awersja awersja
640
BLOG

Obywatel Balcerowicz musi odejść

awersja awersja Polityka Obserwuj notkę 0

 

         Wśród tumultu, który przez badaczy starszej daty bywa nazywamy dyskusją, przebijają się niekiedy głosy będące kwintesencją walki klas. Chodzi oczywiście o walkę klasy politycznej z klasą niesklasyfikowanego przypadkowego społeczeństwa. Każda walka jest wojną, a zatem jak przystało na wojnę XXI wieku - szczegóły poszczególnych bitew możemy obejrzeć w mediach. Często nawet w wersji live.
 
 
         Jedną z takich bitew było starcie obywatela Leszka Balcerowicza z Kancelarią Prezydenta RP. Powodem starcia była nieokiełznana chęć obywatela Balcerowicza do poznania ekspertyzy dotyczącej OFE, a przedstawionej rzekomo panu Bronisławowi Komorowskiemu, który Prezydentem RP jest. Zjednoczone siły klasy politycznej odpowiedziały na agresję obywatela zintegrowaną obroną. Nic to, że obrona bazowała na bezprawiu i ignorancji, bowiem ciemny lud i tak to kupi. Byle tylko w mediach był odpowiedni tumult...
 
 
         Nieodżałowany profesor Lech Falandysz dawno temu wprowadził dość specyficzną interpretację niektórych zapisów prawnych. Polegała ona na takiej interpretacji prawa, która pozwalała wytłumaczyć niektóre decyzje ówczesnego Prezydenta RP. Wszystko odbywało się w granicach prawa.  Niestety, czasy zmieniają się, i teraz zamiast godnych następców prof. Falandysza, Kancelaria Prezydenta zatrudnia medialnych magików, złotoustyuch piewców ignorancji lub świadomych swojego bezprawia prowodyrów.
 
 
         Prezydencki minister, pan Sławomir Nowak, bystrym umysłem doświadczonego urzędnika poradził obywatelowi Balcerowiczowi, aby w sprawie „złożyć wniosek do Kancelarii Prezydenta o udostępnienie ekspertyz, na podstawie których prezydent podejmował decyzję o podpisaniu nowelizacji ustawy o OFE”. Słuszna rada. Szkopuł w tym, że ma się ona nijak do obowiązującego prawa, bowiem nie bardzo wiadomo, o jakim wniosku pan Nowak mówi. Zapisy ustawy o dostępie do informacji publicznej mówią dość jasno, że „informacja publiczna, która może być niezwłocznie udostępniona, jest udostępniana w formie ustnej lub pisemnej bez pisemnego wniosku” (art. 10.2). Czyżby w Kancelarii Prezydenta panował aż taki bałagan, że ekspertyza nie może być niezwłocznie udostępniona, bo się zagubiła?
 
 
         To nie koniec profesjonalizmu pana Nowaka. Stwierdził: „nie widzę żadnego powodu, żeby całą taką kuchnię przygotowywania decyzji wywlekać na światło dzienne”. Mam wrażenie, że stwierdzenie pana Nowaka nie opiera się na przesłankach okulistycznych, choć tak byłoby lepiej dla niego. Aby pan Nowak zauważył powód wystarczyło zajrzeć do wspomnianej już ustawy i ze zrozumieniem przeczytać artykuł 6, mówiący o tym, czego dotyczy informacja publiczna. W całości przeczytać. Dla ułatwienia procesu zauważania przez pana Nowaka polecałbym podkreślenie takich sformułowań, jak: o zamierzeniach działań władzy ustawodawczej oraz wykonawczej, o projektowaniu aktów normatywnych, o trybie działania władz publicznych i ich jednostek organizacyjnych, i tak dalej... Proste, nieprawdaż? Nie wymagam już, aby pan Nowak doszedł w czytaniu do artykułu 18 - spodziewam się, że prostota i jednoznaczność zapisanych tam praw wykracza już poza możliwości percepcyjne prezydenckiego ministra.
 
 
         Z odsieczą panu Nowakowi przychodzi także pani Julia Pitera, Pełnomocnik ds. Opracowania Programu Zapobiegania Nieprawidłowościom w Instytucjach Publicznych. Pani sekretarz stanu radzi obywatelowi Balcerowiczowi, że „jeśli ich nie otrzyma, wtedy może złożyć skargę do sądu administracyjnego. To naprawdę nie jest bardzo skomplikowane”. Owszem, to nie jest skomplikowane. Skomplikowanymi natomiast są drogi rozumowania pani pełnomocnik od zapobiegania nieprawidłowościom. Nie bardzo wiem, za co pani Pitera bierze pensję, bowiem zamiast zapobiegać nieprawidłowościom, obciąża tym sądy administracyjne. Moim zdaniem powinna wystąpić przeciwko Kancelarii Prezydenta powołując się na zapis artykułu 23 przedmiotowej ustawy i tym samym wspomóc obywatela Balcerowicza w jego dążeniu do zdobywania wiedzy. Cóż ten artykuł mówi...? - „Kto, wbrew ciążącemu na nim obowiązkowi, nie udostępnia informacji publicznej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku”.
 
 
         Pan Balcerowicz musi odejść. W Polsce nie ma miejsca dla obywateli naiwnych, sądzących że Konstytucja i ustawy obowiązują również klasę polityczną. Nie będzie jednak sam w tym odchodzeniu. Jeśli tylko wyrazi zgodę - odejdę razem z nim, bowiem...
 
 
         ...bowiem od dłuższego czasu występuję to tu, to tam z wnioskami o udostępnienie informacji publicznej. Jest mi ona niezbędna w pracy społecznej. No proszę się nie śmiać! - są różne pola zaspokajania własnych ambicji, a ja wybrałem archaiczne pole działalności społecznej. Wiem, że dni organizacji pozarządowych w Najjaśniejszej powoli dobiegają końca , ale póki co garstka obywateli korzysta z możliwości działania, zanim klasa polityczna opanuje wszystkie przyczółki państwa obywatelskiego.
 
 
         Gdy występuję o informację publiczną pierwszym odruchem urzędnika jest wskazanie terminu - 30 dni. Po przeczytaniu ustawy urzędnik doświadcza drugiego odruchu - 14 dni. Kolejne odruchy typu „natychmiast” lub „bezzwłocznie” raczej nie mają miejsca. Zatem czekam cierpliwie. A cierpliwość ta jest najczęściej nagradzana. Moją nagrodą jest informacja publiczna. Szkopuł w tym, że zbyt często informacja ta ma się nijak do tej, o którą występowałem. No, ale informacje otrzymałem, nieprawdaż...? Nic to, że zawiera ona bzdurne komentarze lub swoiste interpretacje prawa przypieczętowane przez wojewodę, przewodniczącego rady miasta lub prezydenta miasta. Jeśli jestem niezadowolony - pani sekretarz stanu Julia Pitera radzi złożyć skargę do sądu administracyjnego. Za tę radę przecież dostaje swoją pensję.
 
 
         Czekam sobie teraz na odpowiedź od prezydenta miasta. Czekam cierpliwie mimo, że dwa tygodnie już minęły. Czekam na odpowiedź zawierającą dokumenty z MOPS (jednostki organizacyjnej podlegającej pod samorząd terytorialny), które zostały utajnione przez dyrektora tej wysokiej instytucji. Czekam, czekam, czekam i mam... Pytałem prezydenta miasta, odpowiedział mi MOPS. Arcyciekawe...
 
 
         Pierwsza sprawa dotyczyła udostępnienia notatek służbowych MOPS. Nie występowałbym o nie, gdyby w jednym z pism urzędowych MOPS nie powoływał się na nie. Skoro się powołuje na notatki służbowe to dla mnie, naiwnego, było to jednoznaczne, że są one informacją publiczną. A jednak... proszę sobie przeczytać i nie dziwić się, że na pismo składane prezydentowi miasta odpowiada anonimowy ze stanowiska pracownik MOPS (bo  z numerem dziennika MOPS) w imieniu wiceprezydenta miasta lub sama wiceprezydent miasta (ale dlaczego jako MOPS?)...
 
 
 
         Czekam teraz na oficjane potwierdzenie, że działalność publiczna w urzędach RP prowadzona jest w oparciu o notatki osobiste, a może nawet w zgodzie z osobistym interesem.
 
 
          Sprawa druga, którą należy rozpatrywać również jako skargę w myśl zapisów kodeksu postępowania administracyjnego, też znalazła swoje załatwienie. Kuriozalne, bezsensowne, bezprawne, lecz - załatwienie. Proszę zapoznać się z treścią - warto, bowiem anonimowy ze stanowiska pracownik MOPS występując ponownie w imieniu prezydenta miasta lub wiceprezydent miasta stwierdza...
 
 
 
         Stwierdzenie urzędnika bez stanowiska lub wiceprezydenta miasta, że "nie może być mowy o naruszeniu ustawy" jest święte! Nie wolno go podważać nawet wtedy, gdy ma się nijak do samej ustawy. Nic to, że jest to aksjomat...
 
        Pominę już fakt, że nazwisko owego Pana Przewodniczącego brzmi zupełnie inaczej. Dla pani Agnieszki Nowakowskiej nie ma to najmniejszego znaczenia.
 
        Tak oto traktuje się obywatela w państwie obywatelskim. Klasa polityczna dziarsko trzyma się swoich fortec i nie zamierza popuścić ani na milimetr. Wszystko to jest zasługą pana Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego. To również zasługa Platformy Obywatelskiej, bowiem większość urzędników, do których zwracam się to właśnie członkowie tej partii „obywatelskiej”. Co zrobić...? Poskarżyć się radzie miasta...? - już trzy lata temu złożyłem skargę, która do dzisiaj nie została rozpatrzona. Bezprawie...? - nie, polska rzeczywistość polityczna. Poskarżyć się wojewodzie...? - już dwa lata temu poskarżyłem się i otrzymałem odpowiedź, której nie rozumieli nawet zaprzyjaźnieni profesorowie prawa administracyjnego.
 
         A może za radą Julii Pitery skorzystać z sądu administracyjnego...? Sąd uzna moja rację, nakaże udzielenie informacji, a urząd miasta wyśle mi ponownie kuriozalne odpowiedzi. I co...? - znowu poskarżyć się do sądu administracyjnego....? Nie... Poproszę raczej profesora Balcerowicza (jeśli nie uzna tego za zbytnią poufałość), aby odchodząc zabrał mnie ze sobą. Mnie i kilka milionów obywateli, którzy mają dość „państwa obywatelskiego” w wydaniu naszej klasy politycznej.
 
         Chodźmy, nikt nie woła... A na pożegnanie pomachają nam: pani Julia Pitera, Pełnomocnik ds. Opracowania Programu Zapobiegania Nieprawidłowościom w Instytucjach Publicznych i czołowy działacz PO, pan Sławomir Nowak, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta ds. kontaktów z Rządem i Parlamentem i czołowy działacz PO, pan Donald Tusk, Prezes Rady Ministrów Rzeczypospolitej Polskiej i czołowy działacz PO, pan Bronisław Komorowski, Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej. Pa, pa...
 
 
 
Co było do okazania.
 
 
 
 
 
awersja
O mnie awersja

Licznik odwiedzin: Poza autorem nikt tutaj nie zagląda...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka