Andrzej Celiński Andrzej Celiński
2242
BLOG

My potrzebujemy Rosji, Rosja potrzebuje nas

Andrzej Celiński Andrzej Celiński Polityka Obserwuj notkę 164

 

 

Wizyta prezydenta Miedwiediewa w Polsce to wydarzenie, także medialne - jest niesamowicie dokładnie relacjonowana, łącznie z przekazami na żywo. Co takiego niezwykłego jest w tym, ze odwiedził nas prezydent Rosji?

 

- To pierwsza od stycznia 2002 roku, nie licząc ceremonii pogrzebu pary prezydenckiej, wizyta prezydenta Rosji w Warszawie. Osiem lat, jak na sąsiada i to sąsiada o takim znaczeniu, to dużo. Co prawda w ubiegłym roku był na Westerplatte Putin, ale okolicznościowy charakter tamtej i oficjalny tej, a także pełnione funkcje, róznicują znaczenie obu. Media są wolne, widać uznały, że wizyta Miedwiediewa niesie pokaźny ładunek emocjonalny. Że zwiększa oglądalność, dodaje prestiżu stacjom pokazującym to wydarzenie. Widać Polacy chcą mieć jak najwięcej informacji, choćby wizyjnych, dotykających tej sprawy. Komercyjne media, jak idzie o pieniądze, na ogół nie mylą się w wyborze tematów. Mnie to zainteresowanie cieszy. Jest ono i będzie komentowane nie tylko w Polsce, ale i w Rosji i w środowiskach politycznych Europy. Jako znak zwyczajności. Zwyczajność w polityce międzynarodowej dobrze zainteresowanym narodom służy.

 

O czym mogli rozmawiać prezydenci w cztery oczy? Bo przecież Miedwiediew nie przyleciał do Warszawy, żeby podpisać kilka drugorzędnych umów i porozmawiać o aktach katyńskich? Jaki właściwie był cel wizyty prezydenta Rosji w Polsce?

 

- Znasz moją niechęć do zmyślania. Nie wiem o czym oni tam rozmawiali. Czasem tzw. rozmowa w cztery oczy jest po prostu rutynowym zdarzeniem mającym pokazać, że spotykający mają sobie coś naprawdę istotnego do powiedzenia, co, przynajmniej w momencie rozmowy, nie powinno zostać ujawnione. Przypuszczam, że o to tym razem chodziło. Czyli, że w rzeczywistości nic istotnego tam się nie działo. Dzisiaj rzeczywistymi partnerami istotnej treścią rozmowy byliby Tusk i Putin. Ale brak takiego spotkania, trudno wyobrażalny zresztą, dopiero byłby znakiem! Ja widzę jakiś kompleks zarówno w niedowartościowywaniu, jak i nadwartościowaniu relacji polsko-rosyjskich. Rosja dzisiaj może, z łatwo opisywanych przyczyn, być normalnym, równoprawnym partnerem Europy, Ameryki i Polski. Nie tylko gospodarczym, ale i geopolitycznym. Potrzebujemy siebie. Rosja ma ropę i gaz, które musi sprzedać, bo inne działy gospodarki nie zachwycają swym rozwojem i konkurencyjnością produktu. My potrzebujemy tych surowców. Potrzebujemy też sprzedawać to, w czym jesteśmy dobrzy, rozwijać się na rosyjskim rynku. Strategicznie Rosja dzisiaj, jutro i pojutrze będzie dla nas partnerem bardziej niż zagrożeniem. A to ze względu na to, że w tej i kolejnej dekadzie największym zagrożeniem bezpieczeństwa i pokoju są państwa upadłe, nieprzewidywalnie agresywne i terroryzm. Tu współpraca z Rosją jest dla nas szansą a jej brak zagrożeniem. Kwestie sporne pozostają. To oczywiste. Łatwiej je rozwiązywać w dialogu niż w kłótni. Dzisiaj najlepszą perspektywę dla długookresowego rozwoju naszych relacji tworzyłaby wymiana ludzi. Potrzebny jest jakiś program wymiany, najpierw młodzieży, zaraz potem w dziedzinie kultury i nauki. Coś na wzór Sokratesa-Erazmusa i wspomaganej przez państwo wymiany dóbr kultury: książki, teatru, filmu, rozmaitych innych przedsięwzięć artystycznych, także awangardowych.

 

Pierwsze kilka dni po katastrofie smoleńskiej były niezwykłym jak na nasz kraj festiwalem przyjaźni i miłości do Rosji. Było, minęło. Dzisiaj znowu większość Polaków w Rosji upatruje naszego głównego wroga. Dlaczego nie potrafimy ułożyć sobie stosunków z sąsiadem, do tego sąsiadem, który jest jednym z trzech najbardziej liczących się państw na arenie międzynarodowej?  

 

- ‘Festiwal przyjaźni i miłości” w tym kontekście nie jest trafnym określeniem. Ujawniły się dobre emocje. Empatia zwyczajnych ludzi, zwłaszcza w Smoleńsku, ale i przywódców. Niestety, części polskich polityków, to nie w smak. Oni to ciągną za sobą swoich zwolenników. Interesujące, że kiedy Jarosław Kaczyński wygłosił orędzie w kwestii relacji polsko-rosyjskich nie słychać było protestu jego zwolenników. To jest znak wskazujący na rolę prezesa PiS w naszej politycznej rzeczywistości, w kształtowaniu opinii publicznej. Dostrzegam i doceniam tę jego rolę. Klimat relacji polsko-rosyjskich i ich perspektywę nie tworzą dzisiaj przede wszystkim zwyczajni obywatele, ale bardziej politycy. Paradoksalnie - nie tylko ci, którym nigdy nie będzie mało, ale też i ci, którzy stadnie i z wielkimi sentymentem ładowanymi emocjami biorą udział w rozmaitych rautach w ambasadzie Rosji, grają w tenisa z jej wysokimi urzędnikami. Rosja wymaga: wiedzy, empatii, jasności przekazu i cierpliwości. Personalizując - byłbym szczęśliwy gdyby Polacy chcieli uznać w kwestii polskiej polityki wobec Rosji autorytet takich ludzi, jak: profesorów Jerzego Pomianowskiego i Adama Rotfelda, artystów Andrzeja Wajdy, Krzysztofa Pendereckiego, Krzysztofa Zanussiego i Daniela Olbrychskiego, polityków Lecha Wałęsy, Donalda Tuska i Tadeusza Mazowieckiego. Uznać nie zawsze znaczy słuchać. Uznać autorytet znaczy wziąć pod uwagę argumenty, postawę.

 

To druga wizyta prezydenta Rosji w Polsce, bo niewielu z nas pamięta - albo nie chce pamiętać - że jedną z nielicznych głów państw, które pojawiły się na pogrzebie prezydenta Kaczyńskiego był właśnie prezydent Miedwiediew.

 

- No i należy docenić ten gest. Był on naturalny. Katastrofa miała miejsce w Rosji. Zginął prezydent sąsiedniego kraju. Na to, że nie przylecieli inni oczekiwani goście wpływ miały konsekwencje pyłu wulkanicznego, który przykrył Europę. Pod nieobecność innych widoczniejszy był prezydent Rosji.

 

Katastrofa smoleńska to zapewne jedna ze spraw, o których Miedwiediew rozmawiał z Komorowskim. Mówił zresztą o tym wcześniej, w niezwykle otwartym jak na Rosjan wywiadzie udzielonym Tomaszowi Lisowi. Czy sądzisz, że po wizycie Miedwiediewa śledztwo smoleńskie nabierze rozpędu?

 

- W śledztwach z sensem mówić można, ewentualnie, o ich hamowaniu. W normalnych warunkach śledztwo musi wziąć swój czas. Jeśli w tej sprawie coś mnie niepokoi i jeśli jest coś, co bym miał w agendzie rozmów z Rosjanami gdybym był na miejscu władz Rzeczpospolitej, to kwestia niepotrzebnej i nieusprawiedliwionej jakimikolwiek merytorycznymi okolicznościami zwłoki w przekazywaniu wszelkich potrzebnych polskiemu prokuratorowi materiałów związanych z katastrofą smoleńską. I Rosjanie i Polscy powinni w każdej chwili postępowania w tej sprawie pamiętać, ze nie może tu mieć miejsce jakiekolwiek przepychanie się w kwestii odpowiedzialności. Gołym okiem widać, że były błędy z obu stron. Samolot pilotowali polscy oficerowie a dysponował nim polski prezydent. Lotnisko było rosyjskie. Warunki nie pozwalały na lądowanie. To przecież widzi nawet dziecko.

 

Taki wywiad - dla zagranicznego dziennikarza- to rzadkość. Czy to znaczy, ze Rosjanie bardzo serio traktują te wizytę i prezydent Miedwiediew zawczasu przygotowywał do niej grunt? Jeśli tak, to dlaczego Rosjanom zaczęło zależeć na dobrych stosunkach z Polską?

 

- Tak, bo oni nie mają łatwej sytuacji. Wykazuje interesujący wzrost gospodarki. Ale to jest gospodarka monokulturowa. Rosja potrzebuje wielkich inwestycji. Potrzebuje dywersyfikacji swojej gospodarki. Słabnie rosyjski potencjał wojskowy. Europa, mimo kryzysu finansowego, krzepnie. Także politycznie. Polska chce dobrych relacji sąsiedzkich. Także ze względu na Europę i Amerykę. Przecież oczywiste jest, że kwestia Iranu dla Ameryki i dla Europy postokroć ważniejsza od sprawy instalacji rakiet w Polsce. My musimy być aktywniejsi, mniej infantylni w relacjach z Ameryką. Musimy też energiczniej być w Europie. Do tego lepiej mieć ułożone jakoś relacje na wschodzie niż ciągle warczeć na siebie. Więc interes jest obopólny. Rosja chce dzisiaj aktywniej być w Europie. Widzi przecież, ze kwestią dekady jest marginalizacja jej znaczenia wobec rozwoju Chin i Indii. A jeszcze nie rozpoczęła się na dobre ekspansja Chin na dalekim wschodzie Federacji Rosyjskiej!

 

Co może dobrego wyniknąć z tej wizyty, co się może zmienić? Czy nasze oba kraje są w stanie wykorzystać szansę na pojednanie i współpracę? 

 

- Sama wizyta niczego nie zmienia. Ale utwardza grunt pod rozwój relacji gospodarczych i politycznych. Najważniejsze, żeby nikt, żadna z rywalizujących o władzę partii politycznych, nie próbował zinstrumentalizować kwestii stosunków polsko-rosyjskich w walce o władzę. Ważna jest też jasność pozycji, jasność przekazu naszego stanowiska i naszego interesu wobec Rosji. Bez krętactwa i nieszczerości. Oni pytają o możliwości inwestycyjne. W tej kwestii potrzebna nam jest najpierw otwarta polska debata. Potem decyzja. Potem konsekwencja w jej wykonaniu. Z jasnym, oczywistym dla partnera określeniem granic. Dobrze służyć będzie tej polityce świadomość tego, że tak, jak my potrzebujemy Rosji, tak Rosja potrzebuje nas. Oraz tego, że konfliktowe interesy nie znikają wraz z wymianą uśmiechów przywódców.

 

 

Tekst opublikowany wObserwatorze

Ban grozi za: - wycieczki ad personam, zwłaszcza za atakowanie członków mojej rodziny i moich bliskich; - chamstwo; - atakowanie innych uczestników dyskusji; - kłamstwa i pomówienia; - trollowanie i spam. Banuję raz, za to skutecznie. Bany są nieodwołalne. Wszystkie przypadki klonowania i trollingu natychmiast zgłaszam Administracji Salonu 24. pozdrawiam i życzę miłej dyskusji Andrzej Celiński rys. Cezary Krysztopa Rysunek zawdzięczam Cezaremu Krysztopie. Dziękuję. AC Andrzej Celiński Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka