AlexanderDegrejt AlexanderDegrejt
816
BLOG

Haratanie w gałę, czyli obowiązki posła...

AlexanderDegrejt AlexanderDegrejt Polityka Obserwuj notkę 4

Łukasz Zbonikowski, poseł Prawa i Sprawiedliwości, zamknął usta wszystkim krytykom premiera zarzucającym Donaldowi Tuskowi, że częściej „harata w gałę” niż zajmuje się powierzonym mu krajem. Nabawił się on otóż na boisku kontuzji (poseł Zbonikowski, premier cieszy się dobrym zdrowiem), po czym wystąpił do Kancelarii Sejmu o stosowne odszkodowanie uznawszy, że gra w piłkę należy do obowiązków posła. Ściślej rzecz biorąc do obowiązków posła należy praca w zespołach, a że niefortunny trening, podczas którego posła poszkodowało na ciele (a przy okazji chyba i na umyśle) odbywał się w ramach „prac” Parlamentarnego Zespołu Sportowego należy uznać, że był on częścią tychże obowiązków. Robią sobie z nas jaja jak chcą, choć takiego idiotyzmu chyba nawet Palikot ze swoją wesołą czeredą by nie wymyślił.

Przejrzałem sobie listę wszystkich zespołów w jakich zrzeszają się nasi wybrańcy i zacząłem się zastanawiać czemu (bądź komu) one służą? Bo o ile mogę zrozumieć sens istnienia Parlamentarnego Zespołu Surowców i Energii, Parlamentarny Zespół ds. Współpracy z Organizacjami Pozarządowymi czy Parlamentarny Zespół ds. Nowoczesnej Energetyki (choć to moim zdaniem jest klasyczne mnożenie bytów), to nijak pojąć nie mogę celowości powoływania zespołów ds. promocji badmintona, wędkarstwa, brydża sportowego czy Parlamentarnej Grupy Rowerowej. I żeby było jasne – ja wcale nie chcę odebrać posłom prawa do organizowanie się w większe grupy celem uprawiania hobby, ale na Boga!, nie w ramach wykonywania poselskich obowiązków! Niech sobie tworzą nawet Parlamentarną Grupę Swingersów, ale niech nie każą nam za to płacić!

Przykład posła Zbonikowskiego doskonale pokazuje, w której części ciała politycy mają swoich wyborców. Ochrona zdrowia leży, dróg nie ma, dziura budżetowa rośnie, system emerytalny się wali, ludzie nie mają z czego żyć, państwo się sypie... a jeden z drugim w ramach obowiązków poselskich biega po boisku i kopie piłkę. Ręce opadają, ale właściwie nie powinniśmy się dziwić. Ja już dawno zauważyłem nieprawdopodobne zjawisko (paranormalne zapewne) polegające na tym, że przyzwoity i inteligentny (wydawać by się mogło) człowiek po zdobyciu mandatu i obdarowaniu immunitetem automatycznie głupieje, przestaje dostrzegać rzeczywistość i staje się robotem, maszynką do głosowania na usługach partii. Czasem któremuś program zamuli, wirus zwany sumieniem zdobędzie chwilowo kontrolę i zagłosuje inaczej niż wódz rozkazał, ale to są nieliczne wyjątki od reguły szybko korygowane srogim wzrokiem, naganą bądź utratą przywilejów.

Właściwie to utrzymywanie gmachu sejmu jest całkowicie pozbawione sensu, ustawy może dziś na przecież uchwalać (ustawiać, już wiem skąd nazwa "ustawa") pięciu facetów: Tusk, Kaczyński, Miller, Piechociński i Palikot. Reszta i tak głosuje wedle rozkazu, po co zatem mają się fatygować? Lepiej niech poharatają w gałę, nie będzie trzeba słuchać ich głupot głoszonych z sejmowej mównicy...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka