Ambiwalentna Anomalia Ambiwalentna Anomalia
695
BLOG

ŚLEDŹ ARMATNI CZYLI FRYKAS Z MOŻDZIERZA

Ambiwalentna Anomalia Ambiwalentna Anomalia Kultura Obserwuj notkę 4

 

Obiecałem, więc dotrzymam słowa.
Zbliża się wielkimi krokami Boże Narodzenie i potrawa której przygotowanie chcę opisać, może bardzo urozmaicić nasz stół w te święta. Nie jest bez znaczenia, że możemy ją przygotować na kilka dni przed, co oprócz doskonałego smaku jest ogromną zaletą…właściwie, śledzie te są im starsze tym lepsze. Nawet dwa tygodnie wcześniej można je przygotować.
A to ważne, prawda Drogie Panie?
Jak zwykle, mała dygresyjna zanim przejdę do tajemniczych szczegółów. Byłem w sobotę w dużym centrum handlowym i poczułem „magię świat”. Opierałem się do ostatka, ale Złotowłosa łagodną perswazją zmusiła mnie do tej wycieczki. A Ona potrafi perswadować, więc mimo moich silnych argumentów przegrałem z kretesem i poddałem się. No cóż, magią świąt byłem oczarowany bo ludzi w centrum handlowym było całe mnóstwo, ceny jak zwykle były świąteczne czyli: na starą cenę nalepiano wyższą by ją przekreślić i podać cenę promocyjną, która była oczywiście wyższa od starej. No cóż, nikt nie zaprzeczy: „nie ma takiego prawa, które zabraniałoby oddzielić głupca od jego pieniędzy” (chyba D. Trump).
To tyle jeżeli chodzi o ceny, ale zauważyłem jeszcze jedna cudowną prawidłowość u Polaków: Polak potrafi przebywać jednocześnie w trzech miejscach naraz. W pracy, w hipermarkecie i na drogach w mieście. Jest to zadziwiające zjawisko, a wiąże się nim także inne. Jak wjeżdżamy na parking  zawsze zajęte są prawie wszystkie miejsca i nikt nie wyjeżdża. Możemy wiele minut czekać …i nic. To niebywałe. No cóż, pochodziłem ze Złotowłosą po sklepach, bo od kilku tygodni chcemy kupić kurtkę, zimową dla mnie. W Polsce nie ma szans. Na 136 cm w klatce nie sprzedaje się żadnych i nigdzie.
Ale śledzie, które są tematem dzisiejszego przepisu, są i można je kupić bez problemu. Proponuję zawsze kupować śledzie szerokie czyli DUŻE I TŁUSTE. Po pierwsze malutkie są brzydkie i niesmaczne, a po drugie później opowiem jak je odpowiednio przyciąć aby cieszyły oko (z małych, mało co zostanie). Nie kupujmy śledzi w opakowaniu w którym nic nie widać poza pięknym nadrukiem upasionego płata, bo najczęściej w środku jest byle co.
A więc bierzemy sobie takie śledzie i CAŁKOWICIE pozbawiamy je zalewy tłuszczowej. Tego zazwyczaj żółtego, tłustego płynu w którym są konserwowane. Zwyczajnie wyjmujemy je z opakowania i biorąc w dwa palce lewej ręki za koniec, obejmujemy je kciukiem i palcem wskazującym prawej reki i „ściągamy” wszystko w dół. Gdy wszystkie płaty mamy „suche” na desce do krojenia i odkrawamy paski wzdłuż płata śledzia. To są te dwie lekko poszarpane i najbardziej tłuste krawędzie. Powiedzmy zazwyczaj są to paski po około 2-3 mm ( czasem więcej). Chodzi o to, że po takim odcięciu płat śledzia wygląda elegancko u grubo. Odcinamy część ogonową (nawet 4 cm) i cześć przy łbie. Otrzymujemy bardzo ładny płat śledziowy. Wszystkim żałującym odcinanych kawałków czyli sknerom i kutwom proponuję przestać czytać dalej ten tekst. Śledź z cienkimi farfoclami na brzegach i jakimiś przebarwieniami jest obrzydliwy dla oczu , a te kilkanaście gramów „zaoszczędzonego” mięsa jest doprawdy śmieszne!
A więc kutwy i sknery niech lecą czytać polityczne tematy na innych blogach.
Proponuję pociąć tak przygotowane płaty na dzwonka szerokie (bogate) lekko pod skosem, podobnie  jak kroimy kiełbasę, żeby dzwonka były większe. Ale oczywiście cały czas chodzi o dzwonka, czyli filet na płasko, a my tniemy pod lekkim kątem, na skos paski szerokości 4 cm.
Odłóżmy to wszystko na talerz.
I teraz przystępujemy do najważniejszej czynności, czyli do przygotowania kombinacji przypraw. Uprzedzam, że nie może być mowy o młynkach elektrycznych, malakserach itp. TO MUSI BYĆ MOŹDZIERZ.
I tutaj oczywiście mam problem, bo ja zawsze „na oko” odmierzam potrzebna ilość przypraw. Mam do czynienia z kobietami, a więc musi być dokładnie. Postaram się być jak najbardziej dokładny:
- kilka ziaren pieprzu
-kilka ziaren ziela angielskiego
- kilka liści laurowych, ale bez żyłek czyli oskubać
- 4-5 suszonych ziaren jałowca
-czubek łyżeczki gałki muszkatołowej
- 3-4 wyciśnięte ząbki czosnku ( ale czosnek dodamy do zalewy, a nie do moździerza)
- 3-4 goździki
- szczypta cynamonu
- szczypta imbiru
- olej z pestek winogron
Wszystko to wsadzamy do moździerza i tłuczemy na proszek. Z tym proszkiem to przesadziłem. Chodzi o to, aby wszystkie przyprawy popękały na drobne kawałki i ładnie się wymieszały. Nie chodzi o pyłek, ale o sensowne połączenie wszystkich składników.
Marzy mi się garnuszek gliniany z przykryciem do którego wszystko wrzucimy i postawimy przynajmniej na tydzień do lodówki, ale nie każdy ma w domu kamienny czy gliniany garnuszek. Niech będzie to np. pojemnik na sałatki czy kanapki z plastyku (bleeee). Kładziemy piękne dzwonka śledzia warstwami i każdą warstwę posypujemy naszą mieszanką przypraw oraz wyciśniętym czosnkiem (opcja). Na koniec zalewamy olejem z pestek winogron aby wszystko było zatopione. Dobrze jest, gdy raz na dwa dni potrząśniemy pojemnikiem doprowadzając do leciutkiego zbielenia zalewy.
Tak przygotowane śledzie w pojemniku kładziemy na dół lodówki i zapominamy na tydzień (przynajmniej)…czasem potrząsamy.
Śledź z moździerza jest wyśmienity jako przekąska nie tylko na święta, ale przy każdej innej okazji. Jednak ma jedna wadę (zwłaszcza dla żon). Otóż niewątpliwie walnięcie do niego markowej gorzałki jest zupełnie naturalną konsekwencją zapachu i smaku tego frykasu.
Pewnie Szanowne Panie chciałyby jeszcze zapytać się, jak podać to pyszne danie?
Ja podaję na szklanej tacce, w kształcie ryby. Na środek, gdzie będę leżały dzwonka kładę połamane liście sałaty (łamię główny grzbiet liścia) odśrodkowo. Na tych liściach dzwonka, a wokół obsypuję trzema kręgami drobno posiekanej : cebulki, ugotowanego na twardo żółtka i na ostatku białka. Sałatę można zastąpić drobno pokrojonym szczypiorkiem sypanym wokół śledzia, podobnie jak cebulkę. Chodzi o to aby, kolory były na przemian.
Chleb sitek (z piekarni wojskowej) ze świeżym masłem jest jak najbardziej wskazany.
Dobrym sposobem podania śledzia z moździerza, jest drewniana miska. Na jednej części kładziemy śledzie, na drugiej chleb sitek i otarty z noża (o krawędź miski) kawał masła. Pośrodku jako granice smaków, sypiemy drobno posiekaną cebulkę.
Życzę smacznego…
… i nie przesadzajcie drogie Panie z tymi pretensjami o wypijaną przy tym śledziu gorzałkę, po prostu inaczej się nie da.

Prosta i tania reklama w Internecie sprzedawana za pomocą AdTaily(PLALLADTAILY0002) WAU_tab('9bn09paqq57v', 'bottom-center')

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura