Alexy Alexy
415
BLOG

Ostrożnie z tą krytyką

Alexy Alexy Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 10

Przeczytałem dzisiaj tekst na blogu Pana Ignacego Nowopolskiego, którego darzę wiekim szacunkiem chociaż czasem (a ostatnio częściej)  różnie się z nim co do oceny niektórych aspektów naszej rzeczywistości (teraz i w przeszłości).

W rezultacie spłodziłem polemiczny komentarz, który (kiedy skończyłem) urósł do rozmiarów oddzielnej notki. Tak więc z kosmetycznymi zmianami postanowiłem opublikowac go na swoim blogu. Zanim jednak przejdę do rzeczy muszę nadmienić kilka słów o tekście Pana Ignacego, z którego tezami nie mogę się zgodzić. Otóż ich autor szukając odpowiedzi na temat przyczyn upadku dumnego niegdyś Narodu (...to o Nas...) i systemowych błędów, które do niego doprowadziły skupia się nie tyle na rzeczywistych miernotach, które kiedyś rządziły Rzeczypospolitą ale na bardziej wybitnych jednostkach. Tak to przynajmniej odebrałem i dlatego jeżeli się mylę, to w tym miejscu (gdyby zajrzał tu Pan Ignacy) proszę o wyrozumiałość względem mojej osoby.

W tekście O-czym-pisać-na-zachodnim-bruku  autor przedstawia meandry naszej historii w przejrzysty i (dla przecietnego zjadacza chleba) zrozumiały sposób. Zbyt często jednak te wersje historii powtarzane są zarówno na salonie24 jak i u cioci na imieninach. Z niektórymi tezami trudno polemizować, jednak inne nie wytrzymują krytyki  (niektóre można streścić z pomocą prostego schematu: car mądry i dobry - polski Pan głupi i zły). Tak na marginesie, to uważam, że w ostatnim okresie Polacy przesadzają z samobiczowaniem, powszechną krytyką swoich atenatów oraz wyolbrzymianiem popełnionych (i nie popełnionych) błędów co niebezpiecznie zaczyna przekraczac granice zdrowego rozsądku ("szkoła krakowska" się kłania)

 Na poczatek zacznę od Kazimierza zwanego Wielkim (cytując te kilka zdań z którymi polemizuję): 

"...Obrońcy króla mogą argumentować to postępowanie niedostatkiem jego wiedzy na temat specyficznej natury tej nacji. Na tym jednak polega „wielkość” człowieka, że wie to, czego inni „malutcy” nie wiedzą! Prawdziwie wielki władca zainteresowałby się wprzódy przyczynami, dla których Żydzi przeganiani są z całej Europy, a dopiero potem podejmował decyzje dotyczące ich traktowania w swym państwie..." 

Pod żadnym pozorem nie powinniśmy stawiać Kazimierzowi Wielkiemu zarzutu, że nie był wszechwiedzący, bo ten przymiot należy się Bogu, a ów władca był tylko zwykłym śmiertelnikiem, na dodatek omylnym jak my wszyscy. Jego wielkość polega jednak na tym, że w szczególnie niesprzyjających okolicznościach (pusty skarb i de factoprzegrana pod koniec panowania jego ojca wojna z Zakonem) zachował integralność królestwa, poszerzył jego granice i w rezultacie stworzył gmach, który przetrwał jego panowanie i wszystkich późniejszych królów aż po wiek XVIII. Jeżeli zaś chodzi o Żydów, to początki ich osadnictwa na ziemiech polskich poprzedzają okres panowania tego Piasta. Nie nazywałbym owego zjawiska w czasach Kazimierza Wielkiego "sprowadzeniem", ale prostą "kontynuacją" i konsekwencją procesów zachodzących na kontynencie europejskim. Przy czym osadnictwo to nie było tak powszechne w tedy jak w późniejszych czasach jagiellońskich. Tutaj jednak nie można miec pretensji do samych Jagiellonów ponieważ poszczególne etnosy i grupy społeczne "parające się handlem i lichwą" mimo wszelkich czynionych im trudności zawsze przemieszczają się tam gdzie akurat tworzą się i rozwijają centra gospodarcze i cywilizacyjne (czyli tam gdzie łatwiej się pożywić). Reasumując, tam gdzie istnieje koniunktura i kraj się rozwija zlatują się amatorzy łatwego zarobku. Z tamtąd zaś gdzie panuje powszechne dziadostwo uciekają nie rzadko dorabiając do tego odpowiednią ideologię (np. o "prześladowaniac"h) Czasami też ludnośc tubylcza sama pogrążona w kryzysie przyspiesza tego typu "exodusy". Stąd nie trudno odpowiedziec sobie na pytanie do której grupy ("prosperity" czy "dziadostwo") nalezy zaliczyć monarchię Kazimierza Wielkiego i jego (późniejszych) następców Jagiellonów. Tak więc powinniśmy być raczej dumni, że "uciekano" do nas, a nie "uciekano" od nas jak ma to miejsce dzisiaj. I powinniśmy lepiej poznac przyczynę zarówno jednego jak i drugiego stanu rzeczy.

W dalszej kolejności mój sprzeciw wzbudziła  próba gloryfikacji  Wielopolskiego przeciw "zasługom" buntowników z 1863r.:

"...podczas gdy inni autentycznie zasłużeni są odsuwani w cień lub nawet obciążani niezawinionymi grzechami. Drastycznym tego przykładem jest margrabia Wielopolski[v], który jako naczelnik rządu cywilnego Królestwa Polskiego usiłował zapobiec wybuchowi Powstania Styczniowego którego rezultatem był odwrót od reform i praw samorządowych oraz bezprzykładny terror administracji carskiej wymierzony w Polaków Grupka szaleńców, która wywołała to powstanie znajduje się w panteonie narodowych bohaterów, podczas gdy margrabia cieszy się opinią zdrajcy...."

Moim zdaniem takie stawianie sprawy jest mocno dyskusyjne. Otóż margrabia Wielopolski poprzez swój upór w blokowaniu reform (kwestia uwłaszczenia chłopów) i nieprzemyślane próby pacyfikacji, która ogarnęła zarówno politycznie swiadome, ale i w znacznej mierze politycznie nie zangazowane masy młodych mężczyzn niepotrzebnie sprowokował i przyśpieszył wybuch powstania na ziemiech zaboru rosyjskiego.

Dekrety Rządu Narodowego wprowadzające reformę rolną zmusiły cara do ich przelicytowania i uwłaszczenia chłopów polskich na lepszych warunkach, a niżeli chłopów rosyjskich. Bez tego (tj. bez tego carskiego rzutu na taśmę dla pozyskania włościan) chłop polski nie wzbogaciłby się z czasem i nie wychował nowego pokolenia patriotów, które swą piersią postawiło tamę sowieckiej Rosji w 1920r. (Ale to nie zasługa "cara batiuszki", a tych których musiał on przebić swoja ofertą).

Zła wola lub pobłażliwość Jagiełły...czyżby?

"...Grzech pierworodny Imperium Jagiellońskiego, jakim było pobłażanie pokonanym wrogom stanowi nasz kolejny błąd systemowy. Kiedy to w 1410 roku polsko-litewskie wojska zdruzgotały siły „chrześcijańskiej” Europy zachodniej zjednoczone pod krzyżackimi sztandarami w walce ze „wschodnimi poganami”, nie spowodowało to politycznego skonsumowania tej militarnej wiktorii. Przyczyny tego kolosalnego błędu mogą być dwojakie. Król mógł kierować się pobłażliwością w stosunku do pokonanego „chrześcijańskiego”[vii] Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie. Mógł też dojść pospołu z Wielkim Księciem Litewskim Witoldem do wniosku, że nadmierne wzmocnienie Polski nie leży w interesie Litwy i w związku z tym lepiej krzyżacką bestię pozostawić niedobitą. W tym drugim przypadku mamy do czynienia z klasyczną zbrodnią zdrady stanu,..."

Mocne słowa o "zdradzie stanu" ...

Ani król Polski nie pobłażał pokonanym wrogom (na Rusi, zwłaszcza moskiewskiej Jagiełło Algirdas znany jest jako raczej okrutny i bezwzględny przeciwnik), ani nie ważyły tutaj interesy Litwy (kłania się Jasienica). Otóż Zakon miał w tym czasie dwóch potężnych protektorów: cesarza i papieża. Mądry władca (a takim niewątpliwie był Jagiełło) nie mógł sobie pozwolić na otwarty konflikt z oboma na raz (w sumie podlegał im cały Zachód, a nie tylko ochotnicy okazyjnie zasilający szeregi wojsk krzyzackich). Czy w tej sytuacji (otwartej wojny Polski i Litwy z cesarzem i papieżem) Ksiestwo Moskiewskie i Chan tatarski byliby neutralni? ..szczerze wątpię.

1610 ...o roku ów, kto cie widział:

"...W roku 1610 Polacy, jako jedyni najeźdźcy w dotychczasowej historii, zajęli Moskwę i sprawowali w niej władzę. Na dodatek moskiewscy bojarzy obwołali carem królewicza Władysława. Król Zygmunt III nie skorzystał z tak wybornej okazji podporządkowania Polsce Wielkiego Księstwa Moskiewskiego[viii]. Powodem odrzucenia tej oferty była odmowa przejścia na prawosławie królewicza Władysława. Królewicz zdał na piątkę egzamin z katolicyzmu, ale na pałę z funkcji męża stanu. ..."

Cóż...skoro to ojciec (Zygmunt III) decydował , to trudno mieć pretensje do syna (Władysława). Trzeba wybrać i wskazać na kogo spada cała odpowiedzialność.

Pal licho, kto powinien się przechrzcić: Władysław na prawosławnego cara, czy moskiewscy prawosławni na Katolików. Najgorsze jest to, że tamta niekonsekwencja odbija się nam czkawką aż do dzisiaj.

Ale patrząc na to wszystko w trzeźwy sposób (bez rosyjskich okularów na nosie), to zastanawia mnie fakt, że w państwie Polsko-Litewskim od wieków żyli prawosławni pod panowaniem katolickich władców (a nawet wojewodami i hetmanami byli !). Może więc to co naturalne dla obywateli Rzeczypospolitej(wolność wyznania i dostęp do zaszczytów) i nad czym do porządku dziennego przechodzili jej władcy nie pojete było dla umysłów moskiewskich (które rozumowały w ten sposób, że jak katolik na tronie, to zaraz trzeba się "przechrzcić"...oj widze tu dywersję cerkwi moskiewskiej, która musiała sporo się natrudzic, by odebrać przewodnictwo tj patryjarchat nad cała Rusią cerkwii kijowskiej).

I jeszcze w kwestii odsieczy wiedeńskiej ....

"...No, ale co tam Polska, niech ginie! Najważniejsze, żeby katolicyzm zatriumfował. Nieprawdaż? Przyjrzyjmy się więc bliżej jakie to korzyści uzyskał katolicyzm z wejścia Polski na tragiczną drogę zagłady..."

Po szwedzkim potopie Rzeczpospolita była coraz silniej penetrowana przez obcą (w tym austriacką) agenturę, której nie chodziło o tryumf katolicyzmu, ale o ratunek domu panującego (Habsburgów) i całosci jego monarchii. Zresztą katolicka Francja w tym konflikcie wspierała ....no(?) ...wiadomo kogo.

Rzeczpospolita (nie posiadająca stałej armii, ani środków na osadę i utrzymanie nowych stanic) po utracie Podola na rzecz Turcji mogła zaryzykować odsłonięcie swojej południowej flanki i czekać co sie stanie, Mogła też raz na zawsze zakończyć uciążliwy konflikt z Portą. Nie mozna zapomnieć, że to od Stambułu zależało jak często Małopolska Wschodnia będzie odwiedzana przez szczególnie uciążliwych "turystów" z Chanatu Krymskiego. Można zarzucać szlachcie Polskiej i Ruskiej obskurantyzm i brak zrozumienia "polityki europejskiej" ale tego, że umiała liczyć grosz i wiedziała gdzie leży jej żywotny interes już nie. Konflikt z Turcją rujnował zarówno magnatów jak i szaraczków, i dlatego poparli oni Wiedeń, a odrzucili Paryskie miraże. ...

 To na razie tyle jeżeli chodzi o nasze zaniechania i popełnione błędy w tamtych odległych już czasach. Gratuluję wytrwałości wszystkim tym, którzy zadali sobie ten trud i przeczytali wszystko do końca

Alexy
O mnie Alexy

Przypatruje się ludziom którzy nie wierzą w Boga ale gotowi są uwierzyć w cokolwiek

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura