymarły zawód, na szczęście na co dzień nie mam nic wspólnego z polityką.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości