Dorota Arciszewska-Mielewczyk Dorota Arciszewska-Mielewczyk
96
BLOG

Centrum Przeciw Wypędzeniom filią muzeum II wojny światowej w Gd

Dorota Arciszewska-Mielewczyk Dorota Arciszewska-Mielewczyk Polityka Obserwuj notkę 11

Tworzeniu Muzeum II wojny światowej od początku towarzyszy atmosfera kontrowersji, żeby nie powiedzieć skandalu. Zaczęło się od działań ministra Sławomira Nowaka, który postanowił na dyrektora muzeum wylansować swojego „teczkowego”, który otwarcie się chwalił że na historii się nie zna i się nią nie interesuje. 

Z tej kuriozalnej decyzji rząd się na szczęście wycofał powierzając tworzenie muzeum historykom. Niestety historycy owi (konkretnie: Paweł Machcewicz i Piotr Krajewski) najwyraźniej zupełnie nie pojmują po co Polsce takie muzeum. Opisane ostatnio przez prasę koncepcje muzeum mówią o jakimś ogólnym, uniwersalistycznym przesłaniu. Na łamach „Rzeczypospolitej” przeczytałam co autorzy mieli na myśli mówiąc o owym uniwersalistycznym przesłaniu: nie zamierzają tworzyć muzeum „martyrologii narodu polskiego” tudzież „chwały polskiego oręża”. Zamierzają przedstawić wojnę jako tragedię zwykłych ludzi, Polaków, ale również Niemców czy też Rosjan. 

Oczywiście trudno ostatecznie przesądzać na podstawie lektury wyrywków koncepcji i kilku wypowiedzi, ale rysująca się koncepcja muzeum jest co najmniej niepokojąca. Jest to bowiem tylko jeden z aspektów wojny. Jego generalizacja i ustawienie w postaci głównego pryzmatu przez jaki patrzymy na lata 1939-1945 prowadzi do następującego wniosku: Niemcy czy też Rosjanie byli takimi samymi ofiarami wojny jak Polacy. Tymczasem oczywiście, wojna powodowała cierpienia i śmierć wielu niewinnych Niemców czy Rosjan – ale Niemcy i ZSRR jako państwa stały po stronie agresorów a Polska po stronie ofiar.  

Jak nie trudno się domyśleć na przykład Niemcy zdecydowanie akcentują aspekt owych indywidualnych cierpień i starają się przykryć aspekt odpowiedzialności ich państwa i narodu za wojnę. Czymże innym jest na przykład Centrum Przeciw Wypędzeniom (czy jak to się aktualnie oficjalnie nazywa), ulubiony projekt Eriki Steinbach. Tymczasem w koncepcji muzeum II wojny światowej czytamy: „odpowiedni dobór materiałów ilustrujących zjawiska występujące w skali szerszej, np. […], wysiedlenia ludności polskiej z Gdyni, ucieczka i wysiedlenia Niemców w 1945 r. jako przykłady przymusowych migracji ludności”. Pod taką koncepcją „uniwersalistycznego” problemu, którego „ofiarami” byli zarówno Polacy jak i Niemcy Erika Steinbach mogłaby się podpisać obiema rękami. Po co dublować wystawy, może od razu Centrum Przeciw Wypędzeniom zrobimy filią polskiego muzeum II wojny światowej? 

Jeżeli wydajemy pieniądze polskiego podatnika na muzeum II wojny światowej to po to, żeby promować spojrzenie na wojnę z polskiej perspektywy. Ukazywać w szerszym kontekście właśnie martyrologię polskiego narodu i chwałę polskiego oręża, będące najwyraźniej dla twórców muzeum obiektem ironii. 

Muzeum nijakie, koncentrujące się na sprawach niespornych, nie realizujące polskich potrzeb w zakresie polityki historycznej – jest Polsce po prostu niepotrzebne.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka