Alexander Degrejt Alexander Degrejt
797
BLOG

Państwo daje i odbiera. Podatek od odnawialnej energii

Alexander Degrejt Alexander Degrejt Polityka Obserwuj notkę 4

Socjalizm w całej Europie bohatersko walczy z problemami, które sam stwarza. Tym razem, na całe szczęście, front tej walki rozwinął się nie w Polsce, ale w kraju będącym wzorem niedoścignionym i przodownikiem unijnej gospodarki – Niemczech. Otóż od wielu już lat inwestują nasi zachodni sąsiedzi w odnawialne źródła energii, które według prognoz mają w roku 2050 zaspokajać około osiemdziesięciu procent zapotrzebowania. Inwestowanie to, jak na socjalistów przystało, polega na dotacjach oferowanych każdemu, kto zdecyduje się zamontować solary, wiatraki, biogazownie i inne tego typu urządzenia pozwalające odłączyć się od krajowej sieci i przejść na energetyczną samowystarczalność.

Przyznacie, że to fajna sprawa? Koniec rachunków, koniec problemów z dostawcą i jeszcze na wszystko państwo daje pieniądze – żyć nie umierać! Jest tylko jeden, całkiem drobny kłopocik...

Otóż rządowi skończyły się pieniądze. Budżet wysechł i nie da się już z niego wykręcić ani jednego eurocenta a przecież nie można zrezygnować z programu i zejść z drogi prowadzącej na wyżyny postępu! Co z tego, że energia odnawialna jest ponad dwa razy droższa niż tradycyjna? To nieważne, grunt że ideologicznie słuszna. Pieniędzy brakło to niech zrzucą się ludzie – pomyśleli rządzący i nałożyli podatek na producentów. W przypadku gospodarstw domowych korzystających z prądu wyprodukowanego przez siebie będzie to 6,5 eurocenta za kWh a w przypadku instalacji komercyjnych 4,4 eurocenta za kWh. Krótko i zwięźle, nie chcesz płacić koncernom energetycznym za prąd i wolisz go produkować samemu? To będziesz płacił państwu za to, że ci pozwala.

Moim skromnym zdaniem logiczniej byłoby po prostu zrezygnować z dopłat, niech inwestujący w odnawialne źródła energii ponoszą cały kosza a w zamian mają darmowy prąd czy gaz. Bez dopłat popyt na urządzenia by spadł a wraz z nim cena – zgodnie ze znanym każdemu, kto choć trochę liznął ekonomii, prawem popytu i podaży. No ale taki pomysł socjalistom rządzącym w Niemczech i całej Europie do głowy nie przyjdzie – raz, że ideologicznie niesłuszny a dwa, że nagle by się okazało, że ogromna rzesza urzędników moszczących zadki na wygodnych stołkach stanie się niepotrzebna i będzie musiała wziąć się do uczciwej roboty. Tragedia straszna by to przecież była...

Mam w związku z tym jeszcze jedną propozycję dla mądrych inaczej – koniecznie trzeba wprowadzić podatek od użytkowania roweru. W końcu taki cyklista nie tankuje benzyny czy oleju napędowego, nie płaci akcyzy i tylko straty budżetowi przynosi. Jeden eurocent za dziesięć obrotów pedałami byłby w sam raz. Ups, przepraszam, gejami...

Zapraszam do księgarni

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka