Łukasz Namysłowski Łukasz Namysłowski
76
BLOG

Wyobrażenia, czyli jak to „jest” z nasza duchowością i innymi rz

Łukasz Namysłowski Łukasz Namysłowski Kultura Obserwuj notkę 0

Jest poniedziałek szósta rano. Lubię wstawać rano, szczególnie w poniedziałek. To ważne dla mnie, aby cały tydzień nie był „rozlazły”.

Buddyzm jest „systemem” bardzo konkretnym. W mojej tradycji Buddyzmu Wadżrajany /znany u nas jako Buddyzm Tybetański/ istnieje bardzo konkretna „ścieżka” duchowego rozwoju /praktyki/. Rozpoczyna się ona od przyjęcia Schronienia w Trzech Klejnotach /Buddzie jako Przewodniku, Dharmie jako jego Nauce oraz Sandze – wspólnocie mnichów i mniszek/.Jest to odpowiednik chrześcijańskiego chrztu i jest to moment, w którym ktoś świadomie dołącza do danej wspólnoty.

Z przyjęciem schronienia związane jest przyjecie 5 wskazań:

1.    Nie zabijaj /żadnej czującej istoty/
2.    Nie kradnij
3.    Nie angażuj się w niewłaściwe zachowanie seksualne
4.    Nie kłam
5.    Nie używaj mowy która dzieli

/istnieje dalszych pięć, ale po przyjęciu schronienia przestrzeganie tych jest kluczowe/

Po przyjęciu Schronienia mamy dwie „opcje”. Albo pozostaniemy buddystami z faktu przyłączenia się do wspólnoty, albo rozpoczniemy nasz trening duchowy wg metod jakie pozostawił historyczny Budda Siakjamuni, a które dotarły do nas w nieprzerwanej linii przekazu /jest to kluczowy czynnik/.

Na ścieżce Wadżrajany następnie przyjmujemy ślubowanie Bodhisatwy, czyli pracy bez oglądania się na siebie na rzecz wszystkich istot. Na początku jest to bardziej życzenie, ale dzięki treningowi staje się to czymś autentycznym. Bez podstawy współczucia i miłującej dobroci nie ma praktyki Buddyjskiej, żadnej.

Następnie istnieją kolejne „etapy” praktyk, od przygotowawczych poprze bardziej zaawansowane. Kluczowy w naukach Buddy jest Nauczyciel. Jest wiele tekstów opisujących właściwości takiego Nauczyciela. Do głównych cech zalicza się: brak egoistycznych myśli, dobroć i współczucie, mądrość płynąca z studiowania i praktyki. Nauczyciela powinno się wybrać w staranny sposób, poświęcając czasem całe lata na „sprawdzanie” jego autentyczności. W oparciu o odpowiednią wiedzę /a nie własne wyobrażenia/ sprawdzamy, czy rzeczywiście temu człowiekowi zależy na naszym dobru.

Na tym zakończę ten niezwykle lapidarny opis, bo nie Buddyzm tu wykładać chcę /nie mam na to odpowiednich kwalifikacji/ ale na tej bazie chcę pokazać jak dalece można oddalić się od sedna, podążając za własnymi wyobrażeniami o duchowości.

Dziś istnieje bardzo wielu nauczycieli, którzy biorą trochę stad trochę stamtąd i tworzą jakiś nowy twór o nazwie judeo-buddyzmo-mahometanizm czy coś takiego. Nie są w stanie zaakceptować systemu jako całości, więc wybierają to co im „odpowiada” przeważnie porzucając te narzędzie, które istotnie mogą doprowadzić do rezultatów w przyszłości. Nie chce oceniać takich ludzi. Na pewno kierują się chęcią dotarcia do Prawdy, lecz nie dostrzegają potrzeby trzymania się jednolitego systemu.

Niestety brak tej konsekwencji widać także w życiu codziennym. Niemożność dokończenia swoich spraw, brak wiary we własne siły itp. Dla mnie dyscyplina praktyki buddyjskiej była niezwykle zbawienna. Przez całe życie nie potrafiłem konsekwentnie trwać przy „jednym”. Grę na ulubionym instrumencie przerywałem trzykrotnie na wiele lat/ teraz gram po raz czwarty/. Dopiero wieloletni wysiłek uświadomił mi, ze byłem wielki przegranym właśnie z powodu braku wytrwałości i konsekwencji w moich działaniach. Tak prysły moje złudzenia. Miałem szczęście.

Reasumując, jeżeli podążamy konsekwentnie raz obranym torem, pozwalając sobie na „wątpliwości” /taki ich rodzaj, który jest twórczy, a nie destrukcyjny/ na pewno osiągniemy wymarzony cel /jeżeli jest on realny do osiągnięcia/. Porzucając wyobrażenia można odkryć Prawdę, ale przeważnie jest to proces bolesny. Dostrzeżenie jednej swojej wady, przyznanie się do niej przed sobą samym i próba jej zmiany jest naprawdę bardzo wielkim i odważnym krokiem. Wierze w ciężką pracę i stu procentową szczerość wobec samego siebie. Każdego można okłamać, ale siebie nie sposób. Jeżeli jestem leniem, to wiem ze nim jestem, bez względu na to co mówią i myślą o mnie inni.

 

mam 34 lata. jestem praktykujacym buddystą. Moja główna zasadą jest zaangazowanie społeczne i rozwój osobisty.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura