BLOG
Podobno demokracja jest najlepszym z systemów politycznych, jakie kiedykolwiek wymyślono. Z pewnością można go jednak jeszcze ulepszyć. Oto mój pierwszy pomysł. Może będą następne. Może nie tylko moje.
Powszechnie wiadomo, że podstawą funkcjonowania każdej demokracji są wybory. A te polegają, jak sama nazwa wskazuje, na wybieraniu przez obywateli swoich przedstawicieli drogą głosowania. Przy czym zasada jest taka, że kandydaci, który otrzymają największą ilość głosów, dostępują zaszczytu reprezentowania swoich wyborców we władzach.
Te kilka truizmów tytułem wstępu było niezbędne aby wyłuszczyć mój pomysł ulepszenia demokracji. Otóż zasadza się on na zmianie sposobu głosowania (lub też jego uzupełnienie, co wydaje się rozwiązaniem lepszym) na (o) „wybór negatywny” czyli wprowadzenie anty-głosów. Tym samym skreślenie kwadracika przy nazwisku kandydata byłoby równoznaczne z faktycznym skreśleniem kandydata i zmniejszeniem jego szans na objęcie władzy.
W systemie czystym (o roboczej nazwie „negatywnej demokracji”) wygrywaliby kandydaci, którzy dostali najmniej głosów przeciw, czyli są dla przeciętnego wyborcy najmniej denerwujący i najbardziej „do przełknięcia”. W przypadku głosowania „pół na pół” zwyciężaliby ci, którzy mieli najwyższy stosunek głosów „za” do głosów „przeciw”.
Zaletą takiego systemu byłaby eliminacja ekstremizmów, (które w klasycznej demokracji mogą dochodzić do władzy poprzez tworzenie koalicji) a także osiągania najbardziej kompromisowych rozwiązań wyborczych. Wadą mogłaby być miałkość i „niewyraźność” zwycięzców, którzy mogliby być niezdolni do wykonywania odważnych ruchów politycznych.
Co o tym myślicie?