Mateusz Puszczyński Mateusz Puszczyński
28
BLOG

Szkockie Wilno 2006 : polskie Wilno 2007 - 3:0

Mateusz Puszczyński Mateusz Puszczyński Kultura Obserwuj notkę 4
Rywal prezentował żenująco niski poziom, a i tak udało nam się oddać mecz walkowerem.

Akurat podczas mojego pobytu w Wilnie, we wrześniu 2006 roku, reprezentacja Litwy rozgrywała spotkanie ze Szkocją w eliminacjach do Mistrzostw Europy. Z tego powodu do litewskiej stolicy zjechały całe zastępy panów w kraciastych sukienkach. Zdarzały się oczywiście również panie, ale stosunkowo (żeby nie powiedzieć bardzo) rzadko. Nie ma co ukrywać, że szkockie towarzystwo nie robiło najlepszego wrażenia. Zachowywali się tak, jakby Wilno było szkockim miastem a oni sami gospodarzami, a nie gośćmi. I to gospodarzami niezbyt dobrze wychowanymi i gościnnymi. W dzień praktycznie nie było ich widać, po mieście krążyły zaledwie pojedyncze grupki. Prawdopodobnie niezbyt interesowało ich piękno miasta, jego zabytki a już na pewno historia regionu i kultura jego mieszkańców. Zdecydowanie bardziej praktycznym zajęciem było odsypianie kaca w hotelu celem nabrania sił na kolejny wieczór pijackiej zabawy. Kiedy nad miastem zapadał mrok, Szkoci w olbrzymiej ilości wypełzali ze swoich dziennych kryjówek i gremialnie kierowali się do knajp i barów. A tam wlewali w siebie alkohol (podejrzewam, że w ilościach przemysłowych), wydzierali się, zaczepiali obce kobiety, czyli w ogólności robili wszystko to, co pijana grupa niezbyt zainteresowanych złożonością otaczającego ich świata samców robi pod nieobecność kobiet w miejscu oddalonym o setki kilometrów od domu. Po trzech dniach pobytu w Wilnie naprawdę cieszyliśmy się, że mecz w końcu został rozegrany i Wyspiarze powrócili do domów.

Taki był mój obraz złego kibica w litewskiej stolicy. Wczoraj oglądając telewizję przekonałem się, że wydzierający się Szkot z kuflem piwa i mętnymi oczami to wizja niemalże idylliczna. Polskich (czy ściślej warszawskich) kibiców widziałem „w akcji” jedynie w krótkiej relacji ze stadionu. Włos mi się jeży na głowie, kiedy pomyślę, że ten motłoch (mocne słowo, ale delikatniejsze niestety nie pasują) mógł przedostać się na wileńską starówkę i wyczyniać tam podobne rzeczy. Połączenie urokliwych uliczek, spacerujących po nich turystów i spokojnej, w pewien dziwny sposób uduchowionej atmosfery miasta z agresją i emocjonalną biedą polskich „kibiców” wydaje mi się przerażające.

W symbolicznej rywalizacji kibiców Szkocja – Polska mieliśmy wielkie szanse na zwycięstwo. Wystarczyło zachowywać się normalnie. A oddaliśmy mecz walkowerem.

Mam tendencję do szukania w życiu zasad ogólnych, choć nie uciekam od wiedzy szczegółowej. Dlatego interesuje mnie ewolucja, a ściślej jej mechanizmy. Widzę je wszędzie i w miarę wolnego czasu i napływu weny postaram się pokazać, że tak jest w istocie. Poza tym będę tu wrzucał inne rzeczy, niezwiązane ze wspomnianą tematyką.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura