Arkadiusz Robaczewski Arkadiusz Robaczewski
44
BLOG

Nieobecni II. Zmora zaciemnienia.

Arkadiusz Robaczewski Arkadiusz Robaczewski Polityka Obserwuj notkę 0

Jak wyglądałaby by dzisiaj Polska, nasza mentalność, sposób patrzenia na rzeczywistość, gdyby ludzie tacy jak Roman Dmowski byli obecni w świadomości społecznej, a ich myśl i czyn ożywiały krwiobieg społeczny?

To samo pytanie stawiam wokół jeszcze jednego z szeregu nieobecnych - Stanisława Piaseckiego. Któż dziś o nim, poza wąskim środowiskiem ideowych spadkobierców Stronnictwa Narodowego i poza kilkoma historykami literatury i kultury pamięta?

Nie zasłużył na niepamięć.

12 czerwca 1941 Niemcy zabili go w Palmirach, a miał wówczas 41 lat. Miał także za sobą bogaty dorobek i piękne życie człowieka, który nigdy się nie poddał i zawsze patrzyła dalej niż koniec dnia, dalej niż dzień jutrzejszy - ten sposób patrzenia dzięki swej twórczości i pracy redakcyjnej przekazywał innym ludziom wokół niego skupionym i czytelnikom wydawanego przez siebie "Prosto z mostu".

 Po wybuchu wojny szybko otrząsnął się z wrześniowej porażki i rozpoczął pracę nie do przecenienia - nad zachowaniem tożsamości Narodu. Już jesienią 1939 roku został szefem propagandy konspiracyjnego Stronnictwa Narodowego - tej, tak, tak - największej przed wojną partii politycznej.

Analizował przyczyny klęski. Piętnował sanacyjnych polityków i ich praktykę działania społecznego. Jego zdaniem sanacja nie posiadała programu na Polskę; jedynym działaniem jej przedstawicieli było ściganie politycznych przeciwników, zwalczanie wszelkiej krytyki, płynące z jakiejś niezrozumiałej pychy przekonanie o słuszności swych racji i monopolu na miłość do Ojczyzny.

 Pisał o sanacyjnych politykach wydawanym przez siebie w czasie okupacji piśmie "Walka": "(...) wszelka krytyka - szantażowano - byłaby patriotycznym przestępstwem i kończyła się za kratami więzienia lub w Berezie." (z czymś się to Państwu kojarzy?)

Był wielkim orędownikiem konieczności pracy nad sobą - zwalczania wad i rozwijania cech dobrych, które klęska wrześniowa i okupacja odkryły w Polakach. Mówiła o sile narodowego charakteru, o patrzeniu w dal i męstwie.

Obu okupantów - niemieckiego i sowieckiego traktował jednakowo. Ciekawe, jak reagowałby na "sojusze taktyczne" zawierane w trakcie trwania wojny ze Stalinem?

Pisał: "Sowiety są takim samym wrogiem Polski jak Niemcy - Niemcy są takim samym wrogiem Polski jak Sowiety. Spośród tych dwóch naszych wrogów nie możemy wybierać, który lepszy, a który gorszy. (...). Kto tego nie rozumie, ten w ogóle nic nie rozumie, a w takim wypadku po prostu zdradza sprawę polską. (...) Nie istnieje dla nas dylemat: "z Niemcami przeciw Rosji" czy z "Rosją przeciw Niemcom", bo wiemy, że wart Pac pałaca, a pałac Paca.

Był przeciwnikiem jakiejkolwiek współpracy ze Związkiem Radzieckim, wiedział bowiem, czym się kończy współpraca z tymi, dla których zbrodnia jest metodą działania, a cel produktem chorej ideologii.

Gdy został po śledztwie na Szucha uwięziony na Pawiaku, mimo tortur, którym był poddany i pewności bliskiej śmierci - pracował. Prowadził swą pracę redaktora do końca - przekazywał grypsy z tekstami i poleceniami dotyczącymi redagowania "Walki" i funkcjonowania Wydziału Propagandy SN.

Wojciech Wasiutyński mówił o Piaseckim: "był to najodważniejszy człowiek, jakiego znałem".

Pozostaje pytanie do tych, którzy decydują o kim uczy się na uniwersytetach studenów historii, polonistyki, innych humanistycznych kierunków, tych studenów, którzy potem idą do szkół, uczą młodzież - czy robią dość, by takie postaci były obecne? By ich wysiłek był owocny, by ich dorobek przekazywany i ubogacany?

Jeśli nie robią dość, to działania zaniechania podobne są do kuli wystrzelonej z broni żołnierza plutonu egzekucyjnego w Palmirach 12 czerwa 1941. 

 

arob@hot.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka