arturb arturb
2123
BLOG

Spóźnieni na katastrofę

arturb arturb Polityka Obserwuj notkę 35

W poprzedniej notce zacytowałem dwa zdania księdza infułata Żołnierkiewicza, dawnego kapelana Solidarności z Olsztyna:

(...) Nim doszła wiadomość o wypadku, zostałem nawet poproszony, by wraz z innymi duchownymi wyjść już naprzeciw delegacji, żeby powitać pana prezydenta 

(...) Przygotowywaliśmy się do mszy świętej, ale ponieważ zaraz miał przylecieć pan prezydent, miejscowy proboszcz, ksiądz ze Smoleńska i ja poszliśmy przywitać pana prezydenta na lotnisko.

Przyznam, że wcześniej trudno mi było dać wiarę tym słowom. Uważałem, że to dziennikarze GW dokonali oczywistej nadinterpretacji słów duchownego. Ale dwa zalinkowane przez MMariolę wywiady z księżmi Żołnierkiewiczem 
http://www.ro.com.pl/posluchaj/pobierz/1690/Wspomina-ks.-infulat-Julian-Zolnierkiewicz/
i Steckiewiczem z Mińska http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=21018  potwierdziły w znacznym stopniu ten przebieg wypadków. W linkowanym materiale ksiądz z Olsztyna jeszcze raz potwierdza:

(...)  Bo myśmy mieli spotkać prywatnie z księdzem proboszczem miejscowym i księdzem z Mińska, mięliśmy spotkać pana Prezydenta wcześniej,  przed tym oficjalnym spotkaniem.

 I  dalej, kontynuując wątek przytaczam wypowiedzi księdza z Mińska:

(...) Wyszliśmy spotkać[pana Przydenta] na drogę. Księża, duchowieństwo z proboszczem ze Smoleńska, z księdzem Żołnierkiewiczem z Olsztyna, jeszcze kilku księży z Białorusi.

Rozumiem, że wyjście na drogę by powitać pana Prezydenta i odbyć z nim krótkie prywatne spotkanie miałoby sens tylko wówczas, gdyby do osób decydujących o podejmowanych działaniach dotała informacja, że pan Prezydent jest w bliskim sąsiedztwie Katynia (już wylądował i jedzie w kierunku cmentarza). Oczywiście nie możemy wykluczyć, że postępowano ściśle według programu uroczystości nie kontaktując się z osobami mającymi wiedzę o miejscu pobytu pana Prezydenta. Jest to jednak mało prawdopodobne, a zważywszy na sędziwy wiek i godność duchownych - raczej wykluczone.  Wątek ten jest bardzo zagadkowy, ale by uniknąć zbędnych spekulacji, pozostawię go na boku.

(...) Czekamy na ulicy przed cmentarzem i przychodzi do nas wiadomość, że rozbił sie samolot. Najpierw konsternacja, nie wiadomo, czy to prawda, czy nie. Za jakiś czas przychodzi potwierdzenie. Rzeczywiście. 
Czy ktoś przeżył? Najpierw jest informacja że przeżył Prezydent, jeszcze wiele osób, później sie to nie potwierdza niestety. 

Niestety nie mam pewności, skąd przyszła wiadomość, że rozbił się samolot. Mogę jedynie opierać się na cytowanej pod poprzednią notką wypowiedzi księdza Żołnierkiewicza.

(...)— Nim doszła wiadomość o wypadku, zostałem nawet poproszony, by wraz z innymi duchownymi wyjść już naprzeciw delegacji, żeby powitać pana prezydenta. Wtedy, telefonicznie z kraju, zaczęły do nas docierać sygnały, że coś się stało. . 

Możliwe zatem, że były to informacje pochodzące z Polski, jak wielokrotnie już sugerowali blogerzy i komentujący.

W dalszej części swej wypowiedzi dla Radia Maryja, ksiądz Steckiewicz formułuje bardzo ważne stwierdzenie. 

Dostaliśmy dosyć szybką informację od władz rosyjskich, które powiedziały, że ze względu na mgłę samolot nie powinien lądować w Smoleńsku, a powinien wylądować albo w Moskwie albo w Mińsku. Z tego względu nie pozwolono na lądowanie w Smoleńsku. Pozwolono na próbę lądowania na lotnisku wojskowym i wówczas pilot wykonał taki manewr, czterokrotnie leciał dookoła tego lotniska niestety nie wiadomo czy podejmował decyzję, by jednak wylądować i wydarzyła się ta tragedia.

Jeśli dobrze zrozumiałem słowa księdza, to Rosjanie zabronili lądować pilotowi na lotnisku cywilnym Smoleńsk (Jużnyj),  wskazując jednocześnie możliwość podjęcia próby lądowania na lotnisku wojskowym. Wielokrotnie (np tu http://arturb.salon24.pl/263822,dlaczego-prezydent-mial-ladowac-na-siewiernym wskazywałem na irracjonalność planowania lotu z panem Prezydentem na lotnisko wojskowe, w sytuacji, gdy w mieście był funkcjonujący cywilny port lotniczy. Fakt istnienia lotniska cywilnego potwierdził nawet rosyjski gość w studio TVN24 w sobotni poranek.

Wypowiedź księdza z Mińska wyjaśnia genezę decyzji lądowania na Siewiernym. Chociaż może słowo decyzja, to nadinterpretacja. Trafniej byłoby powiedzieć o skierowaniu przez Rosjan uwagi osób oczekujących na Prezydenta na lotnisko leżące w przeciwległej części Smoleńska. Lotnisko prawdopodobnie nieczynne lub czynne incydentalnie. Pamiętamy wypowiedź jednego z dziennikarzy, który mieszkając w hotelu Nowyj nie miał świadomości istnienia lotniska po drugiej stronie ulicy.

Wysłuchując przypomnianej ostatnio rozmowy z Piotrem Kraśko w TVP1, 
http://www.tvp.pl/publicystyka/polityka/katastrofa-w-smolensku/wideo/piotr-krasko-wspomina-moment-katastrofy/1658313 można odnieść wrażenie, że Kraśko potwierdza inne plany lądowania.

 

(...) Myśmy rano przecież wszyscy się spotkali, tam było wielu z nas.I mięliśmy w rękach cały plan tego dnia co do minuty. I jeszcze chwilę wcześniej rozmawialiśmy o tym. Wiedzieliśmy, którą drogą pan Prezydent pojedzie w stronę Katynia, gdzie pojedzie cała delegacja, gdzie będą wzyscy 

Zatem, jak sam stwierdza, znał dokładnie trasę przejazdu i godzinę, w której pan Prezydent powinien się pojawić w oczekiwanym przez niego miejscu. Jak wiemy z oficjalnych źródeł samolot wystartował z opóźnieniem. Zatem pan Kraśko powinien oczekiwać i niepokoić się opóźnieniem przybycia Prezydenta,, tak jak niepokoiły się osoby oczekujące w Katyniu. Ale on zachowywał się inaczej..

(...) Bo ty też tam byłeś, byłeś tam rano, prawda? 
Tak
I w jakim momencie się dowiedziałeś, w jakim usłyszałeś, w jakim momencie ta informacja przyszła do Ciebie?
Byłem kilometr od tego miejsca, kiedy to się stało. I w pewnym momencie zobaczyłem pędzące wozy strażackie, ale to było (dalej niezrozumiałe)
Słyszałeś huk?
 Są świadkowie, którzy byli obok, którzy nie słyszeli właśnie potwornego huku. To był taki huk, jakby mały samolot może, myśleli się rozbił. Ale ja w ogóle tego nie słyszałem. 
Widziałem te pędzące wozy strażackie, nie miałem pojęcia, że one pędzą w stronę lotniska. Szedłem bliżej w stronę hotelu, gdzie mieliśmy naszą redakcję i tam pojawiła się informacja, że samolot prezydencki miał awarię.
Więc zaczęliśmy biec w stronę lotniska, ale cały czas byliśmy na etapie awarii. 
Ale ze sprzętem oczywiście?
Własnie nie, dlatego, że nasze kamery większość już była albo w drodze do Katynia, albo była w Smoleńsku.i wtedy byłem sam prawie od nas z telewizji.

Tak oto redaktor Kraśko będący w Smoleńsku tylko po to, by przekazywać relację z pobytu pana Prezydenta w tym mieście i w sąsiednim Katyniu, przechadza się samotnie ulicami miasta bez operatora, nie zważając na fakt, że według dobrze znanego mu programu wizyty, powinien już relacjonować przybycie pana Prezydenta. Powinien też zauważyć jego przejazd  ulicą od strony lotniska.  Jednak, pomimo opóźnienia przylotu delegacji, nie niepokoi go widok samochodów strażackich jadących na sygnale. Nie wiedział, że jadą w stronę lotniska.  Dalej idzie w kierunku swego studia. Niestety, Kraśko nie wmówi mi, że można być redaktorem "Wiadomości" czy korespondentem TVP w USA mając tak ociężąły umysł. Z jego opowieści można wnioskować tylko tyle, że nie miał pojęcia o istnieniu lotniska Siewiernyj lub był właściwym człowiekiem na właściwym miejscu.

Brak inspekcji Siewiernego przez BOR, opóźnione dotarcie ambasadora Bahra "po kilku, kilkunastu minutach" na miejsce katastrofy i wiele innych faktów zdają się potwierdzać, że Siewiernyj, nie był planowany jako miejsce lądowania samolotu z Prezydentem. 

Zamachowcy wiedzieli, że przelot z Jużnego na Siewiernyj trwa znacznie krócej niż przejazd samochodem przez Smoleńsk z południa na północ. Dlatego osoby oczekujące na Prezydenta z pewnością spóźnią się na katastrofę. Po dotarciu na miejsce, teren będzie już obstawiony przez ruskie służby. Kilku naocznych polskojęzycznych świadków wyjaśni przebieg zdarzeń. Brak zdjęć wytłumaczy konfiskatą aparatów fotograficznych i kart z telefonów.  

arturb
O mnie arturb

Zbanowali mnie: Eli.Barbur - po usunięciu niewygodnego pytania

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka