Ambiwalentna Anomalia Ambiwalentna Anomalia
957
BLOG

ZEZ – WIERZĘ – CENIE . . .

Ambiwalentna Anomalia Ambiwalentna Anomalia Kultura Obserwuj notkę 19

 

czyli polemika z Długodystansowcem.

 

Przez media przetacza się fala dysput na temat stosunku człowieka do zwierząt. Zatacza ona coraz większe kręgi angażując nas coraz bardziej. Dotyka swoją treścią nawet filozofii i religii, stając się powoli XXI wiecznym zabobonem. Wraz z naszym zaangażowaniem rosną w nas coraz większe mity, bajki, klechdy właśnie na temat roli jaką spełniają w naszym życiu zwierzęta. Rośnie dziwna otoczka stając się czymś w rodzaju filozofii życia, filozofii ZEZOWATEJ, gdyż traci ona prostotę  (naturalność) wtłaczając nas w coraz bardziej ciemne i mroczne ścieżki naszego bezradnego umysłu. Umacnia się w dzisiejszym człowieku swego rodzaju światopogląd zoocentryczny stawiającym na piedestale zwierzęta. Zaczynamy WIERZYĆ w nadnaturalne właściwości czterech par nóg czy kotleta schabowego. Zaczynamy w swej samotności człowieka pogubionego CENIĆ zoologiczny humanizm, degradując człowieczeństwo przynajmniej do roli szaleństwa. Bowiem, gdy zewsząd docierają do nas twierdzenia sprzeczne z naszym przyrodzonym pojmowaniem prawdy, umysł nasz staje się coraz bardziej bezsilny…bezradny…

 

bo gdy wielu coś błędnie twierdzi, my będąc sami, przegrywamy w demokracji kłamstwa.

 

Zastanówmy się więc nad zwierzęciem i człowiekiem. Postawmy przed naszym umysłem prawdy, mity, zabobony XXI wieku. Powalczmy sami ze sobą. I choć to czasem zaboli miejmy na względzie także to, że cierpienie uszlachetnia:

 

„PER ASPERA AD ASTRA”

 

MIT Nr 1

Zwierzę zabija tylko wtedy gdy musi, zabija tylko dla pożywienia, Zabija najsłabsze osobniki.

 

Zatraciliśmy kontakt z przyrodą zupełnie. Miasta w których żyjemy tworzą nam sztuczne środowisko w którym prawda miesza się z fałszem. Każdy kto choć trochę czasu spędził na wsi wie, że kuna która wpadnie do kurnika potrafi zagryźć wszystkie kury nie zjadając żadnej. Takie masowe „morderstwa” dotyczą także szczurów, lisów wydr i wielu innych drapieżników. Jedna wydra potrafi „wymordować” staw pełen hodowlanych karpi. Tak tylko dla zaspokojenia swoich instynktów. Ktoś powie: człowiek też tak potrafi. Lecz gdy mówimy o człowieku w takim kontekście, mamy do czynienia z chorobą umysłu, gdy mówimy o drapieżnikach mamy do czynienia z normą czyli naturą. I niech mi wolno będzie stwierdzić, że w przypadku takiego zachowania zwierząt budzić się w nas może wściekłość spowodowana stratą majątku, może zdziwienie, tak w przypadku podobnego zachowania u ludzi nazywamy to działanie morderstwem czy w skrajnych przypadkach ludobójstwem i budzi w nas skrajną odrazę. Nie mamy wtedy żadnych moralnych wątpliwości mówiąc: ten człowiek jest winny, był jak zwierzę. A przykładowa kuna? No cóż, taka jest jej natura. Gdy więc wyjdziemy ze swoim psem pupilkiem na dwór, wcale nie dziwimy się, że instynktownie rzuca się na kota i tylko nasza smycz i nasz strach ratują życie kotu. Czy możemy odnaleźć w tym zachowaniu nasze ludzkie normy? To, że zdarzają się zbrodniarze, nie oznacza, że są oni normą, prawda?

 

MIT Nr 2

Zabija szybko nie pastwiąc się nad ofiarą

Można powiedzieć, że MIT Nr 1 już w dużym stopniu rozwiewa tezę o zabijaniu bez zadawania cierpienia, lecz ja pójdę dalej. Kiedyś oglądaliśmy w telewizji wspaniały serial przyrodniczy pt. „Życie na Ziemi” Davida Attenborogh. Mniejsza o wspaniałe walory poznawcze tego serialu, które są niewątpliwe. Po paru latach pan Attenborough pokazał suplement do tego filmu czyli nie opublikowane dotąd drastyczne sceny. Pokazał minuta po minucie jak cztery lwy zjadają antylopę gnu zaczynając od jej odbytu. Antylopa leżąc czołgała się rzężąc kilkanaście metrów zanim zdechła. A zanim zdechła, zostały właściwie jej zjedzone tylne kończyny…tak na żywca. Scen tego kalibru było więcej. Choćby niedźwiedź, który jadł na żywca lisa zaczynając oczywiście żarcie od tylnych łap. Sam autor stwierdził, że umieszczanie tak drastycznych scen, odwróciłoby uwagę od zasadniczego tematu jakim była ewolucja życia na Ziemi. Ta prawda była ważniejsza, żeby ją uwypuklić. Ktoś, kto ma do czynienia z drapieżnikami doskonale zdaje sobie sprawę z takich nagminnych zachowań.

 

MIT Nr 3

Zwierzę ma swego rodzaju moralność w obrębie własnego gatunku.

I znowu ten sam David Attenborough pokazał jak szympansy polują na innego osobnika rozszarpując go na żywca i zjadając do ostatniej kosteczki. I choć dalsze przykłady z lwem zabijającym własne potomstwo czy hipopotamem rozrywającym własne „dzieci” byłyby już tylko dopełnieniem, przykładów było więcej z komentarzem, że takich scen nagranych było bardzo dużo. Zwykła świnia potrafi w chlewie zjeść swoje młode. Wie o tym każdy gospodarz na wsi. Wie o tym każdy, kto ma styczność z naturalnym środowiskiem zwierząt. Nic na ten temat nie wie „miastowy” gloryfikujący swego pupila, nadając mu cechy ludzkie. Ostateczną przegraną „miastowego” zoocentryka, jest fakt karmienia swego pupila karmą wytwarzaną z innych zwierząt. A więc reprezentowanie moralnego zeza opierającego się na czymś, co można porównać do filozofii pewnego pana z wąsikiem w panującego w Niemczech w latach 30-40 tych zeszłego wieku. Mocne słowa? Przecież mówimy tu o zwierzętach. One jedzą siebie nawzajem i nie mają z tego powody wyrzutów sumienia bo to norma. Czy zatem nadawanie zwierzętom cech ludzkich, gloryfikowanie ich zachowań jakże „uczciwych” nie jest w swej istocie furtką do poniżenia człowieka? Otóż właśnie jest, ale o tym później.

 

MIT Nr 4

Zwierzęta kierują się w swoim życiu moralnością, są lepsze od ludzi.

Cóż możemy na ten temat powiedzieć? Nic innego jak stwierdzić, że jest to kłamstwo. Najczęstszym powodem do utrzymywania tego mitu, jest fakt udomowienia pewnych gatunków przez człowieka i z tego faktu wyciąganie zupełnie błędnych wniosków. Udomowiliśmy pewne gatunki zwierząt pozbawiając je instynktu samozachowawczego. Okaleczyliśmy ich naturę by potem stwierdzić, że to co otrzymaliśmy jest właśnie ich naturą. Sarenka uratowana w lesie, wychowana przez jakże wspaniałego człowieka, nie potrafi już sama zadbać o siebie lecz pozbawiona całkowicie instynktu lgnie do człowieka nie chcąc skorzystać z wolności. Mówimy wtedy: co za miłe stworzenie, jakie oddane, lubi mnie, jest talie ludzkie. Przecież tylko cos ludzkiego mogło się poznać na mojej dobroci. Lecz w rzeczywistości to stworzenie okaleczone przez nas pozbawione naturalnych instynktów, nie potrafi już żyć zgodnie ze swą naturą. Zatem jakim rodzajem moralności możemy opisać zwierzę, które aby żyć zabija inne? Jakim rodzajem moralności możemy opisać zwierze które udomowiono i straciło swój naturalny instynkt i jest w 100% zależne od nas? Zabija innych „braci mniejszych” tylko i wyłącznie dlatego, żeby się najeść i/lub wykarmić potomstwo. Jakimi określeniami obdarzylibyśmy człowieka, którzy zabija innego człowieka aby go zjeść? No pewnie…kanibal. Zatem zadam pytanie: czy zgodzilibyśmy się na taką normę wśród ludzi? Normę która jest istotą naturalnego zachowania prawie każdego zwierzęcia. Nie. Każda inna odpowiedź jest zwyrodnieniem w naszym humanistycznym pojęciu.

Człowiek w naturalny sposób ceni swoje życie (podobnie jak zwierzę – niech i tak będzie), lecz człowiek potrafi przenieść szacunek do życia na innego człowieka. Właśnie z tego powodu , że ceni swoje. Potrafi sobie uzmysłowić, że gdy ja cenię swoje życie, on (drugi człowiek) też ceni swoje. A więc jego życie jest tak samo cenne jak moje – zasada wzajemności. Dlatego prawie u każdego człowiek istnieje naturalny strach i niechęć przed zabiciem drugiego. To rzekłbym przyrodzona cecha każdego z nas. Każdy z nas wprost ma to zapisane w genach. Czy to mają zapisane w swej naturalnej moralności zwierzęta? Wręcz odwrotnie: zabijają innych „braci mniejszych” żeby żyć i jest to normalne.

 

MIT Nr 5

Człowiek jest też zwierzęciem.

To argument mocny lecz łatwo go odeprzeć. Wyobraźmy sobie liczbę 5 oraz nieskończoność zapisywana w postaci poziomej ósemki. Obie te liczby określimy wspólnym mianem: liczby. Ale czy one są sobie równe? Porównywalne? Najtrudniej jednak udowodnić rzeczy oczywiste. Człowiek posiada moralność, zdolność abstrakcyjnego myślenia, czy choćby najbardziej koronny dowód wyższości nad zwierzętami: posiada poczucie humoru, które pozwala mu tworzyć dowcipy by inni się z tego śmieli. Taka prosta cecha: dowcip, a jak kategorycznie odróżnia nas od zwierząt! Tak więc z jednej strony jesteśmy zwierzętami, lecz gdy chcemy się porównać z innymi stworzeniami napotykamy na wyrażenia z matematycznego punktu nieokreślone: nieskończoność. Bo gdy chcemy poznać proporcje dzielimy nieskończoność przez pięć, by otrzymać z tego działania…nieskończoność. Zatem podzielmy istotę człowieka przez istotę zwierzęcia aby otrzymać proporcje. Otrzymamy nieskończoność. I choć oba stworzenia: zwierzę i człowiek można określić mianem „zwierzę” to nie da się ich porównać. A jak się nie da, to nie należy tego robić. Pomijam fakt aż nadto wymowny: człowiek potrafi tworzyć idee, potrafi tworzyć teorie…potrafi nawet za to poświęcać życie. Nie ma innego stworzenia na świecie które to potrafi, jest do tego zdolne. Tylko człowiek.

 

MIT Nr 6

Zwierzę potrafi kochać

Pies który zdycha po śmierci właściciela, samica która potrafi zginąć w obronie młodych. Zbyt często używamy tych argumentów, żeby udowodnić istnienie miłości u zwierząt. Nic bardziej błędnego. Popełniamy zasadniczy błąd w naszym rozumowaniu gdyż definiujemy błędnie pojęcie miłości, by potem na podstawie tego błędu udowadniać, że coś istnieje lub nie. Zbyt często popełniamy taki właśnie logiczny błąd. Otóż z miłością jest tak jak z koniem: jaka jest każdy widzi i wie. Ale czy na pewno? Tysiące lat ludzkości minęło i zapełniono miliony ksiąg opisem tego co nazywamy miłością. Ktoś powie: zwierzęta to mają bez filozoficznych dysput, one to po prostu czują. Tak więc tym stwierdzeniem udowadniamy, że zwierzęta są na wyższym stopniu rozwoju od nas, bo doskonale wiedzą coś, czego my nie byliśmy w stanie określić przez tysiąclecia.

Tak?

Nie podejmę się i ja definiowania pojęcia miłości. Nie będę cytował największych filozofów, którzy klasyfikowali różne „rodzaje” miłości, pozostawiam to zainteresowanym tym tematem. Nie podejmuję się tego zadania też dlatego, że  mógłbym powiedzieć przekornie: każdy komar wie co to miłość, bo komar to też przecież zwierzę, a one przecież wiedzą…Niedowiarkom podam tylko przykład do rozważenia: nie istnieje w świecie zwierząt postawa poświęcenia swego życia, dla ratowania innego. Już słyszę głosy, że samica potrafi takie rzeczy. Otóż nie, ona broni małych i czasem „przy okazji” ginie. Małe i tak zdechną bez niej. Człowiek potrafi poświęcić swoje życie za innych …ZUPEŁNIE OBCYCH w imię idei miłości bliźniego. Choćby Maksymilian Kolbe i zrobić to świadomie, właśnie z miłości do bliźniego. Gdy tak sobie rozważam pojęcie miłości, przychodzą mi na myśl przykłady „koronne” filozofów od zoologicznej miłości: pies zdycha gdy właściciel umrze. No cóż, niby mocny argument, ale błędny gdy uświadomimy sobie fakt, że zwierze to zostało całkowicie pozbawione instynktów i zdycha nie dlatego, że ma świadomość miłości, jest o nią wzbogacone, lecz dlatego że zostało upośledzone. A zatem człowiek poświęcając życie w imię miłości wchodzi na najwyższy znany człowieczeństwu poziom, podczas gdy zwierzę zdycha bo zostało upośledzone przez człowieka. To istotna różnica prawda?

Cóż mogę więcej dodać? Oczywiście, że przykład: gdybyśmy mieli do wyboru uratować dziecko (nawet nie swoje) lub psa, kota, czy inną świnkę morską, jakiego dokonalibyśmy wyboru? Czy mielibyśmy wątpliwości kogo wybrać?

 

MIT Nr 7

Człowiek potrafi kochać zwierzę

W tym miejscu wkraczam na bardzo obrazoburczy poziom rozmowy. W poprzednim micie, napisałem, że człowiek żyjąc tysiące lat na tej ziemi jeszcze w sposób idealny nie opisał czym jest miłość. Ktoś powie, że jak się nie wie co to miłość to skąd wiadomo, ze to czym obdarzam zwierzę nie jest miłością?

Przeprowadźmy logiczny dowód.

Miłość jest uczuciem z tych najbardziej doskonałych, to ideał do którego dążymy w swoim życiu i pragniemy choć przez chwile jej zaznać. Jest bowiem w człowieku gotowość do obdarzania miłością i gotowość do otrzymywania. Wiąże się to bezpośrednio ze zdolnością człowieka do miłości. Mówimy: on jest zdolny do miłości, ona nie jest zdolna do miłości. I nie jest to mój wymysł, jest to naukowe pojęcie. A więc normalny człowiek posiada zdolność do miłości. Potrafimy kochać. Miłość jest uczuciem, którym obdarzamy kogoś zdolnego do miłości. Zdziwienie? Ktoś powie: ja kocham ten dom! A dom to przecież rzecz! Mylimy jednak pojęcia. W mowie potocznej wyrażamy tym zdaniem nasze emocje związane z tym miejscem i nie jest to wcale złe, lecz tak naprawdę kochamy nasze wspomnienia, uczucia związane z tym miejscem. Tak wiec kochamy siebie takiego, który ma z domem wspomnienia. Nienawidzimy jakiegoś miejsca, gdyż mamy z tym miejscem straszne wspomnienia, a więc nienawidzimy tych wspomnień. Czy coś dobrego albo złego zrobiły nam drzwi czy tynki? A zatem w rzeczywistości kochamy siebie mającego miłe wspomnienia. Ale mniejsza o rzeczy, przejdźmy do ludzi. Miłość nasza jest obdarowaniem kogoś kto rozumie naszą miłość i jest w stanie nam ją oddać. Lecz co powiemy gdy kochamy nieszczęśliwie? Otóż kochamy wtedy ZDOLNOŚĆ w tym drugim człowieku do miłości. Ten potencjał, który on posiada. Mógłbym w tym miejscu zastosować cwany chwyt i powiedzieć: jednym z objawów miłości jest chęć posiadania potomstwa. Jak można mieć potomstwo z domem albo z psem? Ale przecież ludzie też się kochają nie mając dzieci. Wiec jakiego argumentu użyć aby udowodnić, że nie można kochać zwierzęcia? Mogę stwierdzić jedno: z pojęciem miłości związane jest pojęcie wolności. Gdy nie ma wolności, możemy wtedy powiedzieć o przywiązaniu, uzależnieniu. Jaką świadomość wolności ma kot, pies, papuga? I tutaj powoli dotykamy sedna. Świadomość. Otóż pojęcie miłości jest największym znanym pojęciem (oprócz Boga – ale o tym później). A zatem gdy kochamy obejmujemy swoim sercem także pojęcie wolności, świadomości istnienia, świadomej akceptacji, jesteśmy gotowi do oddania największego daru: swojego życia gdyż tylko miłość jest tego warta. Połączmy więc zdolność do przezywania tego uczucia, z pojęciem wzajemności oraz tym co napisałem w poprzednim zdaniu. A teraz spróbujmy wyobrazić sobie to wszystko w zestawieniu z psem, kotem rybkami, papugą…

Poza tym jest jeszcze jeden istotny element: naszą miłością jesteśmy w stanie objąć tak naprawdę każdego człowieka ( nie musimy wszystkich bo nie jesteśmy świętymi, ale potencjalnie jest to możliwe). Tak więc gdy twierdzimy , że kochamy papugę, psa czy kota powinniśmy być zdolni do pokochania każdego zwierzęcia…a więc gnidę na włosach łonowych, tasiemca uzbrojonego zerującego w naszym jelicie czy tygrysa bengalskiego. Pomyślmy…komara też. Tak więc miłość którą obdarzamy wartościuje te osobę do roli człowieka. Powiedziałby więc tak: jeżeli coś/kogoś kocham, to jest „to” człowiek. Dlatego śpiąc w namiocie na mazurach, wycieczce popełnilibyśmy morderstwo zabijając komara, a spryskiwanie środkiem owadobójczym kuchni byłoby wtedy ludobójstwem.

 

MIT Nr 8

Ktoś kto kocha zwierzęta, nie skrzywdzi człowieka

No cóż, wielu dzisiejszych zoocentryków podaje właśnie taki fakt wykazując tym samym swoją wyższość nad ludźmi, którzy mają prawidłowy stosunek do zwierząt. Taki argument jest absolutnie błędny, gdyż wielu autentycznych barbarzyńców (znamy z historii) wprost uwielbiało swoje psy, koty itp. a mordowało ludzi bez zmrużenia oka. I właściwie na tym powinienem skończyć. Ale jednak dodam: miarą szacunku dla zwierząt jest nasze człowieczeństwo. A więc teza zawarta na początku powinna być postawiona odwrotnie, aby zawsze była prawdziwa – czyli w ogóle prawdziwa.

To właśnie humanizm czyli CZŁOWIECZEŃSTWO decyduje o szanowaniu przyrody m.in. zwierząt

 

MIT Nr 9

Ja kocham zwierzęta bo nie jestem egoistą

Mógłbym napisać wiele na ten temat. Skupię się jednak na najbardziej istotnym przykładzie. Otóż mówimy ogólnie: kocham zwierzęta sugerując, ze wszystkie lub kocham to zwierzę, to konkretne. I nic by nie było dziwnego w tym stwierdzeniu bo jakże przypomina to nasze uczucia do ludzi. Kochamy wszystkich ( a jakże! Potrafią to święci, choćby Jezus), kochamy konkretnego człowieka innych nie. Użyjmy naszej wyobraźni oraz istotnego faktu: człowiek jest zdolny do miłości (pomijam tutaj dewiacje umysłowe). Otóż posiadając zdolność do miłości możemy teoretycznie założyć, że jesteśmy w stanie pokochać każdego człowieka. Lecz czy potrafimy pokochać każde zwierzę? Choćby mendy na włosach łonowych? Karaluchy? Rekina ludojada? Powtarzam to co napisałem wcześniej, wiem o tym ale musiałem to zrobić tytułem wstępu. Otóż ta nasza niby miłość jest wybiórcza. Potrafimy pokochać tylko niektóre stworzenia. A więc tym samym upodabniamy się do faszystów, którzy kochali jednych a brzydzili się innymi uważając ich za podludzi. My też, drodzy Państwo jedne zwierzęta „potrafimy kochać” a inne z chęcią zabijamy (np. komary) lub zjadamy ( no tutaj cała lista by mogła być). Tak wiec w swej istocie kochamy swój egoizm. Nie jesteśmy w stanie pokochać stułbi płowej, ale milusińskiego pieseczka owszem. Zatem nie mówmy tego głośno, że kochamy zwierzęta bo zasługujemy na miano zoologicznych faszystów. A ponadto, gdy się kocha daje się wolność…damy więc wolność naszemu pupilkowi? Zdechnie biedaczek bez nas i wiecie co? To nas najbardziej w tym wszystkim podnieca: zależność naszego pupilka i absolutna władza nad nim. Reszta jest tylko wyrafinowanym kłamstwem polepszającym nasze EGO…dowartościowującym nasz egoizm.

 

MIT Nr 10

Bóg kocha zwierzęta, Jezus umarł na krzyżu za zwierzęta, zwierzęta mają duszę, Bóg je zbawi itp. bluźnierstwa.

Aby zrozumieć o czym mówię, odsyłam do notki Długodystansowca zamieszczonej na nowymekranie.pl : http://mojaperspektywa.nowyekran.pl/post/455,okrucienstwo-wobec-zwierzat-i-ludzi (zwłaszcza wstęp)

Można by pisać całe elaboraty o religijnej perwersji tych wypowiedzi, o tym jakim są świństwem świadczącym o zupełnym braku podstawowych wiadomości na temat wiary, którą w tak bluźnierczy sposób wysławiamy. Powiem krótko: nie ma w Nowym Testamencie ŻADNEJ wzmianki o takich tezach. Nie ma dosłownie żadnej literki czy wersetów potwierdzających te brednie.

A zatem, gdy tego nie ma to nie istnieje.

Mogę tylko dodać, że gdyby zwierzęta maiły duszę Jezus by za nie umarła na krzyżu…za pchły, tasiemce, papugi także. Mocne? Miało być mocne. Tego typu zabobony są prostą drogą do opanowania umysłu przez Pana Zła.

Notka opublikowana na  moim blogu: onet.blog.niunius1967

Prosta i tania reklama w Internecie sprzedawana za pomocą AdTaily(PLALLADTAILY0002) WAU_tab('9bn09paqq57v', 'bottom-center')

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura