Z Wałęsą mam problem. Traktuję go użytkowo. Przydaje się jako symbol walki z komunizmem za granicą, jednocześnie będąc niestety największą kompromitacją "Solidarności" w samej Polsce. Uznanie, że symbol walki z komunizmem współpracował z SB nie jest łatwe, ani przyjemne, ale ignorowanie faktów to gwałt na historii, którego dokonują teraz sygnatariusze listu protestującego przeciwko książce historyków z IPN Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka.
Sytuacja jest tragikomiczna. Oburzone eks-autorytety protestują przeciwko książce pisanej przez fachowców, która nie zdążyła się nawet ukazać. Jest wśród nich pierwszy any-lustrator III i IV RP Adam Michnik oraz "doradcy z Warszawy" Geremek i Mazowiecki, którzy wg jednego z moich rozmówców zostali dowiezieni przez UB-eków motorówką, podczas sławetnego "skoku przez płot" Wałęsy (tak, tak, to kolejna i wg mnie wiarygodna wersja wydarzeń). Ludzie, którzy przez wiele lat działali na rzecz ukrycia prawdy o PRL i chcieli PRLu bez PZPR.
Mogą się oburzać i gardłować. Mogą gnoić pracę historyków IPN. Mi dowodów umożliwiających wydanie wyroku na Wałęsę dostarczył on sam. Nie potrzebuję ani historyków udowadniających, że jest winien i autorytetów twierdzących a priori, że jest inaczej. Jak napisała "Rzeczpospolita", gdy uznano Wałęsę za pokrzywdzonego(sic!) w 2005 sam Wałęsa na spotkaniach Wolnych Związków Zawodowych w latach 70", a później w autobiograficznej książce "Droga Nadziei" mówił o grach z SB i "że coś podpisał". Interesujące jest też oświadczenie dla PAP, które błyskawicznie wycofano z serwisu, gdy tylko udało się "sprowadzić do pionu" rząd Jana Olszewskiego podczas "nocnej zmiany" w 1992: "próbowałem różnych możliwości i różnych sposobów walki. Aresztowano mnie wiele razy. Za pierwszym razem, w grudniu 1970 r. podpisałem 3 albo 4 dokumenty"
Można by uwierzyć, że była to tylko gra Wałęsy z bezpieką, gdyby nie słowa które miał wypowiedzieć w rozmowie z SBkami z 1982, cytowanej w czasopiśmie „Arcana”, nr 70-71/2006, s. 124-164 w artykule S. Cenckiewicza i G. Majchrzaka „Chcemy Panu pomóc”: "Ma pan dowody na to, że robiłem porządek. W Gdańsku wyrzuciłem wszystkich, którzy wam się mogli nie podobać – Borusewicza, Walentynowicz". Może stąd wziął się zwierzęcy strach, jaki widać w oczach Wałęsy podczas spotkania na temat powołania nowego rządu w 1992? Wałęsa mówi wyraźnie: "Wy nie wiecie, jak daleko oni zaszli, dlatego trzeba ich błyskawicznie. Natychmiast, dzisiaj."
Jak chodzi o samą osobę Wałęsy nie interesuje mnie jak głęboko sięgała jego współpraca, czy były to tylko trzy, cztery podpisy, donos na kolegę, czy też "rozmowy" z SB. Wiem jedno. Wielokrotnie skłamał, wypierając się jakichkolwiek kontaktów z SB. Zapytany o współpracę przez twórców "Plusów ujemnych, plusów dodatnich" powiedział jasno: "Nie dałem się nigdy złamać, ani na sekundę nie byłem po przeciwnej stronie, ani sekundy nie byłem żadnym agentem." , wielokrotnie też twierdził, że nic nie podpisywał. A na koniec, nazwał "chorym debilem" człowieka, który śmiał(sic!) wypomnieć mu te niekonsekwencje - Krzysztofa Wyszkowskiego.
Wałęsa to hipokryta, który brnąć w kłamstwo pogrąża się coraz bardziej, razem ze swoimi obrońcami.