O głośnym ostatnio procesie pisać na razie nie będę, zwłaszcza że został już dobrze scharakteryzowany przez wiceprezesa Powiernictwa.
Chciałabym natomiast zwrócić Państwa uwagę na sprawę, która przeszła dość niezauważona a jest naprawdę ważna. Otóż prezes IPN Janusz Kurtyka wystosował do wójtów list, w którym prosi o dopilnowanie aby w miejscach upamiętniających niemieckie zbrodnie w Polsce w czasach II wojny światowej było jasno napisane, że były to zbrodnie niemieckie.
Częścią polityki historycznej prowadzonej przez Niemcy jest rozmywanie odpowiedzialności tego państwa i narodu poprzez przypisywanie zbrodni bliżej nieokreślonym narodowościowo „hitlerowcom” lub „nazistom” natomiast przesuwanie Niemców jako takich do kategorii ofiar (na przykład „wypędzeń”).
O ile można takie podejście zrozumieć z punktu widzenia niemieckiego interesu narodowego, to zupełnie nie widzę dlaczego my, Polacy, powinniśmy w tym dziele pomagać. Niedawno udało się dopisać przymiotnik „niemiecki” do oficjalnej nazwy obozu w Auschwitz-Birkenau i tym tropem powinniśmy konsekwentnie podążać w odniesieniu do wszystkich nazw, pomników, tablic itp. upamiętniających niemieckie zbrodnie w Polsce.
Bardzo dobrze że taki list wreszcie powstał i można tylko żywić nadzieję że władze samorządowe wezmą go sobie do serca. Bo jeżeli dopuścimy do powszechnej świadomości że to nie Niemcy tylko jacyś „naziści” dokonywali zbrodni, następnym krokiem będzie wniosek że skoro robili to w Polsce, najwyraźniej ci „naziści” byli polscy.
