Andrzej Leja Andrzej Leja
1000
BLOG

Zemsta salonu, czy raczej saloonu?

Andrzej Leja Andrzej Leja Polityka Obserwuj notkę 12

 

Zemsta salonu, czy raczej saloonu? Ostatnio w ,,prasie” pojawiła się banalna w gruncie rzeczy informacja, że Janusz Rewiński nie może pracować w swoim zawodzie aktora-satyryka, gdyż  nie otrzymuje od pewnego czasu żadnych zawodowych propozycji. Nie wiedzieć czemu przypomniała mi się pewna niezwykle sugestywna scena sprzed ostatnich prezydenckich wyborów, gdy niejaki Palikot, dzierżący wówczas tytuł pierwszego chama, chciał zaszkodzić Kaczyńskiemu w jakimś ważnym spotkaniu wyborczym i czekał na jego przyjazd samochodem, a wraz z nim polowały na kompromitację Kaczora setki kamer z telewizji obiektywnych inaczej.  Tymczasem z samochodu wysiadł właśnie Rewiński i ruszył naprzeciwko chama,  kompletnie go ośmieszając. Palikot, bojąc się starcia z satyrykiem,  czmychnął gdzie pieprz rośnie. Jak dobrze pamiętamy cała prawa Polska śmiała się z chama.

I tak mi się cosik wydaje, tak mnie coś tknęło od  środka, iż ten obecny, zaskakujący brak filmowych i satyrycznych propozycji dla jeszcze nie tak dawno rozrywanego wręcz aktora komicznego to zemsta salonu za tak spektakularne poparcie Kaczyńskiego. Czyżbym się mylił salonowcy? Nie sądzę!  Wieloletni przykład Jana Pietrzaka upewnia mnie w tym moim przeświadczeniu, iż istnieje silny związek pomiędzy opisanymi przeze mnie wydarzeniami. W tzw. środowisku salonowo - artystycznym oczywisty wydaje się związek pomiędzy stałą, dobrą pracą a POpieraniem PO. Można zupełnie spokojnie ułożyć niemal matematyczne działanie. Nazwijmy je ,,wzorem Rewińskiego”: ,,Popierasz Kaczyńskiego” równa się ,,Nie masz pracy w filmie i telewizji”.  I oczywiście odwrotnie. ..Nienawidzisz Kaczora” równa się ,,Masz nie tylko pracę, ale też szansę na karierę”. Czy to aby nie dlatego już wkrótce gwiazdą w polskim szołbiznesie ma się stać 40 letnia już kobieta, tylko i wyłącznie dlatego, że źle mówi o Ziobrze, Kaczyńskim i Kamińskim (nie mówiąc o agencie Tomaszu), ponieważ  CBA próbowało skontrolować jej interesy i była osobą oskarżoną o przyjęcie łapówki? Ma ponoć tańczyć jak łabędź, być może nawet Czajkowskiego.  No cóż, saloon Cię obroni, salon da ci szansę, salon nie zawiedzie, salon zawsze POprze swoich. Ale uważaj!  Saloon nigdy też nie zapomina. I karząca ręka saloonu dosięgnie cię tak czy inaczej, gdy zrobisz coś wbrew woli ,,onych”.  Zawsze. Tak jak dosięgła Rewińskiego!

Większość Polaków to - jak na razie - jednak wałbrzyszanieKilka dni temu napisałem w salonie24, że w związku ze wstydliwymi (eufemizm!) wynikami wyborów na prezydenta tego miasta, będę omijał Wałbrzych szerokim łukiem, bo obawiam się głupich ludzi. Zaraz po wpisie otrzymałem kilka mailów od mieszkańców tego uroczego grodu i o dziwo nie wyrażali oni swojej dezaprobaty (a jeśli to żal…), tylko napisali w bardzo podobnym zresztą duchu, że wstydzą się za swoje miasto, a konkretnie za jego mieszkańców. Bo jak można głosować na tych, którzy okazali się w świetle prawa przestępcami i sfałszowali wybory, panie Andrzeju? To powinno dyskwalifikować PO już na starcie, a tymczasem znowu wygrał kandydat popierany przez oszustów…  Możecie wierzyć bądź nie, ale pomimo widocznej frustracji autorów wspomnianych mailów nie użyto w nich żadnego słowa uznawanego powszechnie przez ludzi kulturalnych za niecenzuralne. Michnik w takiej sytuacji (czytaj: na przykład zwycięstwo PiS) by tam nie wytrzymał, co nie?

A swoją drogą to rzeczywiście wielce zastanawiające, że w Wałbrzychu tak zdecydowanie wygrał kandydat partii wyborczych przekrętów. Czy ludziom jest już naprawdę wszystko jedno, czy rządzi nimi człowiek uczciwy czy też szachraj i oszust? A może też sami są już do tego stopnia skorumpowani, umoczeni w nielegalne interesy i zakłamani, że wybierają po prostu swojaka?  Wygląda również na to, że my wszyscy jesteśmy po trosze wałbrzyszanami. Bo czy nie znaliśmy prawdziwego oblicza PO już w roku 2007? Niech mi nikt nie tłumaczy, że wtedy nie było jeszcze tego widać w tak drastyczny sposób. Ależ było widać. Gdy przypomnimy sobie te wszystkie świństwa i awantury polityczne, które robili platformersi Prawu i Sprawiedliwość w okresie po 2005 roku, to chyba tylko głupi albo naiwny mógł później uwierzyć w Tuskowe bajki o cudach-niewidach i w to, że PO wytyczy nowe, znacznie lepsze, polityczne standardy. Owszem wytyczyli – takie, że teraz uczciwi członkowie Platformy (a przecież, kurczę, muszą być tacy, tylko czemu ich nie słychać? To jest naprawdę dobre pytanie!) muszą się ich wstydzić albo też tłumaczyć jak Czuma, że nie chcą być draniami i niczego nie będą fałszować .

           Ostatnie głosowanie w wałbrzyskich wyborach zmusza jednak do postawienia pytania, czy aby ludziom mieszkającym w Wałbrzychu i głosującym na kandydata partii oszustów wyborczych przyzwoitość i uczciwość jest jeszcze do czegoś potrzebna? Czy też już otwarcie można promować nieuczciwość, łapówkarstwo i wyborcze fałszerstwo jako cechy przydatne do politycznego sukcesu. U was w Wałbrzychu już jak widać - tak. To wy tak wybraliście. Tylko ciekaw jestem, jak teraz spojrzycie swoim dzieciom w oczy? Może jednak lepiej się obudzić z tego sennego platformerskiego koszmaru i od nowa poukładać sobie w głowie? Macie jeszcze czas do jesiennych wyborów. By zmazać plamę na honorze.

Żeby nie kończyć pesymistycznie napiszę o takim miejscu w Polsce, które jest piękną przeciwwagą dla Wałbrzycha. To oczywiście Lubelszczyzna, której platfusy boją się jak diabeł święconej wody. I to do tego stopnia, że nawet nie wystawiają swoich kandydatów do senatu z tego regionu. A to już coś. Bo im mniej platformersów w polskiej polityce, tym lepiej dla Polski.

W Sokolnikach Lesie i w Ciechocinku na …festiwalach…  Jakaż ta polityka okazuje się malutka, siermiężna i nieważna, gdy dzieją się rzeczy naprawdę piękne.  Od kilku lat prowadzę koncerty na Międzynarodowym Festiwalu Muzyki Kameralnej w Mieście-Ogrodzie Sokolniki. W tym roku miałem przyjemność zapowiadać trzy koncerty. Wszystkie przepiękne. Na przykład ta chilijska para –małżeństwo Ramosów grające na flecie i pianinie – klasa światowa. Czy też koncert podczas którego usłyszeliśmy Wieniawski String Quartet wykonujący Mozarta - po prostu niezapomniany. W kwartecie tym liderem jest założyciel i dyrektor artystyczny festiwalu, znakomity skrzypek Ryszard Osmoliński. Prosił mnie, abym koniecznie zacytował motto festiwalu, jego zresztą autorstwa, iż: ,,Muzyka klasyczna wychowuje, leczy, poprawia samopoczucie, czyni nas lepszymi. Jest ekologiczna – grana bez aparatury nagłaśniającej na oryginalnych instrumentach. Od wieków towarzyszy człowiekowi wyrażając jego myśli, uczucia i marzenia…”. Ale o jednym mistrz i mój przyjaciel nie wspomniał – jakaż to znakomita ucieczka od specyficznego polskiego politycznego zgiełku i wrzasku. Gdy prowadzę koncert i widzę to skupienie wśród licznej rzeszy widzów, to oczekiwanie na piękno zawarte w muzyce genialnych kompozytorów i wygrywane potem z pasją przez artystów muzyków, to oprócz samego zachwytu i podziwu dla wielkości muzyki, odczuwam też radość z poczucia wspólnoty z tymi ludźmi, którzy przybyli na koncert i tak pięknie potrafią się wzruszać. I mam dziwną pewność, że tę moją radość podzielają również inni uczestnicy koncertu, czując dokładnie to samo. Że jesteśmy RAZEM! I dlatego czasem warto uciekać od polityki, gdzie macherzy polityczni wyłącznie nas dzielą…

W minionym tygodniu uciekłem od polityki (nawet w moim lesie mnie dopada, bo mam coraz większe grono znajomych, którzy chcą ze mną przedyskutować polityczne ,,co nieco”) aż do Ciechocinka - na XIV festiwal opery i operetki. Już pierwszy piątkowy wieczór w koncertowej muszli w słynnym Parku Zdrojowym wzbudził gorące emocje licznie zgromadzonej widowni. Nikt tutaj nie dyskutował o polityce, mimo pogłoski o samobójstwie Leppera. Wszyscy czekaliśmy na dobrą muzykę. W pierwszym rzędzie dumnie wypinali klatę posłowie PSL-u z Kalinowskim na czele (objął nad festiwalem patronat). Wszyscy z żonami. Szczególnie dobrze prezentował się poseł Grzeszczak w sweterku od Kononowicza. Jak znalazł, by wyglądać elegancko na koncercie. Widać, że chłopski PSL chce pokazać swoją troskę o polską kulturę. Słowo wstępne należało do jubilata (40 lat pracy scenicznej!) Kazimierza Kowalskiego, artysty Teatru Wielkiego w Łodzi, człowieka, który ciechociński festiwal ,,wymyślił”. Opera Hrabina,  grana przez artystów na powietrzu, okazała się idealnym spektaklem na otwarcie. Kolejne wieczory, w tym operetkowy benefis jubilata oraz opery w teatrze letnim, były równie wyborne. Polityka z każdym dniem stawała się coraz mniejsza, mniej istotna, nieważna…Nawet nie przypuszczacie jaka to radość dla człowieka, który dzień w dzień jest od niej uzależniony.

I tylko w czasie wolnym od muzyki w naszym męskim gronie powracały burzliwe polityczne dyskusje, sprowokowane min. nagłą śmiercią szefa Samoobrony (właśnie w czasie pierwszego dnia festiwalu). W grupie osób w miarę oświeconych – prawnik, lekarz, dwóch artystów, człowiek lasu oraz dwóch wykładowców wyższych uczelni - dominował pogląd, że to śmierć dosyć tajemnicza, mająca swoje drugie dno…Ho, ho! Jak widać, oszołomów patrzących władzy uważnie na ręce przybywa. A może to zbawienny wpływ muzyki, o którym pisał skrzypek Osmoliński? Że muzyka klasyczna czyni nas…lepszymi? (czytaj: mniej podatnymi na manipulacje)

Białoruskie standardy…To już wszyscy dobrze wiemy! Polska prokuratura ochoczo współpracuje z reżimowym satrapą Łukaszenką. Ach, dlaczego to mnie jakoś nie zaskakuje!?  Swój przecież zawsze docenia swojaka. Czy to aby nie dlatego tak chętnie przekazaliśmy reżimowi białoruskiego satrapy dane o kontach Białorusinów w polskich bankach?  Słyszymy, że dotyczy to co najmniej 17 osób. Ja myślę jednak, że jest ich znacznie więcej. A teraz grozi im za to 7 lat więzienia. Najgłośniejszy jest przypadek znanego opozycjonisty Alaksandra Bialackiego. Środki zebrane na koncie Bialackiego miały służyć całej opozycji na Białorusi. To dla Polski haniebna kompromitacja. I dokładnie taka sama hipotetycznie sytuacja, gdyby tak niegdyś reżim Jaruzelskiego zwrócił się do Reagana o informację dotyczącą kont Wałęsy i innych polskich opozycjonistów, a Reagan by mu ochoczo takiej informacji udzielił. Że niemożliwe? Jasne, że niemożliwe. Tylko w takim dziwnym tworze, jaki zdiełali z Polski po roku 1989 różowi i czerwoni w spółce z agenturą, możliwy jest taki brak nie tylko politycznej wyobraźni, ale przede wszystkim brak zrozumienia dla standardów demokracji. Białoruscy opozycjoniści mówią nawet o zdradzie, której dopuścili się Polacy. Wielki wstyd, ale przede wszystkim brak szacunku dla ludzi walczących z reżimem na Białorusi. To oczywiste. Tylko proszę mi powiedzieć jak rząd, w tak dużej mierze złożony z ludzi dawnej epoki (patrz choćby: wyjaśnienia rzecznika polskiego MSZ w odpowiedzi na info, iż wśród dyplomatów jest wielu byłych agentów – rzecznik podkreślił, że to absolutnie żaden problem –sic!) ma rozumieć mechanizmy demokratycznego państwa? Otóż nie tylko nie mogą, nie są po prostu w stanie.  Bo wciąż myślą starym sposobem – mają to w genach i we krwi. I dlatego właśnie różowy komuszek i agent śpioszek zawsze z ,,onych” prędzej czy później wyłazi.

Ponoć wśród wyborców aż 28% to niezdecydowani. W takim razie króciutki apel do nich.Panie i panowie niezorientowani. Przyłóżcie się trochę do tego, by wreszcie choć trochę ruszyć mózgownicą, rozejrzeć się po tym zakłamanym tuskowym świecie i pomóżcie wywalić na śmietnik historii największych od wielu lat hipokrytów i krętaczy. Takich zakłamanych drani jeszcze u sterów władzy nie było.

Winni skandalu z wyjawieniem kont znajdą oczywiście tysiące tłumaczeń. Ale przecież ta wpadka wpisuje się świetnie w całokształt tych słynnych już, na szczęście coraz częściej wykpiwanych platformerskich standardów.  Ot, białoruskie. Po prostu.  To co, czy mieli odmówić ludziom, których tak świetnie rozumieją?  Wszak sdiełali szto było nada. A zmarszczone brwi Tuska to tylko taka gra w sytuacji, gdy rozlało się zjałczałe mleko i ludzie trochę kręcą nosem, że im śmierdzi. Ależ nie martwcie się platfusowi wyborcy – Tusk z tego zrobi wyborczą śmietankę…w końcu to ponoć mistrz pijaru! A że przy tym jajcarz białoruskich standardów, no cóż. Jak się nie wstydzicie - to go wybierajcie. 

15 sierpnia! Dla wielu z nas to jedna z najważniejszych dat w historii Polski. Dat, które dodają Polakom godności i dumy. Wieloletni ciemięzca dostał straszliwego łupnia. A poza tym zatrzymaliśmy ten przerażający pochód komunizmu na Zachód. Jakaż to szkoda, że tak niewielu dziś to docenia. Mimo to zwycięstwo nad bolszewikami zwane ,,Cudem nad Wisłą” to taki moment, gdy czujemy się wyjątkowo dumni z tego, że jesteśmy Polakami. Ja jestem dumny! A Ty?

I tylko żal, że takie wielkie święto narodowe Polaków jest zawłaszczane przez polityków, których trudno zaliczyć do ludzi honoru. Widzieliście obchody tego święta w Warszawie? Ja widziałem…

Memento dla polityków: To, co zrobimy dla siebie - umiera razem z nami. To co zdołamy zrobić dla innych jest wieczne. Ilu z was to rozumie?

 

 

Niniejsze Zapiski polityczne ukazały się w ostatnich numerachWarszawskiej, Śląskiej i Lubelskiej Gazety

 

Andrzej Leja | Utwórz swoją wizytówkę http://lubczasopismo.salon24.pl/aelita/ http://p.web-album.org/95/4a/954afc94336712e0ae2645058a35612aa,4,0.jpg

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka