arturb arturb
799
BLOG

Pojednanie

arturb arturb Polityka Obserwuj notkę 2

 

Dzisiejszy tekst będzie dotyczył sfery ludzkich odczuć i reakcji na tragedię 10 kwietnia 2010r.. Delikatność materii, którą zechcę dotknąć, od dawna zniechęcala mnie do poruszania tego tematu,  Aby nie być posądzonym o pochopne oceny oraz z szacunku dla ludzkich przeżyć będę unikał cytatów i podawania źródeł. 


 

Pomimo ewidentnego chłodu płynącego 7 kwietnia z ust Putina w Katyniu, media polskojęzyczne  wyrażały entuzjazm po wizycie Tuska.  Oto niektóre tytuły  "Katyń - miejsce pojednania",  "Przez  Katyń do pojednania", "Uroczystości w Katyniu to sygnał pojednania".  W analogicznym tonie utrzymane były przekazy mediów rosyjskich. Przypuszczam, że większość osób udających się z pobudek patriotycznych na uroczystości 10 kwietnia do Katynia miała uczucie rozmijania się propagandy z rzeczywistością.  Pomimo odegrania przez rosyjską orkiestrę wojskową hymnu Polski, pojednanie według scenariusza Putina było dalekie od chrześcijańskiej formuły "wybaczamy i prosimy o wybaczenie".  Czy w tej sytuacji osoby szczególnie uwwrażliwione na historię stosunków polsko-rosyjskich, a przecież głównie takie wybrały się do Katynia, mogły wierzyć w prawdziwość tego pojednania?

W takiej atmosferze oczekiwaliśmy na niechcianą przez władze rosyjskie uroczystkość 10 kwietnia. I oto staje się tragedia. Jak donoszą media, w drodze do Katynia ginie Prezydent Polski, Prezydent na uchodźctwie, naczelne dowództwo Wojska Polskiego, posłowie, senatorowie, ministrowie, osoby walczące z komunizmem, patrioci. Zdarzenia przekraczają barierę wyobraźni. Ale to nie był sen. 

Każdy, kto obserwuje zachowanie rodaków i nasze reakcje na sytuacje stresowe, bez trudu zauważy, jak potrafią być nerwowe, nieproporcjonalnie emocjonalne, w stosunku do bodźców. Ale gdy słucham wypowiedzi uczestników nabożeństwa w Katyniu lub czytam teksty opisujące reakcje tych osób, ich odczzucia w tamtych chwilach, odnoszę nieodparte wrażenie odmienności. Nastrój skupienia, wyciszenia, modlitwy, pogodzenia z "wyrokiem Opatrzności"  - prawdziwie chrześcijańska postawa. Do dzisiaj nie wiem, na ile słowa wypowiedziane przez smoleńskiego kapłana o potrzebie zgody i pojednania miały być przejawem troski, a na ile "złamaniem " ducha narodu, które miało nastapic pod hasłem zgoda buduje. O dawna stawiam sobie pytanie, czy taki stan wyciszenia emocji mógł być jedynie następstwem informacji otrzymywanych poprzez telefony komórkowe?

Jednak tego poranka tak tragicznego dla Polski i Polaków, był polityk, który zareagował tak, jakby to tylko on znał historię sąsiedztwa Polski i Rosji. Przypomnę słowa wypowiedziane przez Lecha Wałęsę, który  jasno i wyraźnie wskazał Rosję, jako sprawcę tragedi:

"To jest nieszczęście drugie po Katyniu, tam nam próbowano głowę odciąć i teraz też zginęła elita naszego kraju. Uzupełnić to, to trochę potrwa. Strata wielka niezaleznie od różnic, strata intelektualna wielka dla narodu. Wyrwa, wyrwa tak jak Katyń, wyrwano nam po raz drugi elitę tego kraju".. 

To bardzo ważne słowa. Były Prezydent Polski, dla wielu osób człowiek legenda, najbardziej rozpoznawalny Polak na świecie spośród obecnie żyjących, bez żadnego skrępowania i obawy o zbrojną napaść Rosji na nasz kraj wyraził to, co wydawało się wówczas najbardziej naturalne. W jego ocenie  było zupełnie prawdopodobne, że Rosja dokonała dekapitacji Polski. Po raz kolejny zabiła elitę, tak jak przed wieloma laty. Wałęsa nie oczekiwał wypowiedzenia wojny, ale żyjąc w prawdzie pragnął odbudowywać tę ogromną stratę. Czy to naturalne, aby ludzie opozycji, znający realia, nie bez podstaw krytykujący polityke Tuska wobec Rosji, nie wyrazili się tak jasno, jak Wałęsa w pierwszych minutach po zdarzeniu? Czy mieli większą wiedzę, czy w stosunku do tych osób zaistniały zupełnie inne okoliczności?

Jedyna znana mi wypowiedź posła PiS wskazująca na niejasne zachowanie i intencje Rosjan, ukazała się 12 kwietnia w "Naszym Dzienniku". Jak informuja media, wkrótce doszło do przeprosin.

Niestety, również Lech Wałęsa, w kilka minut po cytowanej wypowiedzi wysłuchawszy meldunku premiera już  dokładnie wiedział kto ponosi winę za śmierć patriotów. Premier widocznie zastosował bardzo przekonującą argumentację. Warto byłoby upowrzechnić tę rozmowę obu panów,  może nawet bardziej niż słynną rozmowę braci Kaczyńskich, o której chyba nawet Lech Wałęsa powoli zapomina przypominać.


 

Wiemy z jaką niechęcią, a wręcz odrazą, obecna władza odnosi się do dziedzictwa poległego Prezydenta i opozycyjnego ośrodka władzy.  Niechęć do tradycyjnego świętowania uroczystości narodowych, tak pieczołowicie kultywowanyych przez poprzednika,  negowanie pomysłów i koncepcji politycznych oraz gospodarczych i wręcz  wyrzucenie do kosza wcześniej złożonych projektów ustaw to standard zachowań. Ale jest coś, co nowa ekipa przejełą po poprzednikach i kultywuje w sposób szczególny. 

Gdy spoglądam na fotografie i filmy z  7. z 10. kwietnia, na piersiach wielu osób dostrzegam kotyliony w barwach białych i czerwonych . Doskonale wiem, kto oficjalnie był organizatorem wyjazdów w tamtych dniach do Katynia, ale nie wiem, jak mógł wymyslić symbol, który bardziej kojarzy się z zabawą niż z patriotyzmem, bardziej z  Austrią lub Białorusią (stosownie do wersji)  niż z Polską.  A już zupełnie nie potrafię zrozumieć nowych lokatorów pałacu namiestnikowskiego, którzy tak bardzo przywiązali się do symbolu wymyślonego przez poprzedników. 

www.prezydent.pl/dla-mlodych/zrob-bialo-czerwony-kotylion/art,1,zrob-bialo-czerwony-kotylion.html

www.tvn24.pl/12690,1681432,0,1,prezydent-klei-kotyliony,wiadomosc.html
 
Zupełnie tak, jakby to był ich własny pomysł.

arturb
O mnie arturb

Zbanowali mnie: Eli.Barbur - po usunięciu niewygodnego pytania

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka