AlexanderDegrejt AlexanderDegrejt
637
BLOG

Ani fałszerstwo, ani manipulacja. Zwyczajne łgarstwo.

AlexanderDegrejt AlexanderDegrejt Polityka Obserwuj notkę 9

Rosjanie przekazali nam zmanipulowane kopie nagrań czarnych skrzynek – alarmuje dzisiejsza „Gazeta Polska Codziennie”. Chodzi o komendę rosyjskiego kontrolera, którą komisja MAK pod wodzą gen. Anodiny odczytał jako „101 odległość dziesięć wejście na ścieżkę” i w tej formie umieściła w swoim raporcie. Tymczasem polscy biegli z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji, którzy badali nagrania na zlecenie komisji Millera odczytali te same nagrania jako „101 odległość dziewięć wejście na ścieżkę”, co potwierdzili dokonujący niezależnej ekspertyzy specjaliści z krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. J. Sehna. Co ciekawe, mimo tych analiz Jerzy Miller w swoim raporcie przepisał toczka w toczkę rosyjską wersję całkowicie „olewając” ustalenia polskich naukowców. Pytanie do tłumacza raportu dr Macieja Laska: dlaczego?

Codzienny GaPol piórem Katarzyny Pawlak wyciąga z tego wniosek o manipulacji, czy wręcz fałszerstwie nagrań jakiego dokonali Rosjanie. Myślę sobie, że pani redaktor jest zbyt łagodna i niepotrzebnie przypisuje naszym „wschodnim przyjaciołom” pracowitość. Nie było żadnej manipulacji, żadnego fałszerstwa, bo nie było to potrzebne. Towarzysze z MAK-u doskonale wiedzieli, że Polacy wpiszą do swojego raportu dokładnie to, co zostanie im podyktowane, nie zmieniając ani jednego przecinka – po co zatem mieli się męczyć i dokładać sobie roboty? W dodatku teraz mogą spokojnie przyznać się do błędu twierdząc ponadto, że po naszej stronie żadnego śledztwa nie było, że szef polskiej komisji oparł się wyłącznie na ich badaniach, co z miejsca ucina wszelkie pretensje i reklamacje.

No dobra, jedna reklamacja była. 16 grudnia 2010 roku komisja Millera przekazała Rosjanom „Uwagi Rzeczypospolitej Polskiej do projektu raportu końcowego komisji MAK”, w którym wyraźnie zastrzeżone zostało, że wartość ścieżki w tymże raporcie podana jest nieprawidłowo. Bez skutku, Ruskie zrobiły co chciały a Miller... potulnie powtórzył za nimi to, co jeszcze przed chwilą uważał za błąd. Ponawiam swoje pytanie: dlaczego? Ze strachu, czy też może dla świętego spokoju? A może przyszedł rozkaz z góry, z kancelarii premiera na przykład, brzmiący groźnie i jednoznacznie: nie drażnić Putina! Współgrało by to doskonale z przyjętą od pierwszych chwil po katastrofie teorią o winie pilotów. Co ja mówię, teorią. Dogmatem, będącym credo smoleńskiej sekty wyznawców pancernej brzozy...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka