Brygadzista Brygadzista
57
BLOG

Jaka Polska, Fauntleroya czy Madonny?

Brygadzista Brygadzista Polityka Obserwuj notkę 19

W 89. rocznicę bitwy warszawskiej należy przypomnieć o wielkich zasługach amerykańskich ochotników dla ocalenia niepodległości Polski i powstrzymania bolszewickiej ekspansji na Zachód Europy. Jeden z bohaterskich ochotników – Cederic Fauntleroy, jako dowódca lotnictwa 6. Armii skutecznie powstrzymywał atak wojsk Budionnego na Lwów uniemożliwiając im marsz na Warszawę i udział w decydującej bitwie.

 

Ideą tych ludzi było spłacenie długu honorowego wobec Polaków walczących w wojnie o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Teraz to my Polacy mamy niespłacony dług honorowy – o Kościuszce, Pułaskim młodzi Amerykanie uczą się w szkołach, ich imieniem nazywane są ulice. W Polsce wiedza o bohaterach Eskadry im. Kościuszki jest znikoma. Więcej w mojej wczesniejszej notce: „Zapomniani bohaterowie narodowi”.

 

Dziś w powszechnym obiegu zamiast przypominania zasług bohaterów dominują jednak inne tematy. W związku z polskim koncertem, nachalnie promowanej przez media, niejakiej Madonny, „królowej popu”, przypadającym w katolickie święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, przytaczam słowa abpa Życińskiego z książki pt. Bóg postmodernistów, które pozwalają spojrzeć na takie wydarzenie trochę z większego dystansu:

 

„Puste miejsce po zdetronizowanych absolutach najłatwiej wypełnić, podnosząc do rangi absolutu wartości, które mają przygodny i ograniczony charakter. Kult bożków znany starożytnym pojawia się, jako kulturowe wyzwanie epoki deklarującej śmierć Boga, człowieka i sensu. W nowych formach mentalności plemiennej zaczynają funkcjonować nowe fetysze, których obecność nie pozwala już odnosić do człowieka dumnego animal rationale. Politeizm przychodzi znowu, jako abstrakcyjna propozycja ożywienia świata, z którego zniknęły absoluty”

 

Bardzo trafne wytłumaczenie przyczyn popularności przypadkowej i pozbawionej talentu osoby. W kontekście tych słów Madonna to nie tylko skandalistka, która na obrazie uczuć religijnych buduje popularność i zarabia pieniądze. To współczesna bogini histerycznej masy warunkowanej przez media w duchu postmodernistycznym, osieroconej niedawno przez Michaela Jacksona.

 

Żyjemy w świecie, w którym wszystko jest względne. Rolę nowych świętych pełnią Madonna i Doda, a za intelektualistów i autorytety uchodzą ludzie pokroju Kuby Wojewódzkiego. Wszystko się obraca wokół doraźnej przyjemności, rozrywki, konsumowania na kredyt, schlebiania gustom miernot w mediach, polityce i kulturze.

 

Wyrzeczenia w imię wyższych wartości, odpowiedzialność, oszczędność, nie są nie tylko cenione, ale ośmieszane. Skutki takiego pozornie niegroźnego błazeństwa są jak najbardziej poważne – gwałtowny spadek liczby urodzin dzieci, starzenie się społeczeństwa, załamanie gospodarki i w efekcie upadek cywilizacji. Zjawiska dominujące we współczesnej kulturze przewidział i opisał na początku XX w. Oswald Spengler. Jeśli teraźniejszość potwierdza trafność spostrzeżeń Spenglera to oznacza to, że zjawiska społeczno-obyczajowe, które są tak powszechne, modne i uchodzą za postępowe, europejskie prowadzą nas prosto do upadku.

  

„Mistrz Zbigniewa Herberta, Henryk Elzenberg, w zapiskach z okresu stalinizmu podkreślał, że życie ludzkie warte jest życia, jeśli istnieją wartości, za które gotowi bylibyśmy zapłacić cenę życia. Sugerował on także, by wielkości ludzkiego życia nie traktować, jako funkcji zaliczonych doznań, lecz jako następstwo rezygnowania z pewnych wartości w imię akceptacji innych, wyższych wartości. Jest zrozumiałe, że podobna aksjologia i antropologia jaskrawo kontrastuje z ludyczno-happeningowym podejściem do życia, któremu bliższe są kategorie beztroskiego pikniku niż altruistycznych wyrzeczeń. Środowiskowa popularność pewnych postaw nie przesadza jednak o ich obiektywnej wartości.”

 

Zastanawiam się tylko, czy to, co się dzisiaj dzieje w kulturze, polityce, obyczajowości, i postępuje z dnia na dzień coraz szybciej, można jakoś jeszcze zawrócić. Przestać promować to, co puste, małe i bezwartościowe, a na piedestał postawić ludzi takich, jak Fauntleroy. Czy też tak, jak twierdził Spengler jest to nieuchronny w życiu każdej cywilizacji etap obumierania?

 

I czy my, powszechnie deklarujący się jako ludzie wierzący, Polacy zamiast poddawać się tej medialnej obróbce i przymusowej europeizacji nie powinniśmy wziąć spraw w swoje ręce i spróbować zmienić Europę? Na dobry początek w budowie Polski celebrującej Fauntelroya proponuję wymianę elit polityczno-intelektualnych.   

 

 

 

 

 

 

Brygadzista
O mnie Brygadzista

"Nie napotykające sprzeciwu absurdy dnia dzisiejszego stają się akceptowanymi sloganami jutra" Ayn Rand "Przekora jest intelektualnym instynktem samozachowawczym." Stefan Kisielewski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka