MOTTO: „BOŻE, CHROŃ NAS OD POLITOLOGÓW Z PIS,
Z NORMALNYMI SAMI SOBIE PORADZIMY” /moje własne/
Więcej! Godlewski ośmiesza Migalskiego na jego własnej działce - politologii. Oto jak.
Migalski pojechał sobie na Tajwan za nasze pieniążki. Czas i pieniążki, jak się okazuje, zmarnował - oto jego „najciekawsze” spostrzeżenie, za którym idzie równie idiotyczna „myśl politologiczna”:
„…najciekawszym spostrzezeniem, ktore tam poczynilem i ktorym chcialbym sie z Panstwem podzielic, jest to (…). Jak wykazuja badania, ponad polowa mieszkancow tego panstwa uwaza sie narodowosciowonie za Chinczykow, ale za Tajwanczykow! Powtarzam, nie chodzi o obywatelswo, ale o poczucie narodowe.”
Godlewski tak to skomentował:
„genealogicznie połowa Tajwańczyków to autochtoni, druga połowa - to uciekinierzy z kontynentu, którzy przybywali na wyspę w latach 1949-1950.”
Chyba nie trzeba wyjaśniać? Ale jakby sie trafił jakiś wyjatkowo upośledzony prawiczek, to zapraszam z pytaniami pod kreskę :)
Następna brednia Migalskiego:
„Tych 60 lat samotnosci na wyspie uczynilo z tych ludzi nowy narod, stworzony przez polityke.”
Godlewski również tą kwestię „politologowi” wyjaśnił (tą „samotność” i tą „politykę”):
„Jedni i drudzy[Chińczycy kontynentalni i naródtajwański] od początku za sobą nie przepadali i to właśnie jest grunt, na którym wzmacniała się tajwańska tożsamość. Jest nawet i mord założycielski, dokonany przez żołnierzy Kuomintangu na wyspiarzach: tzw. incydent 228.
Potem była jeszcze wieloletnia dyktatura Czang Kaj-szeka, która tłamsiła wyspiarską tożsamość (promując m.in. język mandaryński). Od Tajwańczyków w średnim wieku słyszałem, jak w szkole dostawali lanie za to, że w mówili po tajwańsku (to odgałęzienie tzw. dialektu minnańskiego)!
Tożsamość lokalna hartowała się pod opresją Kumonitangu…”
Podsumowanie:
1. Migalski znowu okazał się skończonym… ignorantem, a
2.jego kolejna „teza politologiczna” okazuje się BREDNIĄ: naród tajwański nie wykształcił się w ciągu 60 lat po przybyciu nie-komunistycznych Chińczyków kontynentalnych na wyspę (jak chciałby niedouk Migalski), ale w dużo dłuższym czasie i POMIMO/WBREW tej wizycie.
PS
Co na to Migalski?
Ano: „Dziekuje za te informacje -przyznam, ze o paru rzeczach nie wiedzialem…”
„Paru rzeczy”! Gdy Godlewski wywalił mu do góry nogami cały wpis. Albo rżnie głupa albo nim jest… Tertium non datur.
Migalski:
Godlewski: