satrapa satrapa
60
BLOG

Pokonać Łukaszenkę w wirtualu, to pokonać go w realu

satrapa satrapa Polityka Obserwuj notkę 0

Od początku konfliktu granicznego polscy decydenci wykazują zbyt mało wiedzy, odwagi i wizjonerstwa, by sięgnąć odważnie po nowoczesne metody propagandy realizowanej w mediach społecznościowych i ogólnie przestrzeni wirtualnej. Za jej pomocą można celnie uderzyć białoruskiego dyktatora i przejść do ofensywy informacyjnej, docierając z przekazem do obywateli Białorusi. W tym celu powinniśmy użyć m.in.  mediów społecznościowych, oraz wykorzystać diasporę białoruską w Polsce. 

Gra Łukaszenki wobec własnego społeczeństwa oparta jest na niewiedzy. Starsi ludzie, żyjący w tym państwie reprezentują mentalność sowiecką z całym dobrodziejstwem inwentarza i pakietem przydatnych stereotypów: czyli o wrogim zachodzie, żydowskim USA, polskich panach i polskich 'prostytutkach" na usługach USA.

Obecna propaganda łukaszenkowska o brutalnym wypychaniu migrantów, przez okrutnych "polskich panów" trafia w tej grupie na podatny grunt, podobnie jak poczucie zagrożenia, i posiadania wrogów. Łukaszenka zdaje sobie jednak sprawę, że poparcie w społeczeństwie białoruskim mu mocno topnieje. Wśród młodych ludzi, którzy byli głównym paliwem niedawnych rozruchów, przaśny dyktator nazywany jest 'karaluchem". Młodzi albo byli w Polsce, albo znają kogoś kto był, i wiedzą, że opowieść o "polskich panach" nie ma racji bytu. Znają różnicę w poziomie życia, znają podejście samych Polaków, uważanych na wschodzie za ludzi bardzo grzecznych, wręcz spolegliwych, znają modus operandi służb polskich i potrafią je porównać z metodami działania milicji białoruskiej. Krótko mówiąc - oni już wojenno-ojczyźnianej propagandy nie kupują. Dla nich Łukaszenka to anachroniczny, zbankrutowany politycznie yeti - dyktator, który powinien przeminąć jak najszybciej. 

Białorusini w Polsce, zwłaszcza ci, którym się powiodło - już wybrali. Chcą kierunku europejskiego, i to w oparciu o nas, bo w nas widzą zarówno bliskość kulturową, jak i atrakcyjną odmienność wynikającą z obecności w cywilizacji łacińskiej, europejskiej, z nowoczesności i dobrobytu, który dla nich prezentujemy.

Dlatego polscy decydenci powinni zrobić wszystko, by wykorzystać diasporę białoruską w Polsce. Lewarować ich na wszelkie możliwe sposoby, podejmować, spotykać się, pielęgnować i zachęcać - tworzyć wydarzenia: zachęcać do robienia filmów do rodaków, do dokumentowania islamskich koczowisk w Mińsku, krótko mówiąc do robienia rozgłosu. Budować z nimi więź, akcentując konieczność "dla waszego i naszego dobra" wysiodłania prymitywnego kołchoźnika. Mógłby być to przyczynek nawet do sygnałów o możliwej przyszłej federacji równych państw - jak powinno było się to stać, w unii dwóch, czy nawet trzech narodów. 

Co jednak ważniejsze - na teraz. Takie akcje w przestrzeni wirtualnej w końcu zaczną rezonować i po drugiej stronie granicy. Zrobi się głośno, zrobi się ferment. Kontrpropaganda będzie wpływać w końcu na tamto społeczeństwo, nawet i na żołnierzy na granicy. Iluż z nich zdaje sobie sprawę z bandyckich metod, jakimi z rozkazu działają? Czy wszyscy akceptują pobicia, pchanie na druty zaszczutych ludzi?

Na razie próbują nas łamać strachem. Pozorowanym strzelaniem i wyzywaniem od polskich suk, które oni ubiją. A dlaczego nie zacząć łamać ich? Nie koniecznie strachem, a... wstydem... Dlaczego jeszcze na granicy nie postawiono szczekaczek, które by po rosyjsku zwracały się do tamtejszych żołnierzy i mówiły im, że uczestniczą w działaniach zbrodniczych, że służą dyktatorowi, który sfałszował wybory, że Polska oferuje im przyjaźń i sojusz, że tysiące Białorusinów znalazło w Polsce nowy dom? Tak należy łamać przeciwnika - karalucha (karaczana) jak mówią na wschodzie. A więc hasztag #razempogonmykaraczana - na początek.

Nasi decydenci powinni przestać być sztywni. Prowadzimy właśnie wojnę hybrydową. W niej to jeden wpis na facebooku, jeden obrazek, może być więcej wart niż 1000 żołnierzy.

satrapa
O mnie satrapa

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka