Brygadzista Brygadzista
180
BLOG

Gombrowicz, Dmowski a sprawa polska

Brygadzista Brygadzista Polityka Obserwuj notkę 3

 

Czytając ostatnio zbiór wywiadów ze Zbigniewem Herbertem „Herbert nieznany. Rozmowy.” trafiłem na bardzo ciekawy fragment dotyczący biografii Gombrowicza:

„Natomiast mało kto wie, na przykład, że Gombrowicz istotnie zgłosił się do konsulatu, żeby zaciągnąć się do wojska w trzydziestym dziewiątym roku. To znaczy, z ojczyzny można szydzić, bo jest szyderstwem, co on wypisywał, i to jest bardzo zdrowe szyderstwo – a jednocześnie można tylko tu się czuć jak w swoim kraju.”

Przypomniały mi się starania byłego już MEN-a, Romana Giertycha o wyrugowanie „Trans-Atlantyku” z kanonu lektur szkolnych. Co za ironia, że ideowy spadkobierca myśli Romana Dmowskiego nie dostrzegł zasadniczych podobieństw w podejściu Dmowskiego i Gombrowicza do polskości, a szczególnie do polskiej tradycji romantycznej.

„Synczyzna” u Gombrowicza i „nowoczesność” u Dmowskiego to przecież taka sama próba zdefiniowania polskości w nowy, lepszy sposób. Ostra krytyka polskich wad narodowych, w mojej opinii, miała na celu nie ośmieszenie Polaków, jak to często rozumiano, ale pozytywną zmianę sposobu myślenia i była wyrazem patriotyzmu.

Jak pisał Roman Dmowski w „Myślach nowoczesnego Polaka”:

„Nasza moralność narodowa, przy pewnym jałowym sentymentalizmie, dziś polega przeważnie na braku zupełnym czynnej miłości ojczyzny, a poglądy polityczne naszego oświeconego ogółu tym są niezwykłe, tym się różnią od polityki innych narodów, że brak im podstawy wszelkiej zdrowej polityki, mianowicie – narodowego instynktu samozachowawczego. Jesteśmy narodem z wypaczonym sposobem myślenia. (…)

Lubimy spokój, bierność; boimy się jakiejkolwiek walki, z upodobaniem spoczywamy bez ruchu lub kołyszemy się na unoszącej nas fali, a tam, gdzie dobro ogólne czy nawet nasze osobiste wymaga od nas śmielszego czynu, cofamy się przed nim i, nie mając odwagi przyznać się do swego lenistwa  lub niedołęstwa, wolimy uspokajać swe sumienie, okłamując siebie i innych, że czyn jest niemożliwy lub że przyniósłby szkodę.”

 Dla porównania przytaczam fragment przedmowy Gombrowicza do „Trans-Atlantyku”:

„Przyjaciele: bardzo skapcanieliśmy ostatnio pod względem duchowym. Gdzie te czasy, kiedy miewaliśmy ostre, podniecające sny… kiedy Duch, we śnie ucieleśniony przemawiał z góry ze śmiałością i bezwzględnością siły torującej drogę i ukazującej nowe perspektywy? Dziś – rozpaczliwie potulny, nieźle nawet zbity – wlecze się w ogonie zdarzeń. A jednak nigdy polot, rozmach, nigdy maksymalne natężenie rozumu i intuicji nie były bardziej naglącą koniecznością – gdyż przeszłość okazuje się całkowicie niedostateczna, zbyt ciasna i słaba, w obliczu przyśpieszonej, gwałtownie twórczej, rozpierającej dotychczasowe normy teraźniejszości. (…)

Naród nie tylko was paraliżował, lecz ponadto zmuszał, abyście ten paraliż akceptowali jako skarb najwyższy, i rzucał was na kolana przed tym właśnie, co was osłabiało i paczyło. Polacy! Polacy! Musicie kochać własny niedorozwój – oto klęska. (…)

Jeżeli w Trans-Atlantyku daje się słyszeć pewien niedopuszczalny dotąd ton w stosunku do Polski – niechęć, lęk, szyderstwo, wstyd – to dlatego, że utwór pragnie bronić Polaków przed Polską… wyzwolić Polaka z Polski… sprawić, aby Polak nie poddawał się biernie swojej polskości, ale właśnie potraktował ją z góry. (…)

Ale niech nikt mi nie zarzuca braku patriotyzmu – jeśli pod tym słowem rozumieć będziemy nie sama tylko miłość obecnej, chwilowej Ojczyzny, ale miłość tych wszystkich ojczyzn, jakie w nas potencjalnie tkwią i jakie zdolni jesteśmy z siebie wydać, my, Polacy. „

W związku z powyższym nasuwają mi się dwie refleksje. Pierwsza to upadek polskiej myśli narodowej uosabiany przypadkiem Romana Giertycha, któremu bliższy jest „jałowy sentymentalizm” Sienkiewicza od ozdrowieńczego krytycyzmu Gombrowicza. Ale to chyba już przeszłość, którą nie warto się zajmować.

Druga refleksja to obecny stan polskiej duszy. Mimo rozbiorów, mimo klęski września, powstania warszawskiego romantyczny sposób myślenia zdaje się nadal dominować w życiu publicznym. Wygląda na to, że żadne wnioski nie zostały wyciągnięte z polskiej historii. Zamiast silnego, ograniczonego państwa, nieskrępowanej przedsiębiorczości i szybkiego rozwoju gospodarczego, potężnej armii i doskonałego uzbrojenia mamy rozrost biurokracji, papierowe sojusze (takie same jak w 1939 r.), doskonałe samopoczucie i naiwną wiarę w koniec epoki wojen w historii Europy. Symboliczny jest fakt, że pierwszym wielkim muzeum w wolnej Polsce będącym wyrazem polityki historycznej jest Muzeum Powstania Warszawskiego, krwawej i wyniszczającej naród katastrofy, a nie Muzeum Solidarności, pokojowego ruchu, który zakończył się wielkim sukcesem w postaci rozpadu całego bloku sowieckiego. Niestety chyba wciąż brak nam męskiego opanowanego realizmu, o którym pisali Dmowski i Kisielewski.

Minęło ponad sto lat od pierwszego wydania „Myśli nowoczesnego Polaka”, a wiele z ocen i poglądów Dmowskiego zawartych w tej książce jest wciąż bardzo aktualnych i niestety mało znanych:

„Naród nasz pod względem siły materialnej, pod względem liczebności i bogactwa, daleko pozostał poza tymi ludami, które postanawiają dziś głównie o losach świata, i podniesienie materialnych zasobów jest jednym z pilniejszych i donioślejszych zadań naszego bytu.(…)

O tym, żeby kształcić odwagę do życia samodzielnego, energię, rzutkość, inicjatywę, żeby wyrabiać ludzi uczciwie umiejących brać z życia, co im się należy, a nie czekających, aż im będzie dane, o tym w wychowaniu naszym mowy jeszcze nie ma. O ile kształcimy jakieś cnoty w młodzieży to nie takie, które dadzą im realna wartość jako ludziom dojrzałym, ale które służą tylko do prezentowania się dobrze, w naszym, naturalnie, rozumieniu.(…)

Niewielu jest ludzi mających uzdatnienie na działaczy politycznych, ale każdy ma obowiązek być czynnym obywatelem, znającym stan spraw politycznych swego kraju i wpływającym na ich bieg w miarę sił swoich. I wszyscy są za bieg tych spraw odpowiedzialni.”

Życzyłbym sobie, aby w polskich szkołach uczniowie czytali zarówno książki Dmowskiego jak i Gombrowicza, a „prawdziwi Polacy” tacy jak Roman Giertych trzymali się z dala od wychowywania polskiej młodzieży.

Koniec i bomba, a kto Giertych ten… !

 

Brygadzista
O mnie Brygadzista

"Nie napotykające sprzeciwu absurdy dnia dzisiejszego stają się akceptowanymi sloganami jutra" Ayn Rand "Przekora jest intelektualnym instynktem samozachowawczym." Stefan Kisielewski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka