axolotl axolotl
601
BLOG

Poliycznie poprawne części ciała Maryni

axolotl axolotl Polityka Obserwuj notkę 10

„Mamy strasznie ciężkie kino i strasznie płytki kabaret – powiedziała K. gdyśmy dyskutowali sobie w zadymionej części knajpy z wydzielonymi salami dla palących – nie ma u nas takiego Billa Hicksa albo George'a Carlina, którzy nie mieliby oporów i powiedzieliby wszystko co myślą, mając w głębokiej dupie to czy kogoś to urazi”.

Fakt, brakuje. Ale to nie ogranicza się wyłącznie do sceny kabaretowej, ale w istocie dotyczy publicznego dyskursu w ogólności. Sporo tu niestety zasługi lewicowego światopoglądu, który moim skromnym zdaniem minął przystanek „zdrowy rozsądek” i od dawna leci bocznicą w kierunku nowego wspaniałego świata. Poseł Węgrzyn, który jest chłopiną ciosaną tak prosto, że gdyby nie ciepła posadka na Wiejskiej, mógłby spokojnie aplikować jako wzorzec w Międzynarodowym Biurze Miar i Wag, powiedział był ostatnio, że popatrzył by sobie na lesbijki. Zabulgotało, zagotowało się, co poniektórzy rozpękli się z oburzenia, a tylko Terlikowski pochwalił. A do licha, wy byście sobie nie popatrzyli? Nie oszukujmy się, każdy jest podglądaczem, a oglądanie dwóch lesbijek jest atrakcyjniejsze dla oka od oglądania zbożnego seksu małżeńskiego, a to z tej przyczyny, że stosunek lesbijski zawiera w sobie więcej kobiet. Czego tu się oburzać? Że napalony poseł „kuźwa” Węgrzyn by się chętnie pogapił? Któraś kobieta się poczuła z tego powodu jakoś uprzedmiotowiona? To niech się przestanie malować i stroić, a najlepiej nich sobie jeszcze spiłuje biodra i usunie piersi. Co jest odkrywczego i ubliżającego w tym, że mężczyźni gapią się na kobiety? Kobieta, którą stygmatyzuje fakt, że jest kobietą, to jeden z bardziej spektakularnych potworków lewackiego przegięcia.
 

Mnie się zawsze wydawało, że akceptacja i tolerancja w praktyce polegają na tym, że wszystkich ludzi traktuje się tak samo, ale tak samo w tym sensie, że odrzuca się na poziomie kontaku i oceny przeróżne społeczne stygmy. Nic mnie więc nie obchodzi czy mój rozmówca jest gejem, murzynem czy ministrantem. Jeśli dobrze mi się z nim rozmawia. Ale na ten przykład nie lubię rozmawiać ze zniewieściałymi facetami. Męczy mnie to, drażni, a do tego zazwyczaj nie mamy wspólnych tematów, przy czym zniewieściały facet to zjawisko coraz powszechniejsze, a występuje zarówno u gejów jak i heteryków. Poznałem w życiu gejów z którymi gadało się fajnie i kilku z którymi gadało się nie. Tak samo było z księżmi, Żydami, murzynami, pracownikami naukowymi i ludźmi o imionach na literę K. Osobiście nie lubię również idiotów, plastikowych panienek i ortodoksów, szczególnie jeśli pakują mi się ze swoimi obłoconymi ocenami moralnymi na moje podwórko. Mam za to słabośc do neurotyczek, a większość kobiet w moim życiu była niewielkimi rozmiarowo niewiastami o dziecięcej urodzie. Obawiam się, że gdyby przyłożyć do tego co naskrobałem wyżej jakiś nowoczesny probierz, to by się okazało, że jestem uprzedzonym do homoseksualistów antyklerykalnym pedofilem.

To jest wariactwo. W tym durnym kraju publiczny dyskurs polega na nieprzekraczaniu granic przyzwoitości, którym to granicom już dawno powyłaziła słoma ze wszelkich otworów, a do tego z niewiadomy przyczyn jeszcze się zacieśniają. W normalnym kraju, znalazła by się chociaż jedna jednostka, która robiąc wywiad z posłanką Muchą powiedziałaby: „Ależ ma pani fajny tyłek, czy sądzi pani, że jak będzie pani stara to pani on oklapnie?” Jak Najsztub wysypał zboże na Leppera, bo jak powiedział: zawsze chciał to zrobić, lud zawył z oburzenia. Jak Raczkowski wetknął (rysunkowo) polską flagę w psią kupę, lud prawie zadrapał sobie kłykcie ze zgrozy, jakkolwiek nikt nie zaprotestował kiedy taką samą, choć większych rozmiarów flagę, wetknięto w budynek Sejmu.
 

W normalnym kraju, kabaret Limo, nie musiałby nikogo przepraszać za to, że Piłsudski w krypcie Wawelskiej powiedział do Kaczyńskiego: „spie*”. Skąd wiecie, że nie powiedział? Nikt w tym durnym kraju nie powie, że Lech Kaczyński był beznadziejnym prezydentem. Dlaczego? Bo LK nie żyje. Gdyby bowiem żył, trzymałby poziom, skoro jednak zginął, nagle się się okazało, że odbeznadziejniał i to z mocą wsteczną. Geniusz.
 

A przepraszam, nie zginął ale poległ, jak twierdzi moja ulubiona niemota, Wojciech Wencel, który chyba mocno jednak przegapił dzieciństwo, więc wystrugał sobie z drewna pistolecik i podejmuje walkę cywilną, którą jak każda niemota toczy w fotelu, przed telewizorem. Skoro taki Wencel nazywa ofiary wypadku poległymi, to zakładając, że ten kraj się jakoś trzymał kupy, ja bym mógł spokojnie nazwac ofiary tej katastrofy samobójcami. Ci biedni piloci nie czekali na decyzję prezydenta, które lotnisko zapasowe wybieramy, ale decyzję gdzie mają przywalic w glebę, żeby ładnie wyszło na zdjęciach. No jeśli już sobie żartujemy z tej katastrofy, to chociaż symetrycznie, co?
 

Gdyby to był normalny kraj, wychodząc do pracy słuchałbym Karnowskiego albo Michniewicz, którzy rozmawiają w Salonie Politycznym Trójki z prawdziwymi ludźmi, którzy posiadają poglądy a nie nieszczęsnymi paprotkami, które nie potrafią odpowiedzieć na najprostsze pytanie wprost, bo a nuż narażą się szefostwu partii, opinii publicznej, albo innej tak czy owak pojętej poprawności. Gdyby to był normalny kraj, dyskurs publiczny byłby szczery i bezpośredni, przez co ubyłoby mu znacznie pretensjonalności. Problem jednak polega na tym, że cała konstrukcja tego polityczno-społecznego burdelu opiera się na niedopowiedzeniach. Bo te strasznie łatwo przekształcać i dopasowywać w taki sposób, żeby zawsze odpowiedni ludzie miały na kim zarobić.

axolotl
O mnie axolotl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka