jakubowski jakubowski
1149
BLOG

Dawid Jakubowski - 11 października 1908 .Stracenie Józefa Montwi

jakubowski jakubowski Polityka Obserwuj notkę 0

Dokładnie sto lat temu na stokach Cytadeli Warszawskiej został powieszony jeden z najwybitniejszych rewolucjonistów tej doby, czołowy działacz Organizacji Bojowej PPS, urodzony w 1879 r. Józef Mirecki., znany pod pseudonimem Montwiłł.

 


 

 

 

Przywołajmy dwa niezwykłe świadectwa, będące nie jedynymi dowodami na to, że dawniej

nawet podziały wewnątrzlewicowe nie miały takiego charakteru jak obecnie.

 

Pierwsze z tych świadectw należy do Tadeusza Wieniawy Długoszowskiego, brata słynnego Bolesława, działacza PPS-Frakcji Rewolucyjnej, który jesienią 1913 r. trafił do X Pawilonu Cytadeli Warszawskiej, gdzie siedział przez sześć miesięcy w jednej celi z czołowym działaczem SDKPiL Feliksem Dzierżyńskim, z którym się zaprzyjaźnił. Rozmowy w więziennej celi zaowocowały opublikowaniem przez Długoszowskiego już w II Rzeczypospolitej „Pamiętnika więźnia” Dzierżyńskiego i swoich własnych wspomnień o nim na łamach wydawanego przez siebie legalnego pisma „Walka” w r.1925. Oto fragment, w którym Dzierżyński wspomina Montwiłła z okresu, gdy w 1908 r. siedzieli w sąsiednich celach X Pawilonu.

 

  • Feliksowi przypominają się stare dzieje.

  • Pamiętam – powiada – jak tracili Mireckiego, nie spaliśmy owej nocy aż do rana. A kiedy go prowadzili przez korytarz, wszyscy nasi, cały nasz Pawilon zaczął walić we drzwi, czym kto mógł... Nie masz pojęcia, co znaczy takie napięcie nerwowe, kiedy najmniejszy szelest sprawia po prostu ból fizyczny.

 

Mirecki siedział nade mną - na trzecim korytarzu, ja na dziewiątym. Pukaliśmy do siebie codziennie. Był zakuty na nogi. Słyszałem więc każde poruszenie jego łańcucha. Pisywaliśmy grypsy. Gdy już wiadomo było, że zostanie stracony – przysłał mi na nitce krzyżyk złoty, jaki nosił na szyi, i pisał, że daruje go na pamiątkę i jako rzecz wartościową. W przeddzień wykonania wyroku widziałem go ostatni raz, jak chodził po podwórzu. Ciężko wlekły się jego kajdany. Głowę podnosił do góry i patrzył ku niebu. Szyję miał obandażowaną. Zrobił mu się wrzód na gardle...

Wiesz pewnie, że go suchoty żarły...Wszedłem na okno i przez siatkę kiwałem mu głową i ręką, witałem go i żegnałem zarazem... Kiwał głową również i ręką posyłał znaki w kierunku okien sąsiednich, skąd towarzysze musieli robić to samo.

...Ciężka to rzecz, bracie, patrzeć, jak człowieka zwiążą niczym barana i prowadzą na ubój.

I jeszcze ciężej jest przeżywać straszne uczucie upokorzenia.

Wiedzieć, że pięścią zatkają ci usta, powrozem ścisną gardło i że musisz być świadkiem przemocy – to, bracie, przykra, ciężka rzecz....

W liście pisanym do mnie – mówi Feliks – pisał Mirecki, że czuje się spokojny, że będzie umierał z myślą o przyszłym zwycięstwie rewolucji i że śmierć jego nie pójdzie na marne.

Pisał dalej, że z wysokości szubienicy wzniesie okrzyk: „Niech żyje Polska niepodległa!”

Przed wyprowadzeniem na miejsce stracenia Mirecki musiał w kancelarii Pawilonu wysłuchać drwin szpicli z «ochrany», którzy naigrawali się z jego związanych postronkiem rąk.

  • - No i co, panie Mirecki, będziesz pan wisiał!...

  • - Teraz pan się już nie wykręcisz...

  • - Gardło pana nie boli?...

  • Mirecki milczał. Nie odpowiadał ani słowem, ani ruchem rąk. Z zaciętym uporem, z głową zwieszoną w dół, z oczami wbitymi w swoją myśl i przeznaczenie czekał, aż załatwią ceremonię przedśmiertną. Na pytanie: jaką ma ostatnią wolę, odpowiedział, że nie ma.

  • A potem zaturkotała karetka, zadzwoniły ostrogi żandarmskie – i cisza śmiertelna pokryła znowu mury więzienne.

  • Żandarmi szeregowcy opowiadali, że na egzekucje spraszano asystę. Car pozwalał swoim wiernym poddanym przyglądać się traceniu rewolucjonistów, żeby nabrali strachu przed władzą i miłości do tronu.

Mówimy z Feliksem o bohaterstwie ludzi rewolucji.

  • - Śmierć zapładnia życie – powiadam.

  • - Ale czasem mówi Feliks – śmierć jest niepotrzebna. Weź Mireckiego. Był rewolucjonistą.

  • Walczył. Powiesili go. Umarł za ideę. Pięknie, ale czy jego życie nie mogłoby dać więcej sprawie niż jego śmierć? Terror i ekspropriacje, które wy, pepesowcy stosujecie, pociągają za wiele ofiar. Dają wprawdzie duży efekt, działają na uczucie, ale straty potem są zbyt wielkie.

  • My nie strzelamy. Bomb nie rzucamy – ale idziemy wspólną drogą do uświadomienia mas.

  • To więcej warte...I to jest przyszłość--”

 

[ Tadeusz Wieniawa-Długoszowski – Z mojego pamiętnika,”Walka”, Warszawa 1925 w :Towarzysz Józef. Wspomnienia o Feliksie Dzierżyńskim, Książka i Wiedza, Warszawa 1977, s.192-193 ].

 

Przywołajmy teraz świeższe w stosunku do tragicznego wydarzenia świadectwo pisane na gorąco pióra samego Dzierżyńskiego z jego „Pamiętnika więźnia”, będącego właściwie dziennikiem jego więziennych przeżyć:

 

11 października. W nocy z 8 na 9 powieszono Montwiłła. Już 8 rozkuto go i zabrano do celi śmiertelnej ( teraz nr 29 ).

We wtorek był sąd za udział w napadzie na pociąg z Wołyńcami pod Łapami. On sam nie łudził się i 7 pożegnał się z nami przez okno, gdy byliśmy na spacerze. Powieszono go o 1 w nocy.

  • Kat Jegorka jak zwykle dostał 50 rubli. Z góry anarchista K. wypukał mi, że oni «postanowili całą noc nie spać», a żandarm mówił mi, iż na samą myśl, że kogoś mają powiesić, «dreszcz przechodzi i zasnąć nie można, obraca się człowiek z boku na bok». Ostatnie słowa Montwiłła na szafocie były: «Niech żyje niepodległa Polska».”

  • [ Feliks Dzierżyński – Pamiętnik więźnia, „Przegląd Socjaldemokratyczny” 1909 r. w:

  • Pamiętnik X Pawilonu. Zebrali i do druku przygotowali Aleksander Kozłowski, Henryk J.Mościcki, Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, Wyd.I, Warszawa 1958, s.347].

  •  

 


Feliks Dzierżyński

 

 

 

Poszczególne odcinki "Pamiętnika Więźnia" wynoszone z więzienia przez towarzyszy, zostały opublikowane na łamach "Przeglądu Socjaldemokratycznego". Realistyczny zapis przeżyć i myśli uwięzionych, odwołujący się do psychologii, zawierał także przestrogi przeciwko prymitywnej zemście na katach, jako degradującej dusze owych "mścicieli" do poziomu ich wrogów.

Charakterystyczne, że w późniejszych sowieckich i peerelowskich wydaniach tej pracy pomijano następujący fragment: "I iluż jest takich zdrajców, iluż ci, którzy uświęcali mord jako ideę, wiodącą do szczęścia ludu, doprowadzili do hańby tak strasznej, do takiego nieszczęścia duszy ludzkiej. Któż winien? Nie winię tych, którzy uświęcają mord ideowy, tak samo jak tych katów i morderców, którzy piszą prawa i piszą wyroki. Całe społeczeństwo nosi w sobie jeszcze kult mordu - obłęd walki powszechnej. I robotnicy nasi, ci, którzy dziś cierpią i najwięcej ofiar składają - i w nich żyje ten sam obłęd i nie żyć nie może.

 

Prawa panujące, militaryzm - żyją, bo mają oddźwięk w duszach ludu i same jeszcze silniej rozwijają w ludzie uczucia, które podsycają mord. I oto przyszła kara okropna - ta siła i te prawa nie tylko zwróciły się przeciw ludowi, lecz lud to odczuł, zrozumiał. I żyją w nim te uczucia i instynkty żądne mordu, zemsty, uczucia żywe, podsycane wciąż mordami rządowymi i ostatnią wojną [rosyjsko-japońską], ideowymi napadami i mordami «fraków» [działaczy PPS-Frakcji] i bandyckim rozbestwianiem wyrzutków społeczeństwa lub zrozpaczonych głodem robotników bezrobotnych.

 

Gdzież wyjście? Wyjście w idei życia harmonijnego, życia pełnego, obejmującego całe społeczeństwo, całą ludzkość - w idei solidarności i miłości, wstrętu do mordów. Idea ta już przychodzi, już lud otwarte serce ma dla niej; czas już przyszedł. Trzeba skupić szeregi apostołów tej miłości i nieść wysoko jej sztandar, by lud go dojrzał i poszedł za nim, trzeba zwalczać samą ideę mordu, tak samo jak mordy rządu. I to jest dziś najpilniejsze zadanie Socjaldemokracji, zadanie tej garstki tu w kraju, która się zachowa. Socjalizm powinien przestać być wyrozumowanym ujęciem przyszłości, stać się winien pochodnią, która zapalać będzie w sercach ludzkich wiarę i energię niezwalczoną, budzić wstręt do mordów. Dziś nie ma wstrętu do mordów, jest tylko strach, strach paniczny, by nie zostać samemu zamordowanym, i żądza, by wróg był zamordowany. I namnożyło się zdrajców, którzy towarzyszy swych, własnych braci, na stryczek posyłają, którzy wyszukują i wskazują siepaczom tych wszystkich, co razem z nimi byli w szeregach. I namnożyło się morderców, którzy jako żołnierze mordują, bo mordować muszą, by ich nie zamordowano.

 

Opowiadali mi ludzie kompetentni i wiarogodni o organizacji jednej z większych, większego miasta, gdzie wszyscy członkowie komitetu i zarządów dzielnicowych podejrzewali się nawzajem, że są prowokatorami, nie ufali sobie. Jeszcze jedna wsypa, a organizacja się rozpadnie. Cóż robić? Garstka mała, lecz silna ideą swą skupi masy koło siebie, da im to, czego im brak, co ożywi je i natchnie nową nadzieją i rozproszy tę straszną atmosferę nieufności i żądzę krwawej pomsty, która się mści na ludzie samym. A mordercy wymordują się nawzajem i nie stworzą ładu, nie wtłoczą życia w stare ramy, a krew niewinnych i głód, i cierpienie mas ludowych - płacz dzieci i rozpacz matek - te ofiary, które lud złożyć musi, by pokonać wroga w swoim własnym sercu i by zwyciężyć - nie pójdą na marne". (F.Dzierżyński - Z pamiętnika więźnia, Przegląd Socjaldemokratyczny 1909, s.476 cyt. wg Pamiętnik X Pawilonu, Wydawnictwo MON, Warszawa 1958, s.307-308).

 

 

jakubowski
O mnie jakubowski

Ktoś nazwał mój blog: "Dawid Jakubowski - o komunizmie, ale nie tylko" i to byłaby najwłaściwsza definicja. Jestem rewolucyjnym demokratą, który czuje, mówi i myśli po polsku. Boli mnie to co dzieje się ze świadomością społeczną, co dzieje się z moim krajem. Jednocześnie mam poglądy internacjonalistyczne na zasadzie równości nie zaś podległości. Chcę by dla każdego czytelnika tego bloga jedno stało się wreszcie jasne. Jestem przeciwnikiem wszelkich zdegenerowanych totalitarnych organizmów państwowych i nie zamierzam bronić ani żadnej instytucji ani większości aktorów procesów dziejowych, bo gdy krew się leje,ponoszą za to winę obie strony-jednak jednostkom które powstrzymują te procesy, niezależnie od tego jak niewielu ludzi o tym wie i jak ponurą sławę niesłusznie przypisuje im większość, należy się cześć. Moim celem jest pokazywanie prawdy o człowieku-niekiedy optymistycznej, w innych przypadkach niezwykle przygnębiającej. Jestem wrażliwym człowiekiem który bez niczyich rad odkrył w sobie potrzebę działania razem z konsekwentnymi marksistami. Jestem historykiem analizującym dokładnie związki przyczynowo-skutkowe, autorem opublikowanej monografii Juliana Marchlewskiego.Wbrew temu co niektórzy myślą jestem całkowicie pozbawiony cech indoktrynera.[video:http://www.narod.tv/?vid=71660]  [video:http://video.google.pl/videoplay?docid=-4097157661877160660&ei=XN8fSbnFKaf22QKDuM39Bg&q=nazarewicz]WYWIAD Z PROF.RYSZARDEM NAZAREWICZEM WYBITNYM POLSKIM HISTORYKIEM I WETERANEM AL 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka