Pojawił się u Lisa. Nie będę wybrzydzał, że u Lisa. Bo to była ważna rozmowa. Pojawił się prawdziwy mistrz. Ktoś kogo podziwiają Polacy. I wkrótce zostanie poddany ważnemu sprawdzianowi. Mówił o Bogu, o sile ducha, o mądrości. O tym, że wierzy w zwycięstwo. Że warto ciężko i uczciwie pracować. Widać było wielki spokój na jego twarzy. Widać było, że nie kłamie. Że to, co mówi nie jest wyuczone. I on po prostu tak myśli. I nie zwraca uwagi na to jak w czasie rozmowy z Lisem trzymać dłonie. Zaciśnie je w odpowiednim momencie w pięści…
Acha, byłbym zapomniał. Przed rozmową z mistrzem u Lisa był jeszcze inny gość. Tusk się nazywał. I jakże było inaczej...